Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz Pietrek, od lat pomagający ludziom poszkodowanym przez sekty, jest przez nie prześladowany

(pg)
fot. Agnieszka Łuczakowska
fot. Agnieszka Łuczakowska
Najprawdopodobniej przez członków Bractwa Zakonnego Himawanti – jednej z groźniejszych sekt działającej w naszym kraju. – Wszystko zaczęło się jakieś dwa miesiące temu.

Najprawdopodobniej przez członków Bractwa Zakonnego Himawanti – jednej z groźniejszych sekt działającej w naszym kraju. – Wszystko zaczęło się jakieś dwa miesiące temu. Najpierw w Internecie pojawiły się maile, w których szef bractwa Himawanti nawoływał swoich zwolenników do ataku na mnie. Znalazło się tam takie zdanie: „Najechać mu na dom i wyprostować go” – opowiada Dariusz Pietrek. – Mail zawierał moje dokładne dane, adres domowy, adres katowickiej siedziby organizacji, nawet adres miejsca mojej pracy.

To jednak nie był koniec szykan i gróźb ze strony przeciwników szefa Śląskiego Centrum Informacji o Sektach. W połowie października Pietrek odebrał przesyłkę pocztową. W środku znajdowały się ekskrementy. Potem w Chorzowie, gdzie mieszka Pietrek, pojawiły się obelżywe plakaty. Można się było z nich dowiedzieć m. in., że szef katowickiego centrum jest... pedofilem.

Pietrek nie zlekceważył gróźb. Poinformował o wszystkim policję, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Funkcjonariusze mają sprawdzić m.in. kto nadał przesyłkę z kałem do Pietrka.

Prześladowany chorzowianin jest przekonany, że za tymi atakami stoi Ryszard M., sam nazywający się Lalik Mohan, guru Bractwa Zakonnego Himawanti. – On i jego ludzie są bardzo groźni. To sekta, którą określiłbym mianem destrukcyjno-terrorystycznej. Grozili m.in. zamachami bombowymi na Jasnej Górze. Napadli na byłą członkinię sekty, która wyrwała się z ich objęć. W dodatku oni ciągle zmieniają swe adresy internetowe, siedziby i sposób działalności. Ostatnio założyli Stowarzyszenie Macierz, które ma się zająć organizowaniem wypoczynku wakacyjnego dla dzieci z rodzin ubogich – mówi Pietrek.
Guru Ryszard M. był już skazany na 3 lata więzienia. Jednak na wolność wyszedł już po roku. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną zwolnienia „Mohana” był fatalny stan jego zdrowia... psychicznego. Bractwo nie zostało zarejestrowane jako związek wyznaniowy.

Dariusz Pietrek nie zamierza rezygnować ze swej działalności. Podkreśla jednak, że głównym zadaniem jego ośrodka jest pomoc tym, którzy po wyjściu z sekty nie mogą się pozbierać. Poukładać sobie życia od nowa. – Natomiast o sektach trzeba informować ale w ramach, w jakich zezwala na to polskie prawo – mówi.

Wspierają go zresztą zwykli ludzie. Ci niezwiązani z działalnością centrum. Pozdrawiają go na ulicy i proszą, by nie rezygnował, bo odwala „kawał dobrej roboty”. – Ostatnio się uspokoiło. Chcieli mnie przestraszyć, ale już chyba wiedzą, że tego się nie da zrobić – kończy szef ośrodka.



10 lat centrum

W październiku Śląskie Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych obchodziło 10-lecie działalności. Siedziba mieści się w Katolickim Centrum Edukacji Młodzieży „Kana” przy ul. ks. Emila Szramka 4, pod którego egidą prowadzi działalność. Potrzebujący pomocy mogą tam przychodzić w każdy wtorek od godz. 16 do 19. Telefony do Centrum (032) 608 26 76, fax 253 05 56.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto