Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Domy i gmachy Katowic, nie dość że piękne, to z ciekawą historią WYWIAD

Justyna Przybytek
Autorzy albumu Domy i Gmachy Katowic: Michał Bulsa, Grzegorz Grzegorek i Beata Witaszczyk
Autorzy albumu Domy i Gmachy Katowic: Michał Bulsa, Grzegorz Grzegorek i Beata Witaszczyk
Półtorej klatki schodowej, różna liczba pięter: takie są domy i gmachy Katowic. Wbrew pozorom mamy nie tylko interesujące, ale i piękne budynki w mieście. Opowiada o nich Grzegorz Grzegorek.

Prezentują państwo około 100 domów i gmachów Katowic, część z nich także od środka. Które okazały się najbardziej zaskakujące, ciekawe?
Trudno spośród 100 wybrać. Wydaje mi się, że najciekawsze informacje są o obiektach najmniej popularnych. Na przykład mamy dom profesorów Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych. Trochę jesteśmy w tym albumie rewizjonistami - prostujemy jego wysokość, która dotąd była podawana na 35 metrów, ale nie pisano nigdzie, że ostatnie pięć to był maszt, którego już nie ma. Dom obecnie ma 29,5 metra, a więc wypada z listy wieżowców.

Prostujemy też ilość kondygnacji, ma trzy wysokości, od frontu inną, od narożnika inną i od podwórka inną. Ciekawe są też informacje o pierwotnym przeznaczeniu budynków. Budynek poczty zawsze był pocztowy, choć wielokrotnie przebudowywany. Ale np. śląskie techniczne są dziś całkiem gdzie indziej. To budynek Politechniki Śląskiej został wybudowany dla zakładów. Dotarliśmy też do niezwykłej historii orła na tym gmachu. Dom był przed wojną bardzo reprezentacyjny, a w czasie wojny stał się miejscem wielu spotkań, m.in. okupanci wyznaczyli to miejsce na pierwszy miting partyjny. Nie było czasu przebudować fasady, na której był umieszczony orzeł, więc starannie go zasłonięto płachtą i tak to zostało. Jak wojna się skończyła, płachtę ściągnięto i ukazał się piękny orzeł w stylu art deco. Obecnie utrzymuje się, że orzeł został wykuty po wojnie, a tymczasem on przetrwał wojnę.

Pokazujemy też budynki zagmatwane, przekombinowane, jakim jest np. willa na rogu ulic św. Jana i Dworcowej - budynek jest przecudnej urody, ale zagmatwany wewnętrznie okropnie: niepoliczalne piętra, półtorej klatki schodowej, dziwne zwieńczenia.

A wnętrza? Które są dziś najbardziej eleganckie?
W naszej ocenie wszystkie, choć tego piękna na co dzień nie dostrzegamy. Są za to wnętrza, których nie pokazywaliśmy, z szacunku dla uczuć estetycznych czytelnika. Między innymi starego dworca, bo to coś strasznego. W części biurowej pokoje, ściany pokryte laminatem, podłogi - gumolitem, to jest groza. Jedyna szansa dla tego obiektu to dobry inwestor, który to przebuduje. Nadzieja w tym, że skoro powstała Galeria Katowicka, a budowany jest nowy Supersam, to nie będzie miał odwagi zrobić tu kolejnej galerii. Aczkolwiek luksusowe butiki znakomicie by ulicę Dworcową ożywiły, nadając splendoru i jakości, bo wbrew pozorom Katowicom brakuje blichtru wielkomiejskiego. A przecież kiedyś było inaczej, opiewana przez architektów moderna, to właśnie było to.

Nie zachwycają też wnętrza drapacza chmur, czyli wieżowca z rogu ulicy Żwirki i Wigury. Część urzędnicza tego kompleksu, w której mieści się Urząd Skarbowy, jest okazała, tam widać elegancję, piękno tego gmachu, ale wnętrza wieżowca przedstawiają opłakany stan, dziwię się, że jeszcze nie powstał jakiś ruch odnowy tego miejsca.

A te zachwycające wnętrza?
Budynek ZUS-u przy Curie- Skłodowskiej. Co ciekawe, on ma cztery adresy, bo jest tak wielki - to największy budynek mieszkalny wybudowany w Katowicach przed wybuchem wojny. Zresztą mamy w albumie trzy budynki największe: ZUS-u, podkowę na Koszutce oraz Superjed-nostkę, przy której jednak prostujemy, że nie jest największym budynkiem mieszkalnym w Polsce.

Opisują państwo, jakie budynki miały pierwotne przeznaczenie i jak się zmieniały, zarówno ich wygląd, jak i przeznaczenie. Sporo jest tych, które spełniają dawne funkcje?
Sporo, budynek poczty, aresztu przy Mikołowskiej, kinoteatru Rialto, kościoły. Ale są też budynki, które wielokrotnie zmieniały użytkowników, jak na przykład gmach Sądu Apelacyjnego przy alei Korfantego, ale w których nie zmieniły się wnętrza. I tak w sądzie nadal są gabinety wyposażone w meble, boazerie dla prezesów i dyrektorów huty cynku. I wszystko znakomicie służy do tej pory. Ale są też budynki, które do dawnych funkcji wracają, jak na przykład Capitol z ulicy Plebiscytowej. Powstał jako miejsce pospolitej rozrywki i po wielu latach oraz zmianach funkcji, znów jest miejscem pospolitej rozrywki (w budynku działa obecnie dyskoteka - przyp. red.)

Album zadaje kłam stereotypom, że Katowice nie mają wielu ciekawych i ładnych budynków?
Tylko na czym polega uroda budynków? Przez lata zachwycaliśmy się wszystkimi ozdóbkami pięknie odnowionych kamienic secesyjnych, potem zaczęliśmy dostrzegać surową prostotę modernizmu. Ale uroda budynku tkwi w jego zgodzie z otoczeniem i funkcjami, jakie przyszło mu pełnić.

Album to zdjęcia, opisy i sporo rysunków. Dla kogo to wszystko?
Ta książka jest w pewnej mierze źródłowa. Przy każdym obiekcie podajemy jego podstawowe dane: powierzchnia zabudowy, kubatura, projektant, konstruktor, inwestor, wykonawca. Mnóstwo informacji: jeśli np. popatrzymy na stopkę Altusa, to jest na pół strony wysoka. Dla uważnego czytelnika cenne będą rzuty, plany, przekroje, rysunki, one pokazują układ, konstrukcję, pierwotne wyglądy fasad. Zderzamy też, to, co jest obecnie, ze starymi zdjęciami.

I zdjęciami wnętrz bez ludzi.
Zauważyłem po sobie, że gdziekolwiek wejdę, to szukam drogi dojścia, do punktu, do którego się udałem. W urzędzie do punktu obsługi mieszkańca, na poczcie - do okienka. Nie rozglądam się po sali, filarach, dekoracjach. A to w tym albumie pokazujemy - wnętrza bez ludzi, więc nic nam nie przeszkadza, widzimy perspektywy, układy komunikacyjne, spoglądamy w korytarze, klatki schodowe, gabinety.

Gdzie zorganizować takie zdjęcia było najtrudniej?
Muszę pochwalić urzędników instytucji użyteczności publicznej, którzy stanęli frontem do tej inicjatywy i starali się pomóc. Opór spotkaliśmy w instytucjach komercyjnych. Dlatego też w albumie nie ma wszystkich galerii czy banków.

Nie ma wielu innych budynków.
Na liście obiektów mieliśmy początkowo 150 gmachów. 50 czeka na drugie wydanie, w którym będzie okazja pokazać, co powstaje, np. galerie handlowe, nie ze względu na walory architektoniczne, a przeznaczenie, bo kryterium doboru budynków do albumu było m.in. przeznaczenie dla ludzi, a galerie takie właśnie przeznaczenie mają. Planujemy też, jeśli to wydanie albumu czytelnikom się spodoba, w kolejnym pokazać to, czego już nie ma, bo planujemy rozdział pod tytułem "Nieistniejące Katowice". W ostatniej chwili wykreśliliśmy z albumu m.in. Supersam, bo go już nie ma. Nie ma w nim też wyburzonego pałacu ślubów. W nowym wydaniu na pewno te budynki dodamy, pojawi się też istniejąca dawniej obok Supersamu pierwsza hala targowa Katowic, czy też willa Grundmana, która stała w miejscu dzisiejszej siedziby NBP w Katowicach. Albo willa Ziętka, którą zastąpił gmach CKK.

"Gmachy i budynki Katowic",to państwa drugi album o Katowicach. Pierwszy to "Ulice i place Katowic". Skąd to zainteresowanie miastem?
Katowice, podobnie jak Chorzów, mają sporo niezłych opracowań historycznych, ale brak książek, które by przyciągnęły czytelników mniej zainteresowanych historią, opracowań bardziej przyciągających formułą czy szatą graficzną. Pomysł na album to kontynuacja poprzedniego. Nie spodziewaliśmy się, że tamten odniesie taki sukces. Zakładaliśmy, że przy jego cenie, będzie się sprzedawał 2,5 roku, a sprzedał się w niecały rok. Zanim więc przygotujemy wydanie drugie, poszerzone, postanowiliśmy sięgnąć do rzeczy, o których rozmawialiśmy przy pierwszym wydaniu. Wtedy musieliśmy się bardzo ograniczać, pisaliśmy o placach i ulicach, a jeśli wspominaliśmy o budynkach, to poświęcaliśmy im akapit, a częściej zdanie lub dwa. Doszliśmy do wniosku, że budynki też mają, swoją historię i wiele można o nich napisać.

Sporo budynków nadal pozostaje tajemnicą?
Do informacji o części dotrzeć się nie udało. Chcieliśmy pokazać m.in. oczywisty dla mieszkańców Kostuchny szlafhaus (obecnie siedziba MDK - przyp. red.) przy ulicy Boya- Żeleńskiego, w otoczeniu pozostałości tamtejszej kolonii urzędniczej dla pracowników kopalni Boże Dary, ale okazało się, że informacji o tym budynku nie ma. Nie wiadomo też, gdzie są archiwa dotyczące dzielnic przyłączonych do Katowic po drugiej wojnie światowej, jak Wełnowiec, Szopienice, czy dzielnice południowe. Ciągle coś się znajduje, ale wciąż też wielu informacji brakuje.

Album "Domy i gmachy Katowic" jest kontynuacją i rozwinięciem albumu "Ulice i place Katowic", jaki ukazał się w 2012 roku. Autorami są Michał Bulsa, Grzegorz Grzegorek i Beata Witaszczyk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto