MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Diabelskie gierki

HENRYKA WACH-MALICKA
Nic z tej miłości nie będzie...
Nic z tej miłości nie będzie...
Takie sztuki należy przyprawiać delikatnie. Móżdżek z zarozumialca, podawany w spektaklu na diabelskim weselu, bawi dorosłych swoją złośliwą dwuznacznością. Dzieci mogą mieć kłopot z wyznaczeniem granicy żartu.

Takie sztuki należy przyprawiać delikatnie. Móżdżek z zarozumialca, podawany w spektaklu na diabelskim weselu, bawi dorosłych swoją złośliwą dwuznacznością. Dzieci mogą mieć kłopot z wyznaczeniem granicy żartu. Albo co gorsza - uwierzyć w dosłowność aluzji.

Sztuka Pierre'a Gripariego pt. ,Aksamitka, córka diabła albo zakochany pajac" wyrasta wprost z ducha buntu francuskich encyklopedystów, prowadzi dialog z dogmatami i przeinacza porządek świata, zarządzony przez moralistów. Nie darmo autora uhonorowano Nagrodą im. Voltaire'a... Ale żeby zrozumieć drugie dno tej opowieści, trzeba dojść mniej więcej do matury. Wtedy zabawa jest całkiem niezła, choć mogłaby być lepsza, gdyby wzbogacono ją bardziej ekspresyjnymi środkami teatralnego wyrazu.

W Śląskim Teatrze Lalki i Aktora ,Ateneum" powstało więc przedstawienie, w którym zabrakło kodu adresowego. Dla dorosłych za mało oryginalne i pikantne (choć to przyzwoity materiał na literacki kabaret), dla dzieci zbyt skomplikowane i trochę niebezpieczne. Co prawda twórcy spektaklu dokleili (poza tekstem oryginału) dydaktyczny finał, w którym poczciwy narrator przestrzega dzieci, że diabłom wierzyć nie należy, ale mdło jakoś to pouczanie wypada. A szatańskie namowy do tego, by nie słuchać rodziców, walić po głowie nieprzyjaciół i w ogóle mieć za nic wszelkie zasady - wręcz odwrotnie, zalecają się silnym i efektownym kształtem plastycznym.

Kiepsko skonstruowany jest i sam spektakl. Po interesującym prologu, w którym Lalkarz - Zdzisław Rej, także reżyser całości oraz między innymi głos Pana Boga - pięknie wprowadza młodziutkich widzów w interakcję z postaciami na scenie, rzecz traci na tempie i atrakcyjności. Przede wszystkim cała intryga sprowadza się do kwadransa działań, zaś reszta to takie sobie przegadywanie, z którego mało co wynika. Niewykorzystany został przez reżysera także interesujący element scenografii Przemysława Karwowskiego, czyli nawiązanie do ogródkowych czy parkowych teatrzyków kukiełkowych, niezwykle popularnych we Włoszech i we Francji właśnie. Widziałam niedawno takie przedstawienie, z Buratinem w roli głównej i choć nie rozumiałam ani słowa w języku, w którym lalka mówiła, to idealnie nadążałam za tym, co realizatorzy chcieli przekazać. W ,Ateneum" lalki przesuwają się w okienku teatrzyku bez wyraźnego celu, czasem tylko dając sobie po łbie albo podskakując. Nawet muzyka Roberta Majewskiego, diabli (nomen omen) wiedzą dlaczego paskudnie eklektyczna, nie porządkuje akcji.

Ładne są tylko lalki i ładne ich kwestii podawanie. Zwłaszcza diabełek Aksamitek, gadający przekornym głosem Bogusławy Jaremowicz. Ale, o paradoksie, ten sympatyczny głos wcale nie podkreśla paskudnego charakteru, jaki w założeniu Aksamitek miał reprezentować. Na przykładzie tego przedstawienia widać wyraźnie, że odwrócenie hierarchii wartości wymaga jednak przemyślenia i wyraźnego antidotum na ryzykowną grę ze stereotypami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto