Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Innoflex - Prokurator w akcji

Przemysław Skwara
Spotkanie kandydatów na menedżerów Innoflexu w Katowicach. Fot. Marcin Wiecha
Spotkanie kandydatów na menedżerów Innoflexu w Katowicach. Fot. Marcin Wiecha
Berlińska prokuratura postawiła trzem osobom z kierownictwa firmy Innoflex zarzuty wyłudzenia znacznych sum pieniędzy. Tymczasem Innoflex, bez wiedzy operatora, podpisuje umowy z klientami TP SA na dostarczanie usług ...

Berlińska prokuratura postawiła trzem osobom z kierownictwa firmy Innoflex zarzuty wyłudzenia znacznych sum pieniędzy. Tymczasem Innoflex, bez wiedzy operatora, podpisuje umowy z klientami TP SA na dostarczanie usług telefonii stacjonarnej, zaś menedżerowie firmy ze Śląska twierdzą, że firma parafowała wstępną umowę o współpracy z siecią Era GSM oraz Rejonowym Zakładem Energetycznym w Jędrzejowie.

Prosty biznes

Utworzona w 1999 roku w Berlinie firma Innoflex, kierowana przez braci Thomasa i Roberta M. miała działać w oparciu o ustawę o demonopolizacji, pośrednicząc w sprzedaży usług telekomunikacyjnych, prądu oraz kart do sklepów internetowych. Firma obiecuje swoim menedżerom bardzo wysokie prowizje. Aby zostać jednym z nich, należy wykupić umowę VP (przedstawiciela handlowego) za 333 zł lub specjalny pakiet VAP za sumę 1200 euro. Firma nie podjęła jednak rozmów z żadnym z polskich dostawców mediów, choć takie deklaracje składa swoim przyszłym współpracownikom. Jedyną możliwość zarabiania dawało werbowanie do piramidy kolejnych osób.

Operatorzy wściekli

Już od lutego 2004 roku klienci Ery mieli płacić niższe o 30 proc. rachunki. Mniej zapłacą klienci zakładu energetycznego w Jędrzejowie - obiecywali menedżerowie Innoflexu na spotkaniach organizowanych w Katowicach, Tychach i Gliwicach. Zarówno Era, jak i ZE w Jędrzejowie stanowczo temu zaprzeczają.

- Jestem zaskoczony informacjami, że podpisywaliśmy umowę z podmiotem, którego nie znamy. Poza tym, tego typu pertraktacje trwają długo, nie wspominając już o procedurach weryfikowania wiarygodności firmy chcącej z nami współpracować - mówi Zbigniew Lazar, kierownik Działu Komunikacji i PR sieci Era.

Zdenerwowania nie ukrywa dyrektor Rejonowego Zakładu Energetycznego w Jędrzejowie, Kazimierz Wtorek - Nikt nas nie odwiedził, nie przysłał faksu, nawet nie zadzwonił. To jakiś podejrzany interes - stwierdził.

Innoflex w odwrocie

Co ciekawe, tych rewelacji nie potwierdza także prezes polskiej filii Innoflexu, Waldemar Roth. - To jakaś bzdura! Proszę o wskazanie nazwisk menedżerów, natychmiast poniosą konsekwencje. Niewykluczone, że usuniemy ich z naszych struktur! - mówi Roth.

Firma rozpoczęła jednak sprzedaż usług telekomunikacyjnych. Roth poinformował nas o podpisaniu 10 tys. umów na usługi telefonii stacjonarnej w całej Polsce. Innoflex ma funkcjonować na podobnej zasadzie jak TELE 2 i NOM, czyli przekierowania usługi. Problem w tym, że Innoflex nawet nie rozpoczął negocjacji z Telekomunikacją Polską w tej sprawie.

- To jakaś paranoja. Na przestrzeni ostatnich tygodni nic w tej kwestii się nie zmieniło. Nasza wiedza na temat tej firmy jest znikoma - mówi Barbara Górska, rzecznik TP SA.
Prezes Roth zlikwidował oddział Innoflexu w Poznaniu, uzasadniając swoją decyzję nadużyciami, jakich dopuścili się tamtejsi menedżerowie. Firma sposobi się do opuszczenia Wielkopolski wraz z pieniędzmi swoich niedoszłych współpracowników.

Prokuratura stawia zarzuty

Kłopoty Innoflexu dopiero się zaczynają. Otrzymaliśmy oficjalne pismo z prokuratury w Berlinie o postawieniu zarzutów oszustwa oraz działania wbrew ustawie o uczciwej konkurencji trzem osobom ze ścisłego kierownictwa firmy: 36-letniemu Christianowi W., 39-letniemu Robertowi M. oraz 40-letniemu Thomasowi M. - Wymienione osoby w latach 1999-2000 organizowały przedsięwzięcia reklamowe i werbunkowe, czerpiąc z nich bezpośrednio korzyści materialne.
Przedstawiciele firmy wyłudzili w tym czasie ponad 375 tys. euro - wyjaśnia Bjorn Retzlaff, rzecznik berlińskiej prokuratury.

Potwierdza jednocześnie, że Innoflex działa na zasadzie finansowej piramidy. - Korzyści czerpią głównie inicjatorzy pomysłu. Firma powołuje przedstawicielstwa, po czym znika z pieniędzmi. Przepustką do zawierania, jak się później okazało, fikcyjnych umów na dostarczanie m. in. usług telekomunikacyjnych, był zakup programu menedżerskiego za 420 euro, po czym trzeba było zapłacić za jego kontynuację kolejne 840 euro - dodaje. Christian W. oraz bracia M. po złożeniu wyjaśnień staną przed sądem.

Otrzymaliśmy zapewnienie z niemieckiej prokuratury o przekazywaniu na bieżąco informacji o każdym nowym wątku w sprawie firmy Innoflex. Pytanie, kiedy jej działalnością zainteresuje się rodzimy wymiar sprawiedliwości.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto