MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dwanaście kilometrów naszej historii w śląskim oddziale IPN

Aldona Minorczyk-Cichy
Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Katowicki IPN ma ogromne zbiory. Większe są tylko w Warszawie. Ale tam trafiło centralne archiwum UB i SB. Te labirynty naszych dziejów w większości zostały już odtajnione Rozmowa z dr Renatą Dziechciarz, ...

Katowicki IPN ma ogromne zbiory. Większe są tylko w Warszawie. Ale tam trafiło centralne archiwum UB i SB. Te labirynty naszych dziejów w większości zostały już odtajnione


Rozmowa z dr Renatą Dziechciarz, naczelnikiem Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Katowicach i Augustynem Brzeziną, kierownikiem Referatu Udostępniania i Informacji Naukowej

DZ: To, co kryją archiwa IPN, obrosło legendą. Co trzeba zrobić, by dostać do ręki swoją teczkę?

Renata Dziechciarz: Swoją lub rodziny. W obu tych przypadkach obowiązuje ten sam wniosek o uznanie za pokrzywdzonego przez organy bezpieczeństwa. Osoba, która taki status uzyska, ma dostęp do teczki. Ogląda oryginały dokumentów, może wystąpić o zrobienie kopii z zaczernionymi danymi osobowymi.

Augustyn Brzezina: Rozsyłamy zapytania o daną osobę do właściwych oddziałów IPN. Szczególnie cenne informacje nadchodzą z Warszawy, gdzie trafiły centralne kartoteki SB. Mówi się o zniszczeniach, ale pewne zapisy i dokumenty były dublowane. Po zebraniu informacji ewidencyjnych sprowadzamy dokumenty i je analizujemy.

DZ: Długo to trwa?

RD: Bardzo różnie. Akta mogą mieć dwa tomy, jak i sto. Np. dokumenty zgromadzone w teczkach Lecha Wałęsy zajęły cały pokój. A to była tylko połowa. Resztę zniszczono.

DZ: A kiedy referent skończy badania?

RD: Wtedy pisze notę i wnioskuje o nadanie lub odmowę nadania statusu pokrzywdzonego. To trafia do szefa referatu udostępniania i informacji naukowej. On sprawdza prawidłowość postępowania i pisze opinię. Teraz dopiero całość sprawy i akt kierowana jest do naczelnika, czyli do mnie. Są zatem trzy poziomy kontroli i dopiero wtedy zapada decyzja. Jeśli treść zaświadczenia nie odpowiada wnioskodawcy, może on się odwołać do prezesa IPN w Warszawie, a następnie do sądu administracyjnego.

AB: Uznanemu za pokrzywdzonego udostępnia się wszystkie dokumenty, które go dotyczą. To oryginały. Ich zanonimizowane kopie może zabrać do domu. Może też wystąpić o ujawnienie danych osobowych tajnych współpracowników i funkcjonariuszy, którzy zbierali o nim informacje. I tu zaczyna się dla nas prawdziwie detektywistyczna praca. Musimy mieć całkowitą pewność, że dana osoba, była tajnym informatorem. Pomimo, że gama obieranych pseudonimów była dość szeroka, to jednak zdarzyło się, że w jednym środowisku, w tym samym czasie działali TW o tych samych pseudonimach. Bez precyzyjnych numerów rejestracyjnych lub jednoznacznych okoliczności nie sposób wtedy wytypować właściwą osobę. Niektórzy pokrzywdzeni przekonują nas też, że wiedzą kto na nich donosił. Dopiero nasze ustalenia powodują radykalną zmianę ich nastawienia.

DZ: Często tak się zdarza?

AB: Bywa, że osoba uznawana przez lata w swoim środowisku za donosiciela, kapusia, "czarną owcę" okazuje się "czysta" w świetle naszych dokumentów. Satysfakcja z oczyszczenia, choć może i gorzka, jest dla tych ludzi wartością bezcenną. To często ich drugie narodziny.

DZ: Co z osobą, której odmówiono przyznania statusu pokrzywdzonego?

RD: Nie uzyskuje dostępu do akt. Powodów odmówienia statusu może być kilka. M.in. brak akt lub ich zniszczenie. Zdarza się też, że osoba występująca o uznanie jej za pokrzywdzoną była TW i to ukrywa. Wtedy naraża się na postępowanie karne za poświadczenie nieprawdy.

DZ: W jakim stanie są zachowane dokumenty? Czy są mocno przetrzebione?

AB: Zdarza się, że przychodzi do nas osoba pokrzywdzona i irytuje się, że dostała do wglądu np. tylko 15 stron akt. Jest przekonana, że powinna być gruba teczka tajemnic. Niestety część dokumentów została przez bezpiekę zniszczona. Szacunki są różne mówi się o 30-50 proc. Akta z Bielska Białej zostały wyczyszczone, te z Częstochowy też są mocno przerzedzone. Najlepiej zachowały się dokumenty z Katowic.

DZ: Jak długo czeka się na przyznanie statusu pokrzywdzonego?

RD: Średnio około półtora roku. To m.in. z powodu tzw. akt popularnych, w których występują setki osób. Bez nich nie można kwerendy skończyć. One krążą pomiędzy oddziałami. Referenci muszą pracować na oryginalnych dokumentach.

AB: Szybciej udaje się zgromadzić dokumenty dla instytucji, np. sądów, prokuratur, ZUS-u. Trwa to około miesiąca. W bardziej skomplikowanych przypadkach - około trzech miesięcy. Chodzi m.in. o potwierdzenie okresów internowania, pracę jako więzień w kopalni, wyroków w dawniejszych procesach itp.

Cenzura to też bezpieka

Według nowej ustawy badane dziś przez Rzecznika Interesu Publicznego i Sąd Lustracyjny oświadczenia osób publicznych będą utrzymane. Urząd rzecznika i sąd zostaną jednak zlikwidowane. Oświadczenia lustracyjne ma wstępnie badać pion lustracyjny przy oddziałach IPN, a ich prawdziwość potwierdzą sądy okręgowe (20 na 49 tych sądów w kraju).

Kontrowersje wzbudziła część przepisów dotycząca dziennikarzy. Każdy z nich który przedstawiał swoje teksty cenzurze do akceptacji, w myśl nowych przepisów może być obwiniany o współpracę z PRL-owską bezpieką. Takie zagrożenie zauważyła Izba Wydawców Prasy. Jej zdaniem ustawa zalicza cenzurę do organów bezpieczeństwa.


Nowe przepisy o IPN budzą ogromne kontrowersje

Wkrótce w śląskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej powstanie czwarty pion - lustracyjny. Jego pracowników czeka ogromna praca do wykonania. To w związku nowymi przepisami, które zaczną obowiązywać od 28 lutego. Zgodnie z nimi przywrócone zostaną m.in. oświadczenia lustracyjne i procedura karna w procesie sprawdzania, czy ktoś był agentem tajnych służb PRL.

W nowych przepisach nie ma już mowy o osobowych źródłach informacji. W jej rozumieniu współpracą jest także "świadome działanie, którego obowiązek wynikał z ustawy obowiązującej w czasie tego działania w związku z pełnioną funkcją, zajmowanym stanowiskiem, wykonywaną pracą lub pełnioną służbą - jeżeli informacje przekazywane były organom bezpieczeństwa państwa w zamiarze naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela".

Ten fragment jest mocno krytykowany. Brak precyzyjnego określenia słowa "współpraca" może spowodować, że osoba zobowiązana do złożenia oświadczenia może mimowolnie stać się kłamcą lustracyjnym.

Instytut ma publikować spisy każdej kategorii osób współpracujących z organami bezpieczeństwa PRL, oficerów tych służb, osób przez nie inwigilowanych oraz członków władz z lat PRL. Te spisy będą miały także formę elektroniczną.

Oświadczenia lustracyjne złoży w sumie około 400 tys. osób. To urodzeni przed 1 sierpnia 1972 roku, którzy pełnią funkcje publiczne. Będzie to trzeba zrobić (pod rygorem utraty pełnionej funkcji) w ciągu miesiąca od powiadomienia o takim obowiązku. Czy oświadczenie jest prawdziwe sprawdzą prokuratorzy biura lustracyjnego IPN. W przypadku wątpliwości, będą mieli prawo wystąpienia do sądu o zbadanie oświadczenia. Tam odwoływać będą się mogli też ci, którzy poczują się pomówieni o współpracę. Jeśli sąd orzeknie, że ktoś jet kłamcą lustracyjnym i to orzeczenie się uprawomocni, osoba taka poniesie karę. Przez najbliższe 10 lat nie będzie mogła pełnić funkcji publicznych.

Ustawa zakłada też podział funkcji publicznych na dwie grupy. W pierwszej, której teczki są jawne dla wszystkich, są: prezydent RP, parlamentarzyści, osoby pełniące najważniejsze funkcje w państwie, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, prezesi sądów, szefowie prokuratur i mediów. Druga kategoria to: pracownicy samorządów, pracownicy IPN, sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcy prawni, naukowcy, notariusze, szefowie spółek państwowych, dyrektorzy szkół, szefowie związków sportowych i dziennikarze. Te osoby mogą zastrzec powszechny dostęp do swoich teczek.


Ściganie przedłużone

Za zeznanie nieprawdy w postępowaniu lustracyjnym grozi do 5 lat więzienia. W przypadku oficerów służb PRL-u - kara wzrasta do 8 lat. Według nowych przepisów zbrodnią komunistyczną jest też fałszowanie akt służb PRL-u przez oficerów. Karalność ściganych przez IPN zbrodni wydłużono do 2020 roku, a zabójstw do 2030.

Sprawy lustracyjne (w przypadku wątpliwości do prawdziwości czyjegoś oświadczenia) będą rozpatrywane w trybie karnym. Orzekać będzie skład - trzech sędziów. Rozprawy będą jawne. O wyłączenie ich jawności wnioskować może osoba lustrowana lub prokurator. Taki wniosek można uzasadnić potrzebą zachowania tajemnicy państwowej. Od wyroku będzie można złożyć apelację do II instancji. Zaś kasację do Sądu Najwyższego w takich sprawach złożyć będzie mógł tylko minister sprawiedliwości i na wniosek lustrowanego - Rzecznik Praw Obywatelskich.

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto