Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy była obrona Katowic?

Rozmawiał: Stanisław Bubin
Fot. Agnieszka Łuczakowska
Fot. Agnieszka Łuczakowska
Rozmowa z dr Grzegorzem Bębnikiem, historykiem, pracownikiem Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach. Dziennik Zachodni: Ukazała się bardzo potrzebna książka, zbiór dokumentów polskich i ...

Rozmowa z dr Grzegorzem Bębnikiem, historykiem, pracownikiem Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

Dziennik Zachodni: Ukazała się bardzo potrzebna książka, zbiór dokumentów polskich i niemieckich dotyczących pierwszych dni września 1939 roku w Katowicach. Co skłoniło pana do zajęcia się tą tematyką?

GRZEGORZ BĘBNIK: II wojna światowa na Górnym Śląsku zawsze mnie frapowała, więc zadanie zebrania dokumentów dotyczących września 1939 roku w Katowicach nie było dla mnie odkrywaniem nieznanych lądów. Od 2004 roku odwiedziłem sporo archiwów, także niemieckich, a wśród nich Federalne Archiwum Wojskowe we Freiburgu, żeby starannie wypełnić misję.

DZ: Czy przygotowana przez pana baza źródłowa ostatecznie rozstrzygnie gorące spory narosłe przez lata wokół kampanii wrześniowej w Katowicach?

GB: Mam taką nadzieję. Już wcześniej z nielicznych przywiezionych z Freiburga dokumentów wynikało, że zajęcie Katowic nie wyglądało tak, jak to do tej pory przedstawiano. W 1974 roku Andrzej Szefer, pracownik Instytutu Śląskiego w Katowicach, opublikował w "Zaraniu Śląskim" artykuł "W 35 rocznicę najazdu hitlerowskiego na Polskę" z fragmentami przywiezionego z Niemiec dziennika bojowego 3. Odcinka Straży Granicznej, precyzyjnie i w detalach opisującego, co się działo we wrześniu 1939 roku w Katowicach. Zwolennicy starych poglądów przyjęli ten dokument z oburzeniem. Całe lata twierdzili, że Wehrmacht wkroczył do Katowic 3 września, a nie 4 września przed południem, jak było w rzeczywistości. A opór Polaków nie miał takich rozmiarów i charakteru, jak się to przez całe lata przyjmowało w różnych, często propagandowych opracowaniach. Szefer poddany został swoistemu ostracyzmowi towarzysko-naukowemu. Być może wtedy było za wcześnie na zetknięcie się z prawdą.

DZ: Emocje, jakie towarzyszyły niedawnej dyskusji na temat wieży spadochronowej i obrony Katowic dowodzą, że po przeszło 60 latach od wybuchu wojny prawda nadal przebija się z trudem...

GB: I bardzo się temu dziwię. Niektórzy obrońców Katowic traktują wręcz jak herosów. Absolutną pomyłką jest mówienie o IV powstaniu śląskim. Czasami w podobnych wypowiedziach brak po prostu zwykłego logicznego myślenia. Kiedy mówi się, że wieża spadochronowa broniła się dwa, a nawet trzy dni, nikt nie próbuje porównać tego epizodu choćby z obroną potężnych żelbetonowych fortów bojowych w Węgierskiej Górce, które broniły się 40 godzin!

DZ: Komuniści już nie rządzą, cenzury nie ma, więc dlaczego tak długo pokutują fałszywe poglądy? Na przykład na temat zajęcia Katowic przez Wehrmacht.

GB: Przyczyną po części był właśnie brak odpowiedniej bazy źródłowej. Całe lata pokutował pogląd, że 3 września regularne wojska niemieckie zostały odrzucone od Katowic przez nieregularne oddziały powstańców i harcerzy. Rzekomo dopiero 4 września Niemcy przełamali opór tej powstańczej samoobrony. Tymczasem prawda jest inna. 3 września Niemcy nie mogli wejść do Katowic, gdyż znajdowali się wówczas w okolicach Mikołowa. A sporadyczne walki, między innymi w okolicach parku Kościuszki, co wynika z moich badań, toczyły się z nieregularnymi oddziałami niemieckimi, bo Niemcy też takie mieli. Później te epizody rozdmuchali w wojennej prasie hitlerowscy dziennikarze. Rangę nadaną przez nich tym wydarzeniom przejęła następnie propaganda komunistyczna.

DZ: Zatem Wehrmacht wkroczył do Katowic 4 września w godzinach przedpołudniowych...

GB: A około godziny 12.00 pierwsze oddziały 239. dywizji piechoty gen. Ferdinanda Neulinga idące od strony Brynowa i Ligoty znalazły się na Rynku i tam spotkały się z innymi oddziałami, głównie Straży Granicznej, dążącymi do Katowic od strony Chorzowa. Trzeba było 67 lat, żeby te banalne w gruncie rzeczy fakty wreszcie zaistniały.

DZ: Siła stereotypu czy siła propagandy?

GB: Zapewne wszystkich tych czynników, a przede wszystkim niewiedzy. Przez całe lata opierano się głównie na wspomnieniach osób zaangażowanych w te wydarzenia. Upływ czasu był czynnikiem decydującym dla powstania stereotypowych wyobrażeń. W trakcie badań w polskim archiwum natknąłem się na nieznany dokument. Była to relacja niemieckich strażaków, którzy witali wkraczające oddziały Wehrmachtu przed remizą przy obecnej ul. Wojewódzkiej. Dokument powstał pod koniec września 1939 roku. Strażacy napisali wyraźnie, że kiedy stali przed remizą, ktoś zaczął do nich strzelać z dachu dworca kolejowego. Padło kilka strzałów. Jeden z nich przebił szybę i "omal nie zabił telefonisty". Tymczasem w 1946 roku ukazał się w "Odrze" artykuł Kazimierza Gołby o obronie dworca. Na podstawie relacji, jakie autor zdołał zebrać, pojawił się tekst heroizujący, ze stwierdzeniami: "wrzała bitwa o dworzec", "powstańcy strzelali gęsto". Po 7 latach od tego incydentu z epizodu powstała bitwa. Ileż więc wypaczeń narosło wokół tak zwanej obrony Katowic po przeszło półwieczu?

DZ: Konsekwentnie używa pan zwrotu "tak zwana obrona Katowic"? Czy to nie obraża obrońców miasta?

GB: Ten zwrot nikomu nie uwłacza. Podzielam pogląd, który wyraził Jerzy Pelc-Piastowski, jeden z zasłużonych badaczy września 1939 roku na Górnym Śląsku. Jego zdaniem obrona, termin stricte militarny, wojskowy, nie może mieć zastosowania do tego, co działo się w Katowicach we wrześniu 1939 roku. Nie było dowództwa, które kierowałoby obroną, nie było planów obrony miasta. Można mówić jedynie o działaniach opóźniających, partyzanckich. Dlatego używam terminu tak zwana obrona. Ci, którzy pozostali, wychodzili na dachy albo na ulice i strzelali, bo nie dotarły do nich rozkazy, bo jako patrioci chcieli walczyć, bo byli zdesperowani i przerażeni, że po trzech dniach wojny wali się gmach II RP. Były to dla nich straszne przeżycia. Prasa nie wychodziła, radio nie działało. Nikt na dobrą sprawę nie wiedział, kto na Katowice maszeruje, komu mają stawić czoła. Na wieży obecnego kościoła ewangelicko-augsburskiego pozostał posterunek, do którego nie doszła wiadomość o wycofaniu się. Cała wzmocniona kompania 73. pułku piechoty, stacjonująca dotąd w dworze w Załężu, 4 września musiała przebijać się przez centrum Katowic w stronę Mysłowic, bo nie dotarły do niej rozkazy.

DZ: Kto wtedy walczył?

GB: Głównie Górnoślązacy, rdzenni mieszkańcy województwa śląskiego. Przy czym ich przeciwnikami, co trzeba podkreślić, także byli Górnoślązacy, częstokroć ci, którzy mieli problemy z porozumiewaniem się w języku niemieckim. Bywało, że naprzeciw siebie stali nie tylko sąsiedzi, ale i członkowie rodzin. Zrozumienie zjawisk, z jakimi mieliśmy do czynienia w Katowicach i całym województwie śląskim we wrześniu 1939 roku, wymagałoby sięgnięcia w bardzo odległe czasy. Korzenie tych zjawisk tkwiły bowiem głęboko w konfliktach narodowościowych przełomu XIX i XX wieku. Ale to już temat na inną, obszerną dyskusję.

Dr Grzegorz Bębnik jest redaktorem książki "Katowice we wrześniu '39", wydanej w serii IPN "Dokumenty", publikującej nieznane dotąd materiały archiwalne dotyczące najnowszej historii Polski. Praca zawiera 78 dokumentów polskich i niemieckich dotyczących września 1939 roku w Katowicach. Uwzględnione zostały w niej najnowsze znaleziska z zasobów Federalnego Archiwum Wojskowego we Freiburgu. Dokumenty opublikowane zostały w całości lub najbardziej interesujących fragmentach. Poprzedza je obszerne wprowadzenie. Książkę uzupełniają bibliografia, indeks osobowy i zdjęcia archiwalne. Pracę "Katowice we wrześniu '39" można kupić w sieci księgarń św. Jacka i w siedzibie IPN przy ul. Kilińskiego 9 w Katowicach. Kosztuje 30 zł.


Fragment relacji nieznanego autora na temat działań 239. dywizji piechoty gen. Ferdinanda Neulinga podczas kampanii wrześniowej 1939 roku:

Na prawo od ulicy leży folwark Brynów. Na wzniesieniu terenu po prawej (w kierunku wschodnim) wzgórze z drewnianą konstrukcją triangulacyjną, po lewej, oddzielony od wzgórza jedynie ulicą, zalesiony teren, park miejski, ciągnący się wzdłuż ulicy aż do miasta; w nim stoi żelazna konstrukcja wieży z platformą, na którą prowadzi winda.

Sztab dywizji udaje się na małe wzgórze, z którego widać całe Katowice, wkrótce potem przybywa tu również sztab 3. Odcinka Straży Granicznej. Grupa marszowa rozciągnięta jest na ulicy aż po wzniesienie.

Nagle ze wspomnianej wieży w parku miejskim rozpoczyna w kierunku sztabów strzelać polski karabin maszynowy, szczęściem wiązka pocisków przelatuje ponad głowami. Armatka przeciwpancerna odpowiada ogniem i jednym z pierwszych pocisków trafia linę windy, winda spada, ogień ustaje. Za to rozlega się ogień karabinowy i również ulica pomiędzy Brynowem a wzniesieniem leży nagle pod ogniem kilku karabinów maszynowych. Również i tu, na szczęście, salwy przechodzą o wiele za wysoko. Oddział zajmuje stanowiska w głębokich rowach przydrożnych i odpowiada ogniem; omiatanymi przez nieprzyjacielskie pociski rowami, odrzucając wiązanki kwiatów, uciekają cywile, którzy pragnęli przywitać oddział. Trzy kompanie skierowane zostają na wschód od ulicy w kierunku Katowic, ponieważ prawdopodobnie w lesie za folwarkiem Brynów również znajdują się jeszcze powstańcy. Ustawiona zostaje jedna bateria i park miejski wkrótce zostaje oczyszczony, nieliczni ciężko ranni powstańcy zostają odtransportowani na tyły, nie bierze się jednak jeńców, ta hołota opuściła park, udając się zapewne w kierunku miasta, gdzie poprzez nałożenie opasek ze swastyką zamaskowała się prawdopodobnie jako niemieccy bojownicy.

Również w mieście strzelanina wygasa. Około godziny 11.00 dowódca dywizji, z karabinem w ręku i w towarzystwie jednego tylko oficera wjeżdża otwartym mercedesem do miasta. Ulice są puste, kiedy samochód nimi przejeżdża, jednak z domów wychodzi coraz więcej ludzi, a kiedy samochód dojeżdża do dworca kolejowego, w mgnieniu oka otoczony jest Niemcami; niczym deszcz padają kwiaty, szczególnie czerwone gladiole. (...)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto