Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Detektory metanu z kopalni Halemba były wycofane z użytku

Aldona Minorczyk-Cichy
Osobiste metanomierze ATX, których używano w Halembie przed zeszłoroczną tragedią, zostały wyprodukowane w Chinach. - Nie możemy ocenić jakości urządzenia dopóki nie dostaniemy go do ręki - mówi Tomasz Mendrella, ...

Osobiste metanomierze ATX, których używano w Halembie przed zeszłoroczną tragedią, zostały wyprodukowane w Chinach. - Nie możemy ocenić jakości urządzenia dopóki nie dostaniemy go do ręki - mówi Tomasz Mendrella, specjalista ds. górnictwa z Zakładu Elektroniki Górniczej. Dodaje, że gdyby w kopalni nie oszczędzano na bezpieczeństwie, kupiono by polskie urządzenia. Są one niezawodne i muszą spełniać najostrzejsze kryteria. Rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej ripostuje: - Nie ważne jest miejsce produkcji. Urządzenia zanim trafiły na rynek przeszły badania, zdobyły atesty.

Metanomierze są jednym z wątków śledztwa w sprawie tragedii sprzed czterech miesięcy. Biegli zbadali sześć detektorów ATX 620. Jak twierdzi prok. Michał Szułczyński, wszystkie one od 9 do 21 listopada, czyli do dnia tragedii, były używane w Halembie na poziomie 1030 metrów. Jednak nie używano ich w chwili katastrofy. Zdaniem biegłych były uszkodzone.

Jak wczoraj doniosła Gazeta Wyborcza, miało to być celowe działanie. Rzekomo zdekompletowano detektory, by nie wskazywały rzeczywistego poziomu metanu. - Sprzęt przez policję został zabrany 8 lutego. Piotr Loska, wydający urządzenia pracownik kopalni, uprzedził funkcjonariuszy, że detektory jakiś czas wcześniej zostały wycofane z użycia. Ale przez ponad miesiąc po katastrofie były używane i na pewno były wówczas sprawne - twierdzi Zbigniew Madej. Także Wyższy Urząd Górniczy i prokuratorzy nie potwierdzają jakoby ktoś celowo uszkodził metanomierze. - Ktoś dał upust fantazji - mówił wczoraj Wojciech Magiera, dyrektor departamentu ds. górnictwa w WUG.

W Halembie działały trzy linie obrony przed wybuchem: metanometria automatyczna, metanomierze indywidualne (mieli je górnicy przodowi, dozór i funkcyjni) oraz detektory ATX (używają ich głównie pracownicy wentylacji). - Te ostatnie są istotnym elementem bezpieczeństwa, ale nie kluczowym - podkreśla Wojciech Magiera.

Do tragedii doszło 21 listopada 2006 roku. Tuż po godz. 17.00 wybuchł metan, a chwilę potem pył węglowy. Zginęły 23 osoby: górnicy z Halemby i pracownicy firmy MARD. Śledztwo w tej sprawie prowadzi gliwicka Prokuratura Okręgowa. Zarzuty postawiono już dwóm osobom. To Stanisław B. - nadsztygar z MARD-u i Robert K. - sztygar z Halemby.

Osobne dochodzenie prowadzi komisja powołana przez WUG. Z ostatnich informacji wynika, że około 20 kwietnia jej członkowie i prokuratorzy zjadą na miejsce tragedii. - Trudno będzie jednoznacznie stwierdzić, co zainicjowało wybuch metanu - mówi dr Franciszek Świergot z ZEG. Jego zdaniem górników, którzy zginęli w katastrofie mogła zgubić rutyna. - Kiedy poziom metanu przekracza dopuszczalną normę wyłączają się urządzenia. Po kilku takich alarmach i przerwach może pojawić się właśnie rutyna - zastanawia się dr Świergot. Prezes WUG Piotr Buchwald podkreśla, że za wcześnie mówić o przyczynach wypadku. - Eksperci mają już 90 proc. pewności, jednak dopiero wizja lokalna może wyjaśnić wątpliwości związane z okolicznościami tragedii.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto