Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czeska bomba dla górnictwa

Jarosław Rybak, łu
fot. adam nocoń
fot. adam nocoń
Wczoraj wybuchła bomba! Przy granicy z Polską, Czesi chcą wybudować pięć nowych kopalń węgla kamiennego. Jak wszystkie inne inwestycje w pasie przygranicznym, musi je zaopiniować wojewoda śląski.

Wczoraj wybuchła bomba! Przy granicy z Polską, Czesi chcą wybudować pięć nowych kopalń węgla kamiennego. Jak wszystkie inne inwestycje w pasie przygranicznym, musi je zaopiniować wojewoda śląski.

Dlaczego u nas wydobycie się nie opłaca, a w Czechach ma przynosić zyski?

Kopalnia w Kaczycach, znajdująca się na brzegu granicznej Olzy, była pierwszą, jaką zlikwidowano w ramach restrukturyzacji branży węgla kamiennego. Zaraz potem wydobywaniem z niej węgla zainteresowali się Czesi. Za mało jednak, zdaniem polskich władz, oferowali za nią pieniędzy i do transakcji nie doszło. Chodniki zasypano, choć z zastrzeżeniem, że w razie poprawy koniunktury będzie można je szybko przygotować do wydobycia. Większość budynków na powierzchni wyburzono lub wręcz potraktowano dynamitem. Pozostał tylko budynek administracji kopalni, który Jastrzębska Spółka Węglowa przekazała Skarbowi Państwa, a ten - starostwu. Obecnie planuje się tam utworzyć ośrodek dla trudnej młodzieży.

Śląski Urząd Wojewódzki ma miesiąc na wydanie opinii w sprawie budowy nowych kopalń. - Ale zrobimy to szybciej - deklaruje Krzysztof Mejer, rzecznik prasowy wojewody.
Papiery od kilku dni leżą w wydziale ekologii. Ale dokładnie przejrzy je też sam Lechosław Jarzębski, bo przecież to specjalista od ochrony środowiska. Trudno już mówić o szczegółach inwestycji, bo pisma dopiero czekają na tłumaczenie.

- Kopalnie chce budować koncern węglowy Karboninvest. Miałyby powstać w regionie morawsko-śląskim, w okolicy miasta Frydek-Mistek, przy granicy z Polską. Zaskoczył nas ten pomysł - mówi Krzysztof Mejer.

Wojewoda śląski, Lechosław Jarzębski zastanawia się, jak to możliwe, że inwestycje kopalniane opłacają się naszym południowym sąsiadom, a u nas zamyka się kopalnie, bo są deficytowe? Wojewoda liczy, że w nowych zakładach pracę znajdzie kilka tysięcy górników ze Śląska.

Opinia Lechosława Jarzębskiego jest wiążąca dla Czechów. Ale wojewoda ma ocenić sytuację z punktu widzenia ochrony środowiska, a nie ochrony naszych kopalń. - Wolałbym, żeby było pięć czynnych kopalń po naszej stronie, niż po tamtej stronie. Ale liczy się przede wszystkim to, żeby nasi górnicy mieli szansę na pracę - kończy wojewoda.

Co na to związkowcy

Wojewoda nie powinien się zgodzić

Henryk Moskwa,
przewodniczący Rady Wojewódzkiej OPZZ:

Pierwszy raz słyszę o tym pomyśle. To mnie bardzo dziwi i jest nie do przyjęcia. U nas mamy nadmiar kopalń, a kawałek dalej buduje się nowe? Jeśli to prawda, wojewoda nie powinien się zgodzić na taką inwestycję po drugiej stronie granicy. Wiem, że wojewoda ma opiniować z punktu widzenia ekologii, a nie ze względów społecznych. Ale można się zajmować środowiskiem, jeśli wcześniej zapewnimy byt ludziom. A ten byt jest zagrożony! Uważam, że wojewoda nie powinien się zgodzić na taką budowę.

Czesi są mądrzejsi, bo węgiel to przyszłość

Bogusław Ziętek, sekretarz Komisji Krajowej Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80":

Decyzja Czechów obnaża absurdalność działań wszystkich polskich rządów, które niszczą górnictwo. Czesi są mądrzejsi. Najpierw usiłowali przejąć naszą kopalnię "Morcinek", którą niepotrzebnie zamknęliśmy. Teraz chcą budować nowe kopalnie. A węgiel ma przyszłość. W Europie go brakuje. Jeśli jest wydobywany, to tak jak w Niemczech, po cenach kilka razy wyższych niż obowiązujące w Polsce. Nadal produkujemy więcej węgla niż cała Unia Europejska. Rząd i jego przedstawiciele powinni więc robić wszystko, aby chronić własny przemysł wydobywczy.

Każdy tak samo liczy koszty, a cenę węgla ustala rynek
Jarosław Grzesik,
rzecznik górniczej "Solidarności":

Przecież kopalnie głębinowe działają na podobnych zasadach. Dlaczego więc u nas się nie opłaca wydobywać, a tam opłaca? Mało prawdopodobne, żeby Czesi inaczej liczyli koszty. Finanse związane zatrudnieniem pracownika, czyli podatki, ZUS i pensje to połowa kosztów. Ceny materiałów i energii elektrycznej są podobne. Cenę węgla ustala zaś rynek.
Czy te inwestycje są szansą dla naszych górników odchodzących z kopalń? To dla mnie nie ma sensu. Po co zamykać nasze kopalnie, jeśli ludzie mieliby przenosić się kilkanaście kilometrów na południe?

Ministerstwo nie wie...

Co kombinują Czesi?

Odpowiedzialny za górnictwo wiceminister gospodarki Marek Kossowski (na zdjęciu obok) powiedział PAP, że nie zna czeskiej propozycji. Jego zdaniem, inwestycja może służyć wyłącznie wydobyciu węgla koksującego, którego niektórych gatunków brakuje również w Polsce.

- Nie wierzę w to, że Czesi szukają węgla energetycznego, chyba że znaleźli jakieś wyjątkowo ciekawe pokłady tego węgla i koszty jego wydobycia byłyby bardzo niskie. Trzeba też pamiętać, że z całą pewnością tych inwestycji nie będzie realizował rząd czeski, ale inwestorzy prywatni - powiedział Kossowski. Według niego, jeżeli w Polsce pojawiliby się krajowi lub zagraniczni inwestorzy chętni do budowy kopalń i wyłożyliby na ten cel pieniądze, to w każdej chwili mogą liczyć na stworzenie dobrych warunków do takich inwestycji.

- To ogromne inwestycje, które się bardzo wolno zwracają. Stopa zwrotu z kapitału zainwestowanego w budowę głębinowych kopalń węgla kamiennego jest bardzo niska. Nie sądzę, żeby był wielki boom na inwestowanie w tej branży. Podchodziłbym do tych informacji z pewną ostrożnością - mówił Kossowski. Zapytany, czy czeskie plany świadczą o tym, że głębinowe górnictwo węgla może być rentowne, wiceminister odpowiedział twierdząco, ale przy spełnieniu określonych warunków. Jednym z nich jest m. in. zmniejszenie kosztów pracy w stosunku do tych, które ponoszą polskie kopalnie.

- Oczywiście, w Czechach i w innych krajach jest zupełnie inna struktura płacenia za pracę w górnictwie. My mamy porównywalne warunki z górnictwem niemieckim, przy szalonej różnicy w poziomie gospodarki. W Niemczech górnictwo jest dotowane, a koszt wydobycia jednej tony węgla wynosi ponad 160 euro, czyli 4,5 razy więcej niż w Polsce - przypomniał wiceminister.

Dodał, że w opracowanym w resorcie gospodarki programie naprawy górnictwa przyjęto założenie, że w drugim roku realizacji reformy sektor odzyska rentowność. Jednak ewentualną realizację tego programu zawieszono, skupiając się na próbie uzdrowienia sytuacji w górnictwie na podstawie tzw. pakietu antykryzysowego.

Wczoraj dziennikarze "Trybuny Śląskiej" telefonowali do wiceministra. Ze względu na liczne spotkania, Marek Kossowski nie miał czasu na kilka minut rozmowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto