Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzisiaj w Betlejce

Agata Pustułka
Jedna z najpiękniejszych śląskich szopek powstała w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Katowicach-Szopienicach. fot. Adam Nocoń
Jedna z najpiękniejszych śląskich szopek powstała w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Katowicach-Szopienicach. fot. Adam Nocoń
Jak zawsze będzie wpatrzona w dal Maryja i Józef, jej mąż, ze smutnymi oczami - Święta Rodzina, taka jaką widział Jerzy Duda-Gracz, słynny malarz, który przed dziesięcioma laty zaprojektował figury.

Jak zawsze będzie wpatrzona w dal Maryja i Józef, jej mąż, ze smutnymi oczami - Święta Rodzina, taka jaką widział Jerzy Duda-Gracz, słynny malarz, który przed dziesięcioma laty zaprojektował figury.

Teraz Maryja stoi w kościele. Czeka. Ułożenie szaty ma sprawiać wrażenie, jakby była brzemienna. Józef póki co zajął miejsce przy wejściu na plebanię, tuż koło schodów. Ks. Stanisław Czempka, wikary z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Katowicach - Szopienicach jeszcze robi ostatnie poprawki. Przygładza Józefowi brodę, nakłada odnowione okrycie.

Dziś znów narodzi się Dzieciątko, a nad Szopienicami, nad szopką zbitą z desek, przelecą anioły.

Dom Jezusa

- Dom Chleba

W zeszłym roku na placu przed kościołem ks. Stanisław wraz z pomocnikami zbudował szopkę dwupiętrową. Na dole replika stajenki, na górze odprawiono mszę. Państwo Groboszowie, właściciele tartaku z Rybnika - Orzepowic, gdzie wcześniej był wikarym, przywieźli drewno. Nie wzięli ani grosza i rozładowywali wóz przy dwudziestostopniowym mrozie. Figury od Dudy-Gracza ksiądz Stanisław zwiózł sam z parafii w Lipinach, gdzie leżały niepotrzebne.

Teraz nie będzie już takiego rozmachu, choć szopienicka Betlejka bardzo się wiernym podobała. Na pewien czas przed Pasterką zejdą się jak zwykle zamówione zwierzęta, ustawione zostaną choinki, zapach sianka rozejdzie się wokół.

Ale proboszcz Piotr Brząkalik, ma plan, żeby wiernych tym razem w inny sposób zaskoczyć. Do żłóbka, zamiast Jezuska, na czas Pasterki, zamierza włożyć bochen chleba. Bo Betlejem to przecież Dom Chleba. I Jezus powinien być dla nas chlebem, a chleba nie powinno nikomu zabraknąć.

Granica wielkiego miasta

Kościół zbudowano na lekkim wzniesieniu, ale skutecznie od ulicy "ukrywają go" familoki. Dym z kominów leci, a więc węgiel jest. Komuś nie może zapalić samochód, obsypaną śniegiem drogą idzie pogrzeb. W kondukcie kilkanaście osób, głównie starszych. Ks. Stanisław w ostatnią drogę odprowadził 96-letnią staruszkę. - W zeszłym roku byłem u niej po kolędzie i trochę się zasiedziałem. Wychodzę i chcę jej dać chociaż 10 złotych, a ona mi te pieniądze wciska z powrotem i jeszcze od siebie chce dawać. Tak ją w domu wychowali. I nie ustąpiła - mówi.

W Szopienicach jest bieda, ale w ludziach wiele dumy zostało. - To dzielnica na granicy wielkiego miasta, kiedyś na granicy zaborów. Przyrost naturalny minusowy. Dzieci tu się nie rodzą. - W szkole, w której uczę na 200 uczniów aż 80 korzysta z dożywiania. To daje 40 proc. głodnych, biednych dzieci - tłumaczy ks. Piotr.

Od 1956 roku mieszkańcy Szopienic starali się o budowę kościoła. Budynek, który powstał miał stać w środku dużego osiedla. Ale osiedle pozostało tylko na planach stworzonych przez architektów w "złotej dekadzie".

15 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni trzeba utrzymać. W zimie ogrzewany jest tzw. kościół zimowy, dolny. Do parafii należy prawie 2 tysiące osób, ale w niedzielnych mszach świętych uczestniczy co trzeci wierny. To dla księży ważna statystyka, bo pokazuje rozmiar zadania, jakie ich czeka.

- Żeby tu wróciło życie trzeba nowych domów, nowych ludzi - diagnozuje proboszcz.

A póki co przestępczość rośnie. Kradnie się, bo to sposób na przetrwanie. Komuś zwinąć torebkę, portfel, żeby złapać trochę grosza. Taka przestępczość socjalno-bytowa. Taka dorabiająca sobie też na chleb, bo nie tylko na wino po 3 złote "pożal się Boże mafia".

- Mamy tu syndrom końca świata, a już na pewno końca dzielnicy. Tu ludzie mówią "pan Bóg i świat o nas zapomnieli" i odwracają się plecami do świata i Boga. Trzeba stanąć obok nich, wziąć za rękę i znów zawrócić - ksiądz Piotr dobrze wie, co ma robić.

Przemeblowanie w magazynie

Tomasz Trepka, do niedawna bezrobotny pracownik firmy budowlanej, od kilku miesięcy kościelny u Matki Bożej Nieustającej Pomocy, wcześniej dubler jednego z... apostołów w Misterium Męki Pańskiej. Wprowadzał osiołka w czasie wjazdu Jezusa do Jerozolimy, bo przeznaczony do roli ministrant trochę się wystraszył.

- Osioł zwierzę uparte, a ten był wyjątkowy i trzeba było sporo siły włożyć. Dzieci nie dałyby rady - przypomina sobie Tomasz, który na podstawie Ewangelii scenariusz sztuki napisał, a ksiądz Stanisław całość wyreżyserował.

Z kościołem tak bardzo związały Tomasza córki: Andżelika starsza i młodsza Daria. Teraz tu pracuje. Razem z drugim kościelnym Marianem Adamczykiem doglądają budowy dwóch szopek. Bo oprócz tej jednej przed kościołem powstaje druga. Już w środku. Tu mistrzem ceremonii jest Krzysztof Kopeć, głuchoniemy kreślarz, obecnie na zasiłku przedemerytalnym.

Pan Krzysztof do kościoła w Szopienicach przyjeżdża od lat na msze odprawiane w języku migowym. Pierwszą szopkę wystawił w 1988 roku i tak co roku na dwa, trzy dni przed Wigilią zakłada roboczy strój i robi "przemeblowanie" w kościelnym magazynie. Najpierw wynosi tło, czyli dekoracje imitujące pejzaż Betlejem. Następnie figurki, odrestaurowane dwa lata temu. Anioł "wyskakuje" z niebieskiego worka, a trzej królowie są starannie wycierani z kurzu. - Nie lubię się przy tej pracy spieszyć - pisze na kartce pan Krzysztof. Na króciutką chwilkę przenosi się dwa tysiące lat wstecz, chociaż dobrze wie, że niebo na planszy jest zbyt fioletowe, a baranki ustawione są zbyt symetrycznie.

Żeby zbierać trzeba zasiać

Ksiądz Stanisław ma 43 lata, a to jego trzynasta parafia. W każdej go pamiętają, a to z dobrego pomysłu, a to z pięknego śpiewu. Dzięki śpiewowi np. ma co roku od pana Achima z Żor karpie, którymi obdziela biednych podczas Wigilii. (Był wikarym w tamtejszej parafii św. Filipa i Jakuba). Sam w małych stawikach za "swoim" kościołem hoduje liny i karasie.

W Szopienicach ma pod opieką szpital psychiatryczny. Spędza tam wiele czasu. Do tego praca w szkole, spotkania z młodzieżą, opieka nad zespołem muzycznym. Myślał też o kawiarence internetowej, ale nie było odzewu. Za to na plebani wyremontował potężną salę, która stała się miejscem spotkań dla mieszkańców.

- Żeby zbierać owoce trzeba coś zasiać - powtarza. Dlatego do każdego przedsięwzięcia angażuje swoich parafian. Tych dużych i tych małych. Sam daje przykład. - Co to ksiądz na grubie robi? - pytają parafianie jak im rękę poda.

Wszystko czeka

W szopienickiej Betlejce już wszystko gotowe na odwiedziny Dzieciątka. Ewa Bednarz z drugiej klasy szkoły podstawowej wraz z księdzem proboszczem węża adwentowego, symbol grzechu i zła w nagrodę za dobre sprawowania i uczestnictwo w nabożeństwach spaliła, Józef i Maryja na miejscu, a chleb w piekarni czeka na odbiór. Tylko patrzeć pierwszej gwiazdki. No i tych aniołów, co im się skrzydła będą w śniegu odbijały.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto