MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dorn szykuje się na górników. Czy będzie marsz na Warszawę?

Sławomir Starzyński
Fot. Robert Gardziński/Fotorzepa
Fot. Robert Gardziński/Fotorzepa
Na to, by Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki, przeprowadził rewolucję w górnictwie, trzeba było trzech dni. Wczoraj Maksymilian Klank, prezes Kompanii Węglowej, został odwołany przez niego ze stanowiska.

Na to, by Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki, przeprowadził rewolucję w górnictwie, trzeba było trzech dni. Wczoraj Maksymilian Klank, prezes Kompanii Węglowej, został odwołany przez niego ze stanowiska. Jastrzębska Spółka Węglowa też straciła prezesa - Leszek Jarno podał się do dymisji. Natomiast Janusz Siemieniec nie kieruje już Spółką Restrukturyzacji Kopalń. Na razie ministerstwo nie chce podać nazwisk następców odwołanych prezesów.

Tymczasem liderzy związkowi oskarżają Poncyljusza o niekompetencję i 14 czerwca wybierają się na manifestację do Warszawy.

- Odwołanie Klanka to wielki błąd. On jest jednym z najlepszych menedżerów górniczych - mówi Dominik Kolorz, przewodniczący górniczej "Solidarności".

- Nie mam zastrzeżeń do kwalifikacji Klanka, jednak wyczerpały mu się akumulatory. Czas go zmienić - mówi Poncyljusz.

- Nic mi się nie wyczerpało, jestem pełen sił - odpowiada Klank. Musiał odejść, bo nie potrafił doprowadzić do podpisania jednolitego układu pracy w Kompanii, na co naciskało ministerstwo. W tej chwili jest 14 układów pracy i zdaniem Poncyljusza to przykład, że Klank stracił siły, by uporządkować sytuację w firmie.

- Poncyljusz chce z nami wojny, więc będzie ją miał - mówi Kolorz. Górnicza "Solidarność" prowadzi nieoficjalne rozmowy z Kancelarią Prezydenta RP i przedstawicielami rządu, by odwołać wiceministra.

Wczoraj wieczorem biuro prasowe Kancelarii ogłosiło sukces mediacji. "Przedstawiciele Związku poinformowali Prezydenta o możliwości zażegnania konfliktu w polskim górnictwie i szansach na osiągnięcie kompromisu w dniu jutrzejszym. Zadeklarowali tym samym, że manifestacja zapowiadana na środę, 14 czerwca w Warszawie nie odbędzie się" - napisano w specjalnym komunikacie.

Niczego nie odwołaliśmy - ostudzili niedługo potem emocje prezydenckich urzędników przedstawiciele górniczych związków zawodowych. Decyzję w sprawie marszu na Warszawę uzależnili od kolejnej, zaplanowanej na dziś tury rozmów na temat wypłat z zysków górnictwa.

Górnicy w Warszawie
Obejrzyj fotoreportaż z poprzedniego protestu górników w Warszawie

Zobacz

Wszystkie centrale związkowe domagają się 180 mln zł, ale Poncyljusz daje 100 milionów. I to pod warunkami: połowa pieniędzy teraz, a reszta, gdy zostaną podpisane układy pracy.

Wczoraj na Śląsku był Andrzej Lepper. Obiecał, że 14 czerwca pomaszeruje z górnikami przez Warszawę. Poinformował też, że decyzją premiera Piotr Woźniak, minister gospodarki, będzie negocjował warunki i kwoty z zysku kopalń do podziału ze związkowcami.

- Nie wiem, czy wicepremier Lepper był u nas oficjalnie. Chciał się włączyć do wypracowania kompromisu, to niech tak będzie. Natomiast nie ma mowy o jakimś sojuszu z Samoobroną - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.


Po kilkugodzinnych konsultacjach między przedstawicielami rządu, Solidarności i Kancelarii prezydenta górniczy związkowcy zgodzili się rozmawiać we wtorek z wiceministrem gospodarki Pawłem Poncyljuszem.

Mimo kilku prób nie udało się ściągnąć na rozmowy ministra gospodarki Piotra Woźniaka, ponieważ przebywa z oficjalną wizytą w Moskwie. Osobą, która ma doprowadzić do porozumienia jest prezydent Lech Kaczyński.

- To wcale nie znaczy, że rezygnujemy z demonstracji w Warszawie 14 czerwca. Będzie ostateczne porozumienie, to ją odwołamy - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

- Trudno, na razie niech będzie Poncyljusz, odstrzelimy go później - mówi Czerkawski.

- To, że prezydent Rzeczpospolitej podjął się, aby doprowadzić do lepszych propozycji dla górników uważam za bardzo dobrą decyzję. Nie chcieliśmy wojny z rządem. Manifestację w Warszawie odwołamy po podpisaniu porozumienia. Jestem przekonany, że prezydent doprowadzi do sytuacji w której nie będziemy musieli występować przeciwko rządowi - mówi Dominik Kolorz, przewodniczący górniczej Solidarności.

Wicepremier, szef MSWiA Ludwik Dorn zapowiedział wczoraj, że jeśli podczas środowego protestu górników w Warszawie ktoś naruszy prawo, będzie traktowany jak chuligan. Przedstawiciele central związkowych obiecywali, że zadym nie będzie, bo kilka tysięcy górników chce zdążyć na mecz i nie ma czasu bić się z policją.

Górnicy domagają się 180 mln zł wypłaty z zysków, jakie w ubiegłym roku wypracowały spółki węglowe. Rząd zgadza się na 100 milionów do podziału. W poniedziałek był na Śląsku wicepremier Andrzej Lepper. Nie spotkał się z nim żaden przewodniczący z największych central związkowych. - Nie rozumiemy inicjatywy pana Leppera. Nikt go nie upoważniał do jakichkolwiek mediacji - twierdzi, pragnący zachować anonimowość, przedstawiciel ministerstwa gospodarki.

Centrale górnicze nie ukrywają, że chcą odwołania Poncyljusza, bo nie zna się na branży górniczej. Ciągle nie wiadomo, kiedy powstanie grupa węglowo-koksowa. W jej skład miałyby wejść Jastrzębska Spółka Węglowa, koksownie "Przyjaźń", "Zabrze" i "Wałbrzych". W ministerstwie gospodarki odżywa także pomysł powołania Polskiego Węgla. Ta firma miałaby skupiać wszystkie kopalnie węgla na Śląsku. - To tylko rozważania. Musimy najpierw przygotować program dla górnictwa. Z niego wyniknie, na jakie rozwiązanie zdecydujemy się - mówi Poncyljusz.

- Pan Poncyljusz nie musi zastanawiać się nad niczym. Domagamy się pieniędzy i jego dymisji - odpowiada Bogusław Ziętek, przewodniczący "Sierpnia ‘80".

Przedstawiciele związkowi są rozczarowani decyzjami personalnymi Poncyljusza: pozmieniał rady nadzorcze w spółkach węglowych, poprosił o rezygnację z funkcji prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej Leszka Jarno i odwołał wczoraj Maksymiliana Klanka, prezesa Kompanii Węglowej. Klank cieszy się wyjątkowym poparciem związków.

Wczoraj tuż po odwołaniu Klanka, związkowcy obiecywali, że doprowadzą do odwołania Poncyljusza. - Muszę mieć prawo dobierania sobie kadr - kwituje pretensje związkowców Poncyljusz.


Personalia

Maksymilian Klank kierował Kompanią Węglową od połowy 2003 roku. Związkowcy uważają, że uratował firmę przed plajtą. Naraził się wicepremierowi Jerzemu Hausnerowi (SLD), bo był przeciwnikiem likwidacji kopalń za wszelką cenę. Kilka miesięcy temu miał być odwołany "za zbytnią samodzielność". Wczoraj został odwołany za... brak jednolitego układu pracy w KW.

Leszek Jarno, były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej był najdłużej na śląskim świeczniku górniczym. Zaczął rządzić spółką jeszcze w czasach rządu AWS. Stał się znaną osobą w 1996 roku. Wtedy został powołany na szefa Państwowej Agencji Restrukturyzacji Górnictwa Węgla Kamiennego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto