MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dyrektor jak ojciec

Izabela Kacprzak
Dyrektor Jerzy Chmielewski musiał opuścić dom dziecka. fot. krzysztof matuszynski
Dyrektor Jerzy Chmielewski musiał opuścić dom dziecka. fot. krzysztof matuszynski
Wczoraj rano do naszej redakcji zadzwonili zrozpaczeni wychowankowie domu dziecka w Piekarach Śląskich. - Przyjedźcie, chcą nam zabrać naszego ukochanego dyrektora! Pomóżcie nam - prosili.

Wczoraj rano do naszej redakcji zadzwonili zrozpaczeni wychowankowie domu dziecka w Piekarach Śląskich. - Przyjedźcie, chcą nam zabrać naszego ukochanego dyrektora! Pomóżcie nam - prosili.

Formalnie nie ma stażu

Rano do domu dziecka przyjechał prezydent Piekar Śląskich i wręczył Jerzemu Chmielewskiemu wypowiedzenie. Powodem miała by być decyzja wicewojewody śląskiego Teresy Randak. Krzysztof Mejer tłumaczy, że Chmielewski nie spełnia obowiązujących wymogów: - Prawo mówi, że dyrektor takiej placówki powinien mieć co najmniej trzyletni staż pracy w pomocy społecznej oraz być specjalistą z zakresu organizacji pomocy społecznej.

Chmielewski jest z wykształcenia pedagogiem (specjalność resocjalizacja). Kilka lat był szefem Urzędu Rejonowego, potem wiceprezydentem Katowic, co najważniejsze, za dwa miesiące kończy podyplomowe studia z zakresu organizacji pomocy społecznej.

Zastanawia, dlaczego prawie po roku pracy zakwestionowano wykształcenie dyrektora? Ktoś napisał donos do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego na Chmielewskiego. Od miesiąca piekarski dom dziecka nękają wszelkiego typu kontrole. W styczniu w placówce siedział sanepid, Państwowa Inspekcja Pracy, starostwo powiatowe oraz Śląski Urząd Wojewódzki. Takiej zmasowanej kontroli w placówce jeszcze nie było.

Jerzy Chmielewski został dyrektorem w momencie, kiedy w ośrodku było bardzo źle. W atmosferze skandalu odeszła była dyrektorka, o co prosiły dzieci, nowego dyrektora nie zaakceptowali wychowawcy trzymający z byłą dyrektorką. Sześciu, spośród ośmiu wychowawców poszło na L-4. Chmielewski znalazł młodych wolontariuszy, którzy za darmo chcieli pracować z młodzieżą. Na 1/4 etatu zatrudnił też pedagoga i psychologa.

Pił z nami herbatę

Dzieci uwielbiają Chmielewskiego. - Chcemy żeby pan dyrektor tutaj został, bo jest najlepszy jakiego mieliśmy - mówi Iza. Od wczoraj jest na umowie z domem dziecka, bo skończyła 18 lat i właściwie jest wolna, ale dobrze jej tu.

Dzieciaki pamiętają, że jak przyszedł pierwszego dnia do pracy, to z każdym rozmawiał na osobności. Był przyjacielski, ciepły, zainteresowany ich historią. - Pytał, dlaczego się tutaj znalazłam, nawet czy mam chłopaka - przypomina sobie szczupła blondynka.

Iza: - Jak on się o nas starał! Jak komuś zniszczyły się spodnie to poszedł do niego i już miał nowe. A wcześniej to musieliśmy o wszystko prosić pisząc podanie do pani dyrektor.

Andżelika i Żaneta pamiętają, że gdyby nie dyrektor, nie pojechałyby do Danii, bo spóźniły się na autokar. - Własnym samochodem nas zawiózł aż do Opola - mówią dziewczynki.

Dyrektor Chmielewski przyjechał do swoich podopiecznych na Boże Narodzenie, zapowiedział się na Wielkanoc. Z żoną i córkami, bo jak stwierdził, "nie chce je zostawiać same w domu". Iza: - Ja poczułam, że mu na nas zależy. Nieraz siedział z nami i pił herbatę...

W ciągu dziewięciu miesięcy nowy dyrektor wymienił okna i drzwi, które były w najgorszym stanie, za pieniądze miasta położył panele. Stworzył też pokój gościnny dla bliskich, którzy przyjechali w odwiedziny, żeby nie musieli szukać hotelu. We wrześniu do Piekar ściągnął GKS Katowice, bo zbierał właśnie na ferie dla 35 wychowanków. Potrzebował 10 tys. zł. Z meczu do kasy domu dziecka wpłynęło ponad 5 tys. zł, potem Chmielewski ściągnął do Piekar orkiestrę symfoniczą. Dochód z biletów, 3,5 tys. zł, też poszedł na ferie. Dzieciaki pojechały do Białki Tatrzańskiej.

Dzieci nie odpuszczą

Prezydent Piekar miał prawo odwołać się od decyzji wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nie zrobił tego. Dlaczego? Teresa Nowak, rzecznik Urzędu Miasta ucina: - Nie oceniamy pracy pana dyrektora. Prezydent odwołał go na wniosek decyzji wojewody.

Jerzy Chmielewski żegnał się z pracownikami i dziećmi. - Być może wielu ludzi rozczarowałem, na pewno nie zdążyłem zrobić wszystkiego, co planowałem. Szkoda - mówił z przykrością.

Dzieci zapowiadają, że nie odpuszczą. - Będziemy słać petycje, prośby żeby się nad nami zlitowali - ostrzega Iza. - Nie chcemy innego dyrektora. Lepszego już nie będzie - mówią chórem.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto