To będzie jedna z najciekawszych tegorocznych wystaw w mieście: w Muzeum Historii Katowic od przyszłego tygodnia będzie można zwiedzać ekspozycję pod hasłem "Made in Katowice". Znajdziemy na niej wszystko to, z czym miasto było kojarzone w XIX i XX wieku. A było przed wiekiem (a nawet dwoma) kojarzone z przemysłem i hutnictwem, ale nie tylko. Łączono je także z pierwszej klasy wyrobami rzemieślniczymi, świetnym motocyklem, a także z ważnym rynkiem usług.
CZYTAJ KONIECZNIE NAJNOWSZE WIADOMOŚCI Z KATOWIC:
KATOWICE 24 GODZINY PRZEZ 7 DNI W TYGODNIU
W 1855 roku w katowickiej wsi czynnych było siedem sklepów i trzy gospody, a w nieistniejącym dziś budynku u zbiegu rynku i dzisiejszej ulicy 3 Maja otwarto w tym czasie sklep kolonialny i hurtownię Louisa Borińskiego. Boriński był też zresztą właścicielem pierwszej na terenie Katowic palarni kawy. Rok później przy ówczesnej szosie mysłowickiej (dziś ul. Warszawska) aptekarz Tiritz założył pierwszą w okolicy aptekę, którą później przeniesiono na dzisiejszą ulicę Młyńską.
Dzięki śledztwu, jakie przeprowadzili muzealnicy z MHK, dowiemy się m.in. jakie związki z miastem miała "Nivea". A miała, bo choć rodzina Troplowitzów (autor receptury znanego kremu też) związana była z Gliwicami, to właśnie w Katowicach przy ulicy Piotra Skargi od 1925 roku działała filia spółki Troplowitza, w której wytwarzano plastry, krem i puder dla dzieci.
Wszyscy wiemy, że to właśnie w Katowicach produkowana była słynna porcelana Giesche, ale czy mamy pojęcie, że właśnie stąd wyjeżdżały motocykle MOJ 130, oficjalnie zaprezentowane w 1937 roku. Konstruktorem MOJ 130 był Gustaw Różycki, który w 1933 roku kupił upadającą fabrykę maszyn górniczych w Załężu. Co ciekawe, fabryka działa do dziś, tyle że historia zatoczyła koło i obecnie znów produkuje urządzenia górnicze. Motocyklem zachwycony jest dyrektor MHK, Jacek Siebel.
- To moim zdaniem najciekawszy eksponat, po prostu perełka dla fanów motoryzacji i sympatyków Katowic, którzy lubią techniczną stronę miasta. To nasz "biały kruk" w idealnym stanie - ocenia.
Muzealnicy przypomną nam także, że to w Katowicach w parowej fabryce likierów z siedzibą przy ulicy Kościuszki produkowano i rozlewano przedwojenny likier curacao. A także i to, że w 1867 r. Dawid Czwiklitzer założył przy dzisiejszej ulicy Wawelskiej wytwórnię mydła i wód kolońskich, a w 1933 r. przy ul. Stanisława Roman i Hermina Frischerowie oraz Maurycy Weissberg założyli fabrykę żarówek "Helios", którą trzy lata później strawił pożar i działalność firmy przeniesiono do Zawodzia. Na tym wciąż nie koniec.
Na ekspozycji znajdziemy również katowickie radio Capello, porcelanę, rowery z fabryki Ebeco, gramofony, instrumenty muzyczne czy okulary z zakładu optycznego "Jan Wyk", który w 1946 r. przy Mickiewicza uruchomił swój zakład optyczny.
- Eksponatów na wystawie będzie kilkadziesiąt, są jednak bardzo różnorodne, od wspomnianego motocyklu, po puszki po preparatach firmy Nivea, kołnierzyki, wieszaki - wszystko, co produkowano i sprzedawano w Katowicach - mówi Urszula Rzewiczok, która wraz z Joanną Popandą wpadły na pomysł stworzenia wspomnianej wystawy. - Przystępując do tego projektu, nie sądziliśmy, że odnajdziemy aż tyle obiektów. Niektóre, jak koło napędowe do maszyny z Huty Baildon, udało nam się znaleźć w Muzeum Techniki w Warszawie. Ciekawostką jest też szabla z 1935 roku z katowickiej firmy sprzedającej broń i amunicję - tłumaczy pani Urszula.
Wystawa "Made in Katowice" będzie, jak dodają muzealnicy, pierwszą, która gromadzi wyroby katowickich firm, a na dodatek większość pozyskanych eksponatów po raz pierwszy zostanie pokazana publiczności.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?