Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna - GKS Katowice 1:0

Mariusz Citkowski
Górnik Łęczna odniósł drugie zwycięstwo na własnym stadionie w tym sezonie. Wygrana z GKS-em Katowice pozwala łęcznianom wrócić do górnej części tabeli.

Ten mecz dla jednych i drugich miał niemałe znaczenie. Trzy punkty dla drużyn, które sezon zaczęły bardzo przeciętnie mają bezcenną wartość. Walki o pełną pulę obu ekipom z pewnością odmówić nie można. Gorzej było ze stwarzaniem sytuacji strzeleckich, a jeśli takie się pojawiały to z ich wykańczaniem. Na ostrą reprymendę po tej potyczce może przygotować się cała trójka snajperów gospodarzy: Adrian Paluchowski, Nildo oraz Tomas Pesir. Szczególną nieskutecznością "popisał się'' ten drugi, nie trafiając do pustej bramki.

Od samego początku zielono-czarni starali się zepchnąć przyjezdnych do defensywy. Jednak również od samego początku swoją nieporadność prezentowali napastnicy. Już w 9. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem stanął Adrian Paluchowski, lecz piłka tego dnia nie chciała się go słuchać i zaplątała się między jego nogami. Podobnych akcji w wykonaniu ,,Palucha'' było jeszcze co najmniej trzy.

Swoich szans w rzutach wolnych upatrywał Dejan Miloseski, ale nie potrafił on znaleźć recepty na pokonanie Jacka Gorczycy. - Podobnie jak w poprzednich trzech meczach stworzyliśmy sobie dużo sytuacji. Gdybyśmy wykorzystali dziś większość z nich, to wygralibyśmy spokojnie trzy lub cztery do zera. Do końca meczu zagraliśmy bardzo agresywnie i pokazaliśmy, że mamy bardzo dobry zespół i będziemy walczyć o awans - skomentował po meczu Macedończyk.

Goście również stwarzali sobie okazje strzeleckie. Szczególnie groźne były w ich wykonaniu stałe fragmenty gry. Ostatecznie do przerwy nikomu nie udało się wpisać na listę strzelców, a gra piłkarzy stała na dość niskim poziomie. Jeszcze w pierwszej odsłonie trener Fornalak zdjął z boiska ukaranego żółtą kartką Pawła Olkowskiego, który w poprzednim spotkaniu zobaczył czerwoną kartkę. - To jest młody chłopak, który jeszcze się uczy. Niestety ta ułańska fantazja powoduje, że popełnia błędy, które są bardzo kosztowne dla naszego zespołu. Musieliśmy wykorzystać zmianę, bo mogłoby się zdarzyć tak, że już pierwszej połowie gralibyśmy w dziesiątkę - wyjaśnił na konferencji prasowej szkoleniowiec katowiczan.

Niestety jak się okazało, czerwonej kartki gościom nie udało się uniknąć. Już pięć minut po wznowieniu gry za faul na Paluchowskim drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną otrzymał Jacek Kowalczyk. Gospodarze grający w przewadze zaczęli jeszcze bardziej naciskać na swoich rywali.

Okres przewagi łęcznian zaprocentował golem. Wobec nieskuteczności napastników sprawy w swoje ręce wziął skrzydłowy Sławomir Nazaruk dobijając strzał Pesira. Ten gol wniósł dużo spokoju w poczynania podopiecznych Mirosława Jabłońskiego. W końcówce meczu o swoich umiejętnościach snajperskich, a właściwie ich braku przypomniał Brazylijczyk Nildo. Otrzymał idealne podanie, minął zwodem bramkarza i ... trafił w słupek. Były gracz ligi wietnamskiej kilka minut później z dużymi problemami skierował piłkę do siatki, jednak tym razem na jego drodze stanął sędzia, odgwizdując zagranie ręką. To nie był dobry dzień dla tego piłkarza.

Mecz zakończył się wynikiem 1:0. Spotkanie to może zostać zapamiętane na dłużej dzięki napastnikom i ich nieskuteczności oraz sędziemu i jego konsekwencji w karaniu piłkarzy. Rafał Greń pokazał dziesięć żółtych kartoników i jeden czerwony. Pracowity dzień arbitra z Rzeszowa.

Górnik Łęczna - GKS Katowice 1:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Sławomir Nazaruk (66).

Żółta kartka - Górnik Łęczna: Danijeł Bożkow, Wallace, Sławomir Nazaruk, Radosław Bartoszewicz. GKS Katowice: Paweł Olkowski, Jacek Kowalczyk, Grzegorz Goncerz. Czerwona kartka za drugą żółtą - GKS Katowice: Jacek Kowalczyk (50).

Sędzia: Rafał Greń (Rzeszów).

Widzów: 1500.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto