Ekspresowa matura

Od czerwca szukam bezpiecznej szkoły, która zagwarantowałaby mi zdobycie średniego wykształcenia. Przerwałam naukę przed sześciu laty, bo zaszłam w ciążę - opowiada nam Maria K. z Tych. - O mały włos nie dałam się skusić ofertom, których jest mnóstwo wśród płatnych ogłoszeń we wszystkich gazetach.

Któż by nie chciał zdać matury po 12 miesiącach nauki, bez codziennego chodzenia na lekcje, pisania klasówek, czytania lektur, odrabiania zadań domowych?

- W ogłoszeniach zwykle nie podają nazwy firmy i adresu, tylko numer telefonu - dodaje Maria K. - Gdy dodzwoniłam się do chorzowskiego pseudoliceum zapewniano mnie, że wszystko jest legalnie, że ta szkoła ma uprawnienia publiczne. Na szczęście spotkałam koleżankę, która na własnej skórze przekonała się, ile jest warte ,liceum w rok". Chodziła na zajęcia w weekendy, na zakończenie dostała zaświadczenie o ukończeniu kursu z zakresu liceum ogólnokształcącego. W prawdziwym ogólniaku dowiedziała się, że owszem może przystąpić do matury, ale za cztery lata, gdy opanuje cały program szkoły średniej. Zapisała się więc do pierwszej klasy, nie zaliczono jej bowiem ani semestru nauki w niedzielnej szkółce, straciła rok i pieniądze. ,Ekspresowe" wykształcenie to edukacyjne piramidy, działają tak samo jak te kredytowe.

Sprawdziliśmy kilka wybranych na chybił trafił propozycji: ,średnie w rok". Pani przyjmująca zapisy na zajęcia w Katowicach, Dąbrowie Górniczej i Zabrzu powiedziała, że lekcje odbywają się trzy razy w tygodniu (od godz. 16 do 18) lub w co drugą sobotę albo niedzielę (od godz. 9 do 16). W Chorzowie zaproponowano nam zajęcia w co drugi weekend od godz. 8 do 17.

We wszystkich przypadkach wydobyliśmy informację, że maturę będzie można zdawać w sesji zimowej 2004 roku. Najpierw (!) jednak trzeba zaliczyć 10 egzaminów przed państwową komisją. Każdy z wykładanych przedmiotów trzeba zakończyć sprawdzianem umiejętności. ,Licea w rok" okazały się zwykłymi kursami przygotowującymi do państwowych, eksternistycznych egzaminów.

- To oferty komercyjne, które wprowadzają ludzi w błąd - przestrzega Halina Mentel, dyrektor Wydziału Ekonomicznego Śląskiego Kuratorium Oświaty. - Ukończenie rocznego kursu nie upoważnia do zdawania eksternistycznych egzaminów państwowych przed komisją, powołaną przez kuratora oświaty. Nie trzeba kończyć kursu, każdy może zapisać się na eksternistyczne egzaminy, a informacje o wymaganym materiale do przerobienia we własnym zakresie, można uzyskać w naszym wydziale kształcenia.

Miesiąc nauki podczas rocznego, licealnego kursu kosztuje 130-220 zł, wpisowe od 100 do 300 zł. Egzamin eksternistyczny przed państwową komisją 110 zł. Tyle samo lub nawet nieco mniej kosztuje edukacja w placówkach z uprawnieniami szkół publicznych, których ukończenie daje prawo do zdawania matury. Organizatorów kursów nie można oskarżyć o nieprzestrzeganie ustawy oświatowej, oni prowadzą działalność gospodarczą, nie obowiązują ich limity godzin, zakres programowy itd.

- Zainteresowanym uzupełnieniem wykształcenia radzę, by przed wybraniem oferty sprawdzili w wydziale edukacji urzędu powiatowego, na którego terenie znajduje się dana placówka, czy ma ona uprawnienia szkoły publicznej - mówi dyrektor Mentel. - Roczne kursy prowadzą różne spółki, stowarzyszenia, fundacje, które nie mają uprawnień do naboru uczniów do szkoły publicznej.

Ekspresowe licea nie mają własnych siedzib. Ich właściciele wynajmują sale, np. w chorzowskiej Szkole Podstawowej przy ul. Wolności, katowickim Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących. Mnożą się niczym grzyby po deszczu. Im bliżej nowego roku szkolnego, tym jest ich więcej. Reklamy znajdziemy na ulicach, w Internecie, w prasie. Studia w dwa lata, prace magisterskie (zakres 100 tematów, cena 300-1.500 zł), matura w rok to tylko mały wycinek wielkiego wora złudzeń, że mądrość i wiedzę można kupić lub zdobyć w sposób łatwy, szybki i nie wymagający wysiłku.