Dycha za "cynk"

10 lat więzienia grozi pracownicy Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach, która ze sprzedaży poufnych informacji śląskiemu baronowi paliwowemu Henrykowi M. uczyniła stałe źródło swych dochodów. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała ją we wtorek. Wczoraj prokuratura wystąpiła do sądu o jej tymczasowe aresztowanie, podobnie jak dwóch innych mężczyzn, nie związanych z UKS, za pośrednictwem których odbierała pieniądze.

Mariola B. była kierownikiem oddziału kontroli osób fizycznych. Prokuratorzy zarzucają jej przyjęcie łącznie 130 tys. zł łapówki. Kobieta otrzymywała pieniądze od maja 2002 roku do lipca 2003 roku - średnio ok. 10 tys. złotych miesięcznie. Jest także podejrzana o doradzanie Henrykowi M. jak postępować, by uniknąć płacenia podatku.

Kim jest Henryk M? To przedsiębiorca z branży paliwowej, który podejrzany jest o nielegalną produkcję benzyny. Wprowadzając ją do obrotu naraził fiskusa na straty idące w dziesiątki milionów złotych. Opłacając pracownicę aparatu skarbowego czuł się bezpieczny: Mariola B. mogła uprzedzać go o planowanych kontrolach i pomagać w ukryciu nielegalnej działalności.

Dwaj mężczyźni, których ABW zatrzymała w tym samym czasie, co Mariolę B., to Mariusz Ł. i Mariusz S.
- Postawiono im zarzut płatnej protekcji i pomocnictwa w udzieleniu korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną. Grozi im do 8 lat więzienia - poinformowała Dz Ewa Świercz-Dydak z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
To kolejna wpadka katowickiego UKS po tym, jak okazało się, że były wicedyrektor urzędu okazał się negatywnie zweryfikowanym funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa.