Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Hospicjum umiera powoli" - dramatyczna sytuacja hospicjów. Realizatorzy opieki paliatywnej zaapelowali o pilne wsparcie

Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
Realizatorzy opieki paliatywnej z całego kraju spotkali się w katowickim Hospicjum Cordis, aby zaapelować o systemowe wsparcie w sytuacji, która z każdym dniem się pogarsza. Dzięki trwającej ponad 40 lat oddolnej, często wolontariackiej pracy wielu osób, system opieki paliatywnej w Polsce jest jednym z najlepszych w Europie. Nie wiadomo, jak długo utrzyma się taki stan rzeczy. Pieniądze przekazywane przez Narodowy Fundusz Zdrowia nie zawsze wystarczą nawet na pokrycie wynagrodzeń personelu hospicjów, a na liście kosztów są jeszcze m.in. zakupy żywności i leków oraz opłaty za media. Pieniędzy zaczyna brakować na codzienne wydatki.

"Hospicjum umiera powoli". Dramatyczny apel realizatorów opieki paliatywnej z całej Polski wybrzmiał w Hospicjum Cordis w Katowicach

"Hospicjum umiera powoli" - z takim przekazem spotkali się w piątek, 23 września, w katowickim Hospicjum Cordis realizatorzy opieki paliatywnej z całej Polski, aby zwrócić uwagę rządu i opinii publicznej na dramatyczną sytuację, w jakiej znajdują się ich ośrodki. Pieniądze przekazywane hospicjom przez NFZ wystarczą jedynie na pokrycie wynagrodzeń personelu. Bywa, że w niektórych przypadkach dotacja nie zaspokaja nawet tego celu. W obliczu wysokiej inflacji i kryzysu ekonomicznego spadły także wpływy z darowizn i 1% podatku, które były istotnym elementem budżetu dla wielu ośrodków. Sytuacja finansowa hospicjów staje się coraz bardziej dramatyczna, a zbudowany z mozołem i stojący na bardzo wysokim poziomie system opieki paliatywnej w Polsce, bez szybkiego wsparcia, może się wkrótce zawalić.

- Jestem człowiekiem, który od 33 lat poświęca życie opiece nad umierającymi i upoważnia mnie to do tego, aby nie zgodzić się na to, aby to miejsce, które od tylu lat służy dzieciom i dorosłym, dbając o najwyższą jakość ich życia, mogło zginąć tylko dlatego, że ludzie, którzy mogą o tym zadecydować, nie pomagają - mówi dr Jolanta Grabowska-Markowska, prezes Społecznego Towarzystwa Hospicjum Cordis.

Dlaczego "hospicjum umiera"?

W ocenie dr Grabowskiej-Markowskiej powodów trudnej sytuacji hospicjów jest kilka. Pierwszym jest to, że ośrodki opieki paliatywnej finansowane są tylko i wyłącznie z dotacji Narodowego Funduszu Zdrowia, która stanowi około 60% kosztów utrzymania hospicjów.

- Resztę musimy wyżebrać. W dzisiejszych czasach nie da się utrzymać wielospecjalistycznych hospicjów stacjonarnych, sprawujących opiekę medyczną, duchową, psychologiczną i społeczną za te 60%. To jest niemożliwe. Starcza nam jedynie na wypłaty. A gdzie prąd? Gdzie gaz? W budynku ma być 17 stopni? Osoba chora terminalnie w 17 czy 19 stopniach Celsjusza umrze - mówi dr Jolanta Grabowska-Markowska.

.

Nie wszędzie środki zakontraktowane przez NFZ wystarczają na pokrycie wynagrodzeń personelu. Jest tak m.in. w Hospicjum Królowej Apostołów w Tanowie koło Szczecina, o czym informowała obecna na spotkaniu w Katowicach Aleksandra Mazur-Woroniecka, prezes stowarzyszenia prowadzącego ośrodek.

- Pieniądze z kontraktu z NFZ nie wystarczają nam nawet na wszystkie pensje. Uzupełniamy to pieniędzmi zebranymi w ramach 1% podatku. W tej chwili muszę co miesiąc sięgać po 50-70 tysięcy z tej puli, a wpłaty z tytułu 1% maleją - pandemia, wojna, wszystko drożeje, więc ludzie nie mają tyle pieniędzy, by angażować się społecznie i przekazywać datki. W ciągu dwóch lat liczba osób wpłacających 1% zmniejszyła się o 1/3. W tym roku dostaliśmy 415 tysięcy złotych, więc proszę policzyć, na ile to wystarczy, skoro co miesiąc muszę wydawać z tego od 50 do 70 tysięcy - tłumaczy Aleksandra Mazur-Woroniecka.

Innym problemem jest trudna sytuacja na rynku pracy w sektorze medycznym.

- Trzeba zdać sobie sprawę, że brakuje lekarzy i pielęgniarek. Pracownicy będą szli tam, gdzie dostaną więcej. W Szczecinie tych szpitali jest kilka i dają większe honoraria. Pielęgniarki mówią mi, że dostają tam 1/3 więcej, niż u mnie. Myśląc o swojej rodzinie i gospodarstwie domowym idą tam, gdzie zarobią więcej - zaznacza Aleksandra Mazur-Woroniecka.

Wynagrodzenia, a także wspomniane wcześniej opłaty za media i leki, to wciąż nie jedyne koszty, jakie ponoszą hospicja. Konieczne są także częste inwestycje w sprzęt, infrastrukturę i remonty, niezbędne do funkcjonowania ośrodka.

- Na to powinny być pieniądze z 1%, a nie na wypłaty dla pracowników - dodaje Aleksandra Mazur-Woroniecka.

Kolejną sprawą jest budzący wątpliwości i niejasny system podziału środków trafiających z NFZ do poszczególnych województw. Nakłady na stacjonarną opiekę hospicyjną w województwach małopolskim, kujawsko-pomorskim i warmińsko-mazurskim dwukrotnie przewyższają środki trafiające na Śląsk. Niemal dwa razy więcej pieniędzy otrzymuje też województwo świętokrzyskie. Nasz region i tak nie jest w tym aspekcie w najgorszym położeniu - nakłady NFZ na opiekę paliatywną są tu cztery razy większe niż w województwach pomorskim, opolskim i łódzkim oraz dwukrotnie wyższe niż zachodniopomorskim, mazowieckim i podkarpackim.

- Chciałabym wiedzieć, kto i dlaczego decyduje o takim, a nie innym, podziale środków w tym kraju - mówi dr Jolanta Grabowska-Markowska

.

Działania w tej sprawie podjęła grupa posłów, na czele której stanął Jerzy Polaczek. W poniedziałek 12 września parlamentarzyści złożyli interpelację do ministra zdrowia, w której pytają o możliwość zwiększenia udziału NFZ w finansowaniu hospicjów z dotychczasowych 50-60% do 80-90% rzeczywistych kosztów. Ministra zdrowia zapytano również o możliwość ujednolicenia finansowania hospicjów i przyczyny różnic w wysokości stawek za osobodzień w hospicjum w różnych województwach.

- Jesteśmy dzisiaj w sytuacji, w której gwałtownie zmieniły się koszty chociażby nośników energii, co powoduje to, że minister zdrowia razem z kierownictwem ministerstwa powinni bardzo pilnie przeanalizować ten segment opieki zdrowotnej w Polsce, przede wszystkim pod kątem zwiększenia finansowania kosztów stałych, ujednolicenia wyceny tzw. osobodnia, który jest przeliczany na konkretne pieniądze dla hospicjów - mówi Jerzy Polaczek. - Przykład Hospicjum Cordis w Katowicach, które od 33 lat zapewnia osobom nieuleczalnie chorym i ich rodzinom godność do samego końca, jest najbardziej fundamentalnym wyrazem ludzkiej wrażliwości i empatii. To dobry punkt odniesienia do tego, co należy w Polsce skorygować, aby utrzymać działalność hospicyjną w takim zakresie, jak obecnie, stąd wystąpienie posłów ziemi śląskiej do ministra zdrowia - dodaje.

Polski system opieki paliatywnej jest jednym z najlepszych w Europie

Pierwsze hospicjum w Polsce powstało w 1981 w Krakowie i zostało założone przez Towarzystwo Przyjaciół Chorych.

- To tylko i aż 40 lat hospicjów w Polsce. Myślę, że Polska stworzyła jeden z najlepszych systemów opieki paliatywnej w Europie. Czy naprawdę jest tak, że w tym kraju nie da się utrzymać czegoś, co jest bardzo dobre, tylko trzeba to po prostu zniszczyć? - mówi dr Jolanta Grabowska-Markowska.

Wysoką ocenę jakości polskiego systemu opieki paliatywnej potwierdzają opinie osób prowadzących podobne ośrodki za granicą, m.in. w Niemczech.

- Jesteśmy blisko granicy i współpracujemy z trzema hospicjami niemieckimi. Kiedy przyjeżdżają do nas z wizytą, są zachwyceni całościowym sposobem prowadzenia opieki nad chorym. Nasi pacjenci są zaopiekowani medycznie, pielęgniarsko i sprzętowo. To wszystko koordynowane jest przez jedną organizację - chory jest najpierw w poradni, później w hospicjum domowym, a potem ci sami lekarze opiekują się nim w hospicjum stacjonarnym. Oprócz tego, że zajmujemy się opieką medyczną, to w hospicjum uświadamiamy młodzież i starszych, na czym polega służenie drugiemu człowiekowi oraz szkolimy medyków. Prowadzimy dla lekarzy 4 specjalizacje opieki paliatywnej i szkolenia dla pielęgniarek - podkreśla dr Jolanta Grabowska-Markowska.

Z opieki w hospicjach zadowoleni są sami pacjenci. Katowickie Hospicjum Cordis zapewnia chorym kompleksowe wsparcie na najwyższym poziomie.

- Warunki mamy tu po prostu doskonałe. Spostrzeżenia moje i osób, które mnie tu odwiedzają, są takie, że to miejsce się z hospicjum w ogóle nie kojarzy. Kompleksowo dba się tu o dobrostan przebywających, od opieki medycznej, po psychologiczną i wsparcie duchowe, jak ktoś jest wierzący. Są tu z nami opiekunowie, wolontariusze, pielęgniarze i lekarze. Ten cały sztab ludzi pracuje dużą z życzliwością i empatią, żebyśmy przechodzili przez to godnie i niczego nam nie brakowało - mówi Jolanta Łuczyńska z Bytomia, która od maja przebywa w Hospicjum Cordis w Katowicach. - Nawet, gdyby zaangażować mnóstwo sił i środków, to nikt nie jest w stanie zaoferować takiej opieki w domu. Nie ma na to szans - dodaje.

Pobyt w hospicjum to nie tylko wsparcie w chorobie i możliwość godnego spędzenia ostatnich dni. To również szansa na zmiany i duchową przemianę.

- Nie wolno zaniedbać ostatniego okresu życia człowieka. To czas, w którym ludzie mogą jeszcze zrobić bardzo wiele naprawczych ruchów w swoim życiu i warto o to powalczyć, o każdy oddech. Jeśli się nie podejmie żadnych działań, to dla mnie jest to forma ukrytej eutanazji. Mówię to jako człowiek, który poświęcił tej opiece życie, a nie jako filozof ani etyk - kończy dr Jolanta Grabowska-Markowska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto