MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Gra o pracę

PRZEMYSŁAW PUCH, EWA WESOŁOWSKA
Boomu inwestycyjnego nie będzie, by bezrobocie miało w 2003 roku spaść. Ale z pewnością pracy będzie więcej w niektórych branżach: w farmaceutycznej, budowlanej, w motoryzacji.

Boomu inwestycyjnego nie będzie, by bezrobocie miało w 2003 roku spaść. Ale z pewnością pracy będzie więcej w niektórych branżach: w farmaceutycznej, budowlanej, w motoryzacji. Inwestorzy mają też szansę sprawić, że bezrobocie spadnie nieco w tych rejonach kraju, gdzie osiągnęło katastrofalne rozmiary, blisko 40 proc.
Zdaniem profesora Stanisława Gomułki z London School of Economics miejsc pracy zacznie przybywać dopiero, gdy wartość inwestycji - zarówno polskich, jak i zagranicznych - zbliży się do 30 procent PKB rocznie. - Róbmy wszystko, by było ich więcej, bo inwestycje to katalizator, który sprawia, że gospodarka kręci się szybciej - zapewnia prof. Gomułka.

Inwestorzy, otwierając fabryki w Polsce, kierują się twardym rachunkiem ekonomicznym. Siła robocza jest u nas średnio cztery razy tańsza niż we Francji czy Włoszech. Przeciętna pensja w polskim przemyśle wynosi niewiele ponad 2,5 tys. zł, podczas gdy we Francji około 2 tys. euro (8 tys. zł).

Tanich pracowników potrzebują producenci materiałów budowlanych. A przy tym dobrych. Produkująca wełnę mineralną skandynawska firma Rockwool w przyszłym roku zwiększy zatrudnienie o 40 osób w rozbudowywanym zakładzie w Zielonej Górze, bo spośród jej 26 fabryk polska jest trzecia pod względem wydajności. Rodzimy Rockwool eksportuje wyroby do 11 krajów europejskich.

Z nadzieją na sprzedaż swoich płytek ceramicznych i gresów do Czech i Węgier krasnystawski Cersanit rozbudowuje swoją filię w Wałbrzychu. Trzystuosobowa załoga powiększy się o kolejnych 200 pracowników. Od zera powstanie zakład w Starachowicach, a z nim 100 nowych etatów. - Ludzie wiedzą, że budujemy fabrykę, i sami pukają do firmy po pracę - mówi Zbigniew Lange, szef Cersanitu.

Pod koniec przyszłego roku nowych pracowników będzie też przyjmować niemiecka firma farmaceutyczna Hexal. Obecnie trwa budowa nowej warszawskiej siedziby oraz części produkcyjnej, gdzie będą sortowane i pakowane leki z importu. Tam znajdzie pracę 20-30 osób. Stanisław Gerwatowski, kierownik administracyjny, do pracy przy taśmie gotów jest przyjmować ludzi bez kwalifikacji. - Przeszkolimy ich w ciągu dwóch, trzech tygodni - mówi.
W Grodzisku zatrudnianie trwa mimo gospodarczego spowolnienia. W przyszłym roku 400 osób znajdzie pracę w fabryce słodyczy niemieckiej firmy Harribo. - Do nas do pracy przyjeżdżają nawet z Warszawy - mówi Alicja Petlińska, przewodnicząca Rady Miasta.

Dla kolejnych inwestorów gmina przygotowuje 200 hektarów tuż przy planowanym wjeździe na autostradę A-2, z Moskwy do Berlina. - To będzie absolutny hit - mówi burmistrz.

Inwestycje są wszędzie, ale jak zauważa prof. Gomułka, nie zawsze oznaczają nowe miejsca pracy. Producent słodyczy Wawel buduje za 50 mln zł nową fabrykę w oddalonych o 30 km od Krakowa Dobczycach. Ale jednocześnie zamyka trzy inne zakłady w Krakowie, bo są przestarzałe. Wszyscy pracownicy będą mogli zatrudnić się w nowej fabryce, ale wiadomo, że część zrezygnuje, bo nie będzie w stanie tak daleko dojeżdżać do pracy.

Na prawa rynku nie ma się co obrażać - pogoni za nowszymi technologiami i tańszą siłą roboczą nie sposób przedsiębiorcom zabronić. Inwestycje modernizują rynek pracy. A bilans zatrudnienia czasem wychodzi na zero. Tak będzie wkrótce w Nowym Targu, gdzie firma IB kosztem 15 mln zł otworzy w przyszłym roku nowoczesny zakład utylizacji śmieci. W nowej firmie będzie można zarobić ok. 1,5 tys. zł, a dodatkowo dostać pakiet socjalny i dwuletnią gwarancję zatrudnienia.

Takie przywileje są jednak rzadkością. Polski rynek pracy jest wyjątkowo trudny. Z danych Krajowego Urzędu Pracy wynika, że wśród 3 mln bezrobotnych 68 proc. to ludzie z wykształceniem podstawowym lub zasadniczym. Tylko co setny z nich ma szanse na znalezienie zatrudnienia. Dlatego mamy w Polsce całe wsie, miasteczka, osady, które czekają na cud, licząc na to, że pracę da im państwo albo bogaty sąsiad.

Na Dolnym Śląsku, gdzie po likwidacji Wałbrzyskiego Zagłębia Węglowego bezrobocie wzrosło do 38 proc., fabryki Toyoty i Cersanitu witane są jak deszcz po suszy. Pracy w Gorzowie, gdzie padły najważniejsze przedsiębiorstwa, m.in. firma budowlana Gobex i tekstylna Silwana, nie ma co czwarta osoba zdolna do niej. Gdy więc rozniosła się wieść, że francuski koncern Faurecia otwiera tu w przyszłym roku fabrykę wyposażenia aut, na biurku szefowej firmy Audit Wioletty Panasiuk-Stryjewskiej, która prowadzi nabór pracowników, ląduje dziennie od 50 do 100 podań. Choć rekrutacja trwa dopiero miesiąc, szefowa Auditu ma już około tysiąca CV od szwaczek i robotników, chętnych wtryskiwać pianki poliuretanowe w samochodowe zagłówki.
W nowych zakładach pracy ludzi zastępują maszyny ? są wydajniejsze i w sumie tańsze. Problem w tym, że do ich obsługi potrzebni są specjaliści, a na rynku wielu ich nie ma, mimo wysokiego bezrobocia.

Według szacunków Krajowego Urzędu Pracy stosunkowo najmniejsze problemy z zatrudnieniem będą mieli w przyszłym roku pośrednicy handlowi, księgowi, ochroniarze, architekci, inżynierowie, wykwalifikowani robotnicy budowlani, operatorzy maszyn biurowych, sprzętu komputerowego i elektronicznego. Ale i oni, aby dostać pracę, będą poddawani przez pracodawców przeróżnym próbom i testom sprawdzającym wiedzę i umiejętności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Szokująca oferta pracy. Warunkiem uczestnictwo w saunie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto