Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czarodziej Ildefons

GRAŻYNA KUŹNIK
W katowickiej kamienicy przy ul. Królowej Jadwigi 1, gdzie mieszkała Izabela Czajka-Stachowicz, od czasu do czasu pojawiał się Konstanty Ildefons Gałczyński.   Fot.  ARKADIUSZ GOLA
W katowickiej kamienicy przy ul. Królowej Jadwigi 1, gdzie mieszkała Izabela Czajka-Stachowicz, od czasu do czasu pojawiał się Konstanty Ildefons Gałczyński. Fot. ARKADIUSZ GOLA
Bóg - "Wielki Redaktor", jak Gałczyński przeczuwał, powołał go do siebie przedwcześnie. Poeta zmarł po trzecim zawale, mając zaledwie 48 lat. Nigdy nie brakowało mu ani wrogów, ani przyjaciół.

Bóg - "Wielki Redaktor", jak Gałczyński przeczuwał, powołał go do siebie przedwcześnie. Poeta zmarł po trzecim zawale, mając zaledwie 48 lat. Nigdy nie brakowało mu ani wrogów, ani przyjaciół. Jeszcze niedawno radni Krakowa nie zgodzili się na nadanie jego imienia szkole, bo - jak stwierdzili - Gałczyński był "pijakiem, kobieciarzem i miał nieślubne dziecko". Gdy obecny Sejm uroczyście uchwalał, że rok 2003 będzie poświęcony pamięci poety, 51 posłów było przeciw.

To by nie zdziwiło mistrza Ildefonsa - w jego życiu było wiele groteskowych sytuacji. W latach 50. był szykanowany za to, że nie potrafił pisać poważnych utworów, chociaż, trzeba przyznać, starał się. Jeździł po kraju z wieczorkami autorskimi. Bywał również w Katowicach, choć przyjeżdżał tu niezbyt chętnie. Kto wie, czy jego spotkania ze śląską klasą robotniczą nie kończyły się awanturami, takimi jak w Nowej Hucie. Tam załoga krytykowała jego "głupie wierszyki" o zaczarowanych dorożkach i śpiewających ogórkach. Żądała normalnych wierszy - o ludziach pracy.

- Nie był związany z Górnym Śląskiem - przyznaje Kira Gałczyńska, córka poety. - Więcej sentymentu miał do Wałbrzycha, gdzie mieszkał jego przyjaciel Władysław Sidorowski. Ale w Katowicach odwiedzał Czajkę, którą bardzo lubił i rozumiał. Chodziła w mundurze, była niby jakąś milicjantką, ale w gruncie rzeczy pozostała pełną humoru gawędziarką. Polityka jej nie interesowała.

Pisarka i sławna uwodzicielka Izabela Czajka-Stachowicz po wojennych przeżyciach w getcie trafiła do Katowic. Otrzymała mieszkanie przy ulicy Królowej Jadwigi 1. Jej ówczesna sąsiadka do dzisiaj wspomina uroczą panią i jej sławnych gości. Przede wszystkim Konstantego Gałczyńskiego.

Ale w czasach powojennych poeta nie przypominał już tego pełnego radości życia artysty z lat 20. Maria Dąbrowska bez litości opisuje, że w 1949 roku miał zniszczoną twarz "jak stary kapciuch po zżutej prymce". Nie wiodło mu się. Szybko stracił sympatię nowych władz.

"Pamiętajcie, że piszemy dla prostych ludzi. Prostych ministrów, prostych sekretarzy" - napominał satyryk Janusz Minkiewicz. Gałczyński o tym zapominał. Jego groteskowych utworów władza nie rozumiała. Nie pomogło nawet to, że napisał pieśń "Ukochany kraj", która miała zastąpić Mazurka Dąbrowskiego.

Wiadomo, że pił dużo, ciążyły na nim różne ciemne sprawki, jak choćby atak na Skamandrytów i Żydów w "Prosto z Mostu". Tworzył wiersze na zamówienie władz. Ale i tak jego liryki należą do najpiękniejszych w polskiej poezji.

"Gałczyńskiemu pamięta się jego zaloty do ustroju, ale w nas, którzy dorastaliśmy w połowie lat 50., on właśnie budził chochlika buntu. I chciałbym przypomnieć, że to właśnie za poczucie humoru Gałczyńskiego zaszczuto... Za nic więcej" - pisał Stefan Bratkowski, publicysta.

Gałczyński miał ośmieszanie we krwi. Na studiach napisał uczoną pracę o nieistniejącym poecie szkockim z XV wieku. Czasem żarty drogo go kosztowały. Kiedyś pojechał z oficjelami do Moskwy - na paradę czerwonoarmistów. Wszyscy byli w podniosłych nastrojach (sam Stalin przecież patrzył), kiedy Gałczyński pochylił się do napuszonego sąsiada i zapytał: "Przepraszam, a czy pan jeszcze może dwa razy bez wyjmowania?". Wybuchł skandal, Gałczyński był skończony jako proletariacki twórca.

Zofia Nałkowska pisała w "Dziennikach" o Gałczyńskim: "Lubię jego bezecne, przekorne, nonsensowne felietony. Czyta chętnie świętego Augustyna, a jego skrucha wygląda bardzo wesoło". Helena Zaworska dodawała, że nigdy nie był aniołem Apokalipsy. Czuł się raczej "małym diabełkiem na posyłki w piekle historii".

Do legendy przeszła opowieść o ożenku poety ze ,srebrną Natalią" z domu Awałow, zawartym w 1930 roku w cerkwi na warszawskiej Pradze. Państwo młodzi zaraz po ślubie opuścili gości i karetą udali się w podróż poślubną do wesołego miasteczka. A tam strzelali sobie kwiatami w Chaplina, mając w nosie przyjęcie weselne.

Dla Natalii napisał najpiękniejsze wiersze miłosne. Kiedy jednak w czasie wojny trafił do obozu jenieckiego w Niemczech, przeżył drugą miłość. Lucyna Wolanowska była więźniarką Oświęcimia. Gałczyński przyjechał z nią do Polski w 1946 roku podobno tylko po to, żeby zakończyć tutaj wszystkie swoje sprawy. Ale gdy zobaczył Natalię, w jednej chwili tamto uczucie przestało się liczyć.

Natalia utrzymywała romans męża z Wolanowską w najgłębszej tajemnicy. Nie wiedziała o nim jej córka Kira... aż do 1990 roku. Wtedy właśnie w drzwiach jej mieszkania pojawił się krępy, niewysoki mężczyzna i powiedział: - Jestem twoim bratem.

Z metryk wynikało, że nazywa się tak jak ojciec - Konstanty Ildefons Gałczyński i urodził się 22 stycznia 1946 roku, a mieszka w Australii. Kira zaczęła dostrzegać u niego podobieństwo do ojca - miał podobną sylwetkę, duże ręce i emanował z niego szczególny rodzaj ciepła. Ale syn poety nie pisze wierszy, a nawet listów. Zajmuje się resocjalizacją młodzieży.

Gałczyński uważał, że uśmiech jest moralnym obowiązkiem człowieka. Ale z czasem jego humor stawał się coraz bardziej wisielczy. Przyjaciele mówili, że śmiechem zwalczał strach i rozpacz. Kto w latach stalinizmu potrzebował prześmiewców? Poeta Adam Ważyk nakazał ,ukręcić łeb kanarkowi" w poezji Gałczyńskiego. Gałczyński odpowiedział: - Ale wtedy wszyscy zobaczą klatkę. A co z klatką, panowie?

Julian Tuwim obdarzył go następującymi epitetami: "linoskoczek", "noctambulik", "diabolik", "marionetkarz", "demonomagik", "alchemik", "szarlatan jarmarczny", "fantasmagoryczny cudak", "pijak".

Ale dodawał, że jedno jest jasne - "Gałczyński jest Napewno-Poetą, Bezwarunkowo-Poetą". I tylko to się liczyło.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto