Na alei Korfantego, przed rondem gen. Jerzego Ziętka, ale także wzdłuż ulicy Kościuszki w Brynowie i na placu Wyzwolenia w Nikiszowcu służby miejskie zamontowały już... świąteczne ozdoby. Katowice jednak nie planują ścigać się z centrami handlowymi na „kto pierwszy odpali świąteczną iluminację”, a po prostu wzięły się do pracy zawczasu, bo ozdób trzeba powiesić kilka tysięcy.
Katowice co roku mają jedną z najbardziej okazałych iluminacji świątecznych pośród miast aglomeracji. Rok temu na przyozdobienie miasta wydano pół miliona złotych, pieniądze pochłonął montaż ozdób, konserwacja starych oraz zakup nowych dekoracji (m.in. karocy z reniferami, która była ustawiona na placu przez Teatrem Śląskim, czy świetlnych bram w kształcie bombek, które stanęły na placu Kwiatowym). W tym roku ta kwota będzie podobna, a iluminacja tak jak rok temu zostanie „odpalona” na początku grudnia. Tymczasem jednak gdzieniegdzie ozdoby już są montowane.
- Taki termin montażu wynika z tego, że służby miejskie mają bardzo dużo ozdób do rozwieszenia, a ludzi niestety za mało. A oprócz zawieszenia dekoracji, trzeba też sprawdzić czy działają. Iluminacje zostaną rozświetlone, tak jak zawsze, na początku grudnia - wyjaśniał Krzysztof Kaczorowski z Biura Prasowego Urzędu Miasta w Katowicach.
Nie wszędzie jednak ozdoby świąteczne trzeba wieszać, są miejsca, gdzie wiszą od zeszłej zimy. Tak jest między innymi na placu Kwiatowym, na którym świątecznymi lampkami owinięte są od zeszłej zimy znajdujące się tu drzewka - surmie. Lampki zostały, bo jak tłumaczyli katowiccy urzędnicy ich montaż i demontaż jest bardzo kosztowny, a przy okazji w jego trakcie może dojść do uszkodzenia drzewa, dlatego lampki na placu Kwiatowym będą demontowane co dwa lata.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?