Dyktando w Katowicach pisało przeszło 500 osób. Za kilka godzin będzie wiadomo, kto był najlepszy.

W treści dyktanda pojawiły się też trzy, od niedawna funkcjonujące w polszczyźnie słowa: Facebook, googlować i quad. Jak jednak zapewniał autor dyktanda, są już w słowniku wydanym dwa lata temu.

W skład jury weszli: prof. dr hab. Walery Pisarek ( przewodniczący ), prof. dr hab. Andrzej Markowski - (autor tekstu), prof. dr hab. Jerzy Bralczyk, prof. dr hab. Edward Polański i ks. prof. dr hab. Wiesław Przyczyna. Emocje były ogromne, bo jak przyznał profesor Walery Pisarek, nawet on nie znał treści dyktanda. - Nie mogę więc dać gwarancji, że sam autor nie zrobił jakiejś pomyłki. Ale jeśli tak, zapewniam, że jury to wychwyci - żartował prof. Pisarek. A autor, prof. Andrzej Markowski, zapewniał: - Sprawdzałem jeszcze treść przedwczoraj, bowiem tak samo jak przedwojenny wydawca literacki wiem oczywiście, że "Pana Tadeusza" napisał Słowacki, ale zawsze sprawdzam - ripostował dowcipnie autor dyktanda. Specjaliści od języka polskiego usiłowali rozładować atmosferę napięcia, ale uczestnicy byli jednak trochę stremowani. Przyjechali nie tylko z całego Śląska - byli mieszkańcy Krakowa, Warszawy, a nawet Poznania i Gdyni. Wielu z nich po raz kolejny. Tak jak Beata Karnas, która pisała dyktando po raz dziesiąty. I zarzeka się, że nawet jeśli nie wygra, będzie brała udział w kolejnych.
Z dyktandem zmierzyli się również m.in. Zenon Nowak, prezes Prasy Śląskiej, Piotr Uszok, prezydent Katowic oraz Magdalena Bochenek z ojcem, prof. Andrzejem Bochenkiem.
- Jestem licealistką z Rudy Śląskiej - mówi Beata Czaja. - Namówiła mnie koleżanka. W szkole nie mam problemu z ortografią, ale postanowiłam się sprawdzić.
No i okazało się, że te wyrazy dźwiękonaśladowcze mogą być pułapką - mówiła już po zakończeniu dyktanda.
Kto wygrał, dowiemy się już po godzinie 15