Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Horror zamiast katastrofy

Rafał Musioł
fot. Arkadiusz Gola
fot. Arkadiusz Gola
Kapitalne parady bramkarza GKS Katowice, falowe ataki Odry Wodzisław, niesamowita atmosfera na widowni, cztery czerwone kartki, wyrównujący gol zdobyty przez gości w doliczonym czasie gry – taki mógł być bilans ...

Kapitalne parady bramkarza GKS Katowice, falowe ataki Odry Wodzisław, niesamowita atmosfera na widowni, cztery czerwone kartki, wyrównujący gol zdobyty przez gości w doliczonym czasie gry – taki mógł być bilans niezwykle dramatycznego widowiska, które wreszcie w pełni zasługiwałoby na miano derbów. Mógłby, bo wszystko zostało zniszczone i sprowadzone do parteru przez kilku bandytów, którzy wtargnęli na murawę, a następnie pobili sędziego Marcina Borskiego i jego asystenta Rafała Rostkowskiego.

Zamiast pięknej katastrofy – bo przecież remis oznacza definitywną degradację GKS i niemal skazuje Odrę na udział w barażach – mieliśmy więc horror i wstyd.

Z kronikarskiego obowiązku wypada wymienić kilka kluczowych boiskowych sytuacji i... czekać na kary, które mogą definitywnie posłać na dno i tak ledwie dryfujący statek „GKS”.

* 22 minuta: Dawid Plizga przytomnie wpada na nogę Marcina Dymkowskiego, sędzia dyktuje rzut karny, który wykorzystuje Krzysztof Markowski.
* 72 minuta: Grzegorz Kmiecik bezpardonowo fauluje Wojciecha Myszora, rachunki próbuje wyrównać Dymkowski. Obaj wylatują z boiska.
* 82 minuta: Artur Andruszczak fauluje rywala, otrzymuje żółtą kartkę, a po kilku sekundach przeszkadza mu we wznowieniu gry. Sędzia znów wyciąga czerwony kartonik.
* 90 minuta: Dawid Plizga upada na środku boiska, nieoczekiwanie arbiter pokazuje mu żółtą kartkę, a ponieważ napastnik GKS miał już jedną na koncie także on wędruje do szatni.
* 92 minuta: Jan Woś radzi sobie z obrońcami GKS i zdobywa wyrównującą bramkę!
* Dogrywka: sędzia widząc wbiegających na boisko kibiców kończy mecz. Już w wejściu do tunelu zostaje uderzony pięścią, jego asystent otrzymuje kopnięcie w tył głowy. Odra protestuje przeciw zakończeniu meczu półtorej minuty przed upłynięciem doliczonych pięciu minut.
– Byliśmy w gazie, mogliśmy wygrać – twierdzi drugi trener Marek Bęben.
Wychodzący z szatni na rozbieganie katowiczanie mają łzy w oczach...


Kompromitacja sędziego

Jan Furtok, trener GKS Katowice

Zostaliśmy wykartkowani. Mam pretensje do sędziego o drugą żółtą kartkę dla Dawida Plizgi. Karanie za symulowanie faulu na środku boiska to kompromitacja arbitra.
nic nie powiem

Franciszek Smuda, trener Odry Wodzisław

Zamiast oklasków mieliśmy bójkę. Nic nie powiem o pracy sędziego, zresztą nie mam takiego zwyczaju. W przeciwnym przypadku byłbym ciągle zawieszony przez PZPN i nie przynosił do domu pieniędzy, bo cała wypłata szłaby na konto Związku w ramach nakładanych przez niego kar.


Nie wiem czy jeszcze zagramy
Piotr Dziurowicz, prezes GKS Katowice

Nie wiem czy zagramy dwa ostatnie wiosenne mecze... Spodziewam się, że kary, jakie nałoży na nas PZPN będą drakońskie. Trudno powiedzieć czy je udźwigniemy. Na pewno nie ściągnę związkowej grzywny z ochroniarzy, którzy dopuścili do bijatyki, bo nie ma takiej możliwości. To osoby prywatne po odpowiednich kursach, a nie wynajęta firma. Z czego mieliby mi zapłacić?

Jaka będzie przyszłość klubu? Nieważne czy ze mną, czy beze mnie, ważne jest to, że powinien istnieć. Nowi ludzie którzy przyjdą na moje miejsce muszą mieć pomysł i środki na jego funkcjonowanie. Za wcześnie by mówić o szczegółach, potwierdzam tylko, że prowadzone są rozmowy z potencjalnymi właścicielami GKS.


Grzechy ciężkie

Delegatem PZPN na mecz w Katowicach był Andrzej Binkowski. Po meczu wysłannik Związku spędził sporo czasu w sędziowskiej szatni, nie ukrywał też, że równie wiele uwagi poświęci pisaniu protokołu.

– Na stadionie przy ulicy Bukowej popełniono niemal wszystkie najcięższe grzechy, jakie mogą zostać wymienione w protokole – przyznał Binkowski. – Przede wszystkim nastąpiło wtargnięcie kibiców x na płytę boiska i naruszono nietykalność cielesną sędziów c, na murawę rzucano niebezpieczne przedmioty. To najpoważniejsze wykroczenie przeciw porządkowi podczas i po meczu. Nie jestem władny, by ferować wyroki, bo tym zajmie się Wydział Dyscypliny, ale na pewno dawno nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją – oświadczył po meczu Binkowski.


W szatni i karetce

Sędzia Marcin Borski jeszcze dwie godziny po meczu znajdował się w szatni stadionu.
– Mamy zakaz udzielania wypowiedzi, zresztą sam sędzia nie czuje się najlepiej – powtarzał jego asystent Dariusz Wardak. Obaj oczekiwali na powrót ze szpitala Rafała Rostkowskiego, drugiego asystenta, który po kopnięciu w tył głowy nie czuł się podobno najlepiej i został karetką odwieziony na profilaktyczne badania. Borski miał jednak na tyle siły, by odmówić drugiemu trenerowi Odry Markowi Bębnowi pisemnego potwierdzenia przedwczesnego zakończenia spotkania. Nie zamierzał też tłumaczyć katowiczanom dlaczego wyrzucił z boiska Dawida Plizgę.


Zabawa Śląskiem?

W pomeczowych wypowiedziach trenerów, działaczy i piłkarzy obydwu zespołów szybko górę wziął jeden motyw.
– Nie da się uniknąć wrażenia, że reszta Polski zabawiła się w tym sezonie kosztem Śląska. Wystarczy przejrzeć ułożenie terminarza albo listę sędziowskich pomyłek, nie mówiąc już o układaniu obsad na mecze z udziałem Odry i Katowic – grzmiał jeden z wodzisławskich działaczy.

I trudno, przynajmniej częściowo, nie odmówić mu racji. Nawet w feralną środę wyznaczenie do prowadzenia derbów Marcina Borskiego wzbudziło kontrowersje już przed ich rozpoczęciem. Przecież arbiter pochodzi z Warszawy, tymczasem w następnej kolejce GKS ma zmierzyć się z Legią, a drugi stołeczny zespół – Polonia, jest bezpośrednim konkurentem Odry w walce o uniknięcie baraży... Jak widać PZPN sam czasem podkłada sobie miny, na które raz po raz wpada.


Ból i wściekłość

Remis był koszmarnym wynikiem dla obu drużyn. Katowiczanie f definitywnie pożegnali się z marzeniami o pozostaniu w ekstraklasie, natomiast wodzisławianie mogą powoli przygotowywać się do baraży. Nic dziwnego, że w obu ekipach dominowały łzy i wściekłość: na arbitra, na siebie i na rywali. Po dramatycznym zakończeniu spotkania w obu szatniach panowała cisza, którą przerwał brzęk szkła rozbitego przez kamień rzucony w okno pomieszczenia zajmowanego przez gości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto