Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak nie zginąć za granicą: Bułgaria

Mazzini
Mazzini
„Jasność Twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzielił los” – te słowa Fryderyka Schillera stały się hymnem zjednoczonej Europy. I choć Bułgaria jest już od roku członkiem Wspólnoty, to ta jasność jeszcze nie wszystko zdążyła zaćmić...

Bułgaria od zawsze była dla Polaków rajem turystycznym. W latach 70. i 80. nasi rodacy masowo wykupowali tam wczasy, wsiadali w pociągi przyjaźni i przez Rumunię i pozostałe kraje „socjalistycznego braterstwa” pokonywali setki kilometrów w drodze nad Morze Czarne. Piękne plaże, rakija i shopska sałata, świeże owoce i przede wszystkim bliskość Grecji i Turcji, a co za tym idzie możliwość swobodnego handlu z Zachodnią Europą działały na turystów znad Wisły niczym magnes. Obecnie, mimo zmiany systemu, realiów i przede wszystkim warunków cenowo-turystycznych Bułgaria jest nadal tak popularna jak Teneryfa, Costa del Sol czy Rodos.

Głównymi ośrodkami wypoczynkowymi na wybrzeżu są: na północy Złote Piaski (ang. Golden Sands) i na południu Rawda, Nessebar, Słoneczny Brzeg (Sunny Beach) i Sveti Vlas. Celowo w niektórych przypadkach podaję nazwy angielskie, bo zwłaszcza względem tych dwóch kurortów dla ułatwienia życia turystom nie znającym cyrylicy wprowadzono do obiegu nazewnictwo anglojęzyczne. Możemy się z tym spotkać na autobusach, taksówkach, mapach, rozkładach jazdy czy w biurach i nie należy się dziwić, kiedy nawet miejscowi dorożkarze krzykną „Golden Sans onli tri leva!” Polskie biura podróży oferują wyjazdy zwłaszcza do Słonecznego Brzegu i Własu, bowiem są to największe centra wypoczynku, oferujące najbardziej urozmaicone atrakcje i przede wszystkim posiadające największą bazę turystyczną. Spośród polskich agencji najdłuższym stażem na czarnomorskim wybrzeżu mogą pochwalić się Alfa Star, Itaka czy Exim Tours, ale wielu naszych rodaków decyduje się na wyjazdy z biurami zagranicznymi – Tui, Neckermann, Thomas Cook czy Apollo.

W Bułgarii sezon trwa od czerwca do września, jednak największe tłumy zjeżdżają nad Cernomore na przełomie lipca i sierpnia. Wtedy pogoda jest niemal niezmienna, dominując 30-stopniowe upały i bezchmurne niebo. Ma to też swoje odzwierciedlenie w cenach, bo wszyscy sklepikarze i właściciele knajpek podnoszą je o ok. 10-20 stotinek na daniu. Warto też odwiedzić Bułgarię właśnie wtedy z racji na wysyp świeżych owoców – arbuzów, melonów, gruszek, winogron, moreli i brzoskwiń. Są one bardzo smaczne, słodsze niż polskie i przede wszystkim bardzo tanie, dlatego opłaca się je bez strachu kupować na ulicznych straganach. Pobyt w lipcu może być nieco ryzykowny z racji na liczne fronty atmosferyczne na Morzu Czarnym powodujące załamania pogody. Zdarzają się burze i dni z dużym zachmurzeniem, jednak właśnie wtedy należy najbardziej uważać na słońce, bowiem jest ono bardzo zdradliwe.

Jeśli chodzi o ceny, są one nadal bardzo przystępne dla Polaków. Wprawdzie na przestrzeni ostatnich kilku lat zmieniły się dość mocno z racji na przystąpienie Bułgarii do Unii Europejskiej, lecz wciąż przeciętnego turystę z naszego kraju stać na co najmniej tygodniowy pobyt i życie na bardzo wysokim poziomie. Kurs euro względem leva (miejscowej waluty) na ten rok jest ustalony przez Narodowy Bank Bułgarii na ok. 1,93 leva za 1€. I takiego kursu należy szukać na Wybrzeżu, bowiem zdarza się bardzo wiele przypadków oszustw i ofiar niedoinformowania. Np. na lotniskach w Burgas i Warnie (tam właśnie lądują czartery z Polski) kantory oferują kurs 1,76. Bardzo niebezpieczne jest również wymienianie pieniędzy w szemranych kantorkach bez opisów w łacińskim alfabecie lub na ulicy. Tradycyjne metody oszustów to przyciąganie klientów kursem 1,97 na zewnętrznej tablicy i późniejsze przeliczanie wg 1,53 czy też wkładanie pomiędzy levy greckich drachm, które wyglądają identycznie jak miejscowa waluta.

Kuchnia bułgarska jest tradycyjnie bogata w kozie sery, warzywa (zwłaszcza ogórki i pomidory) i pikantne przyprawy. Znane są dania z baraniny i mięsa koziego, które niejednokrotnie przyprawiały turystów o późniejsze dolegliwości żołądkowe. Te z kolei najlepiej leczyć rakiją domowej roboty oraz wódką miętową, która jak na tak mocny alkohol jest wyjątkowo łatwo przyswajalna i doskonale wspomaga trawienie.

Podczas pobytu w Bułgarii nie należy jednak ograniczać się tylko do jedzenia. Większość hoteli oferuje swoim klientom baseny, które kuszą fontannami, mostami i tysiącem innych morskich atrakcji. Oczywiście korzystanie z nich jest najzupełniej darmowe, jednak wielu turystów wybiera tradycyjny wypoczynek na plaży. Ponadto w większych ośrodkach (Słoneczny Brzeg, Nessebar, Pomorje, Złote Piaski) znajdują się ogromne aquaparki, do których dowieść nas mogą specjalne linie mikrobusów. Co do plaż, niestety nie wszystkie są w idealnym stanie. Bułgarskie Trójmiasto, czyli Nessebar-Słoneczny Brzeg-Sveti Vlas leży nad zatoką. Prądy w niej spychają wszystkie glony i algi właśnie na plażę we Własie, ale dzięki temu kompletnie czyste są plaże w pozostałych 2 miastach. Niestety nie da się również odbyć długie wieczornego spaceru wzdłuż zatoki, bowiem na odcinku Włas- Słoneczny Brzeg znajduje się niszczejąca klinika rehabilitacyjna, która od strony morza jest zabezpieczona ogromnym betonowym wałem, uniemożliwiającym przejście plażą.

Oba te miasta właściwie są już ze sobą połączone, bo 5 lat temu dzieliło je 6 km, lecz w tym roku ostatnie hotele Słonecznego Brzegu znajdują się od. 300m od granic Własu. Można się oczywiście przemieszczać autobusami (bilet bez względu na ilość przejechanych przystanków – leva), lecz wielu turystów wybiera opcję spacerową. Dużo droższe i często nieuczciwe są przejazdy taksówką, więc w przypadku zmęczenia lepiej poczekać na przystanku niż ładować się do drogiego taxi.

Tak jak pisałem na początku – mimo lat niewiele się tam zmienia. Zmianie nie uległy również cele wyjazdu Polaków do Bułgarii, w tym... handel. Niech nie dziwią Was stragany na promenadzie w Słonecznym Brzegu pełne oryginalnych (podobno) ciuchów Lacoste’a, Diora, Armaniego i Dolce&Gabbany. Ich ceny są oczywiście adekwatne do jakości, czyli bazarowe (10-15 leva za polo, ok. 30 leva za sweter), lecz ku ogólnemu zdziwieniu zdarzają się też ciuchy całkiem dobrej jakości. Zupełnym fenomenem jest natomiast przypadek koszulek piłkarskich. Można je zdobyć za śmiesznie niską cenę i są one w 100% oryginalne. Bowiem to właśnie w Bułgarii znajdują się fabryki Nike i Adidasa i wiele spośród tam produkowanych replik trafia na wybrzeże. Dla futbolowych maniaków jest to istne eldorado, gdyż można znaleźć tam tak rzadkie, egzotyczne i niedostępne w Polsce trykoty jak np. Boca Juniors Buenos Aires, Flamengo Rio de Janeiro, Aston Villi czy PSV Eindhoven.

Reklama:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto