Dziki handel uliczny w Katowicach to zmora głównie centrum. Najgorzej było kilka lat temu właśnie na placu Szewczyka. Tutejsze "targowisko" tworzyły sklecone z byle czego stragany, pudła i towar wyłożony na szmatach. Mozna było tu kupić od majtek, biżuterii, po banany i kwiaty. Aż do 2010 roku.
Wówczas miasto wypowiedziało handlarzom z placu Szewczyka wojnę. Powtarzały się naloty straży miejskiej i konfiskata towaru, wystawiane były też mandaty. Wszystko to na nic.
Z dzikiego targowiska oręż wyborczy zrobił wtedy kandydujący z list Platformy Obywatelskiej Arkadiusz Godlewski. Właśnie na pl. Szewczyka zorganizował jeden z briefingów prasowych. Obiecał, że gdy zostanie prezydentem Katowic, natychmiast rozwiąże problem, nie to co urzędujący od trzech kadencji Piotr Uszok.
Godlewski ostatecznie wyborów prezydenckich w Katowicach nie wygrał, ale problem "targowiska" został rozwiązany. Na plac wjechały koparki, zburzono dworzec, rozkopano plac i teraz stoi na nim... targowisko na miarę naszych czasów - galeria handlowa. Ale tuż obok znów pojawili się uliczni handlarze.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?