Wyższy Urząd Górniczy potwierdził informacje na temat przyczyn katastrofy w kopalni Halemba, jakie przez ostatnie dwa miesiące ukazywały się w DZ. Prace prowadzono mimo przekroczonego dopuszczalnego stężenia metanu. W kopalni doszło do szeregu nieprawidłowości. DZ dodatkowo ustalił, że już po tragedii były próby ukrywania dowodów, mataczenia i namawiania co najmniej jednego świadka do składania fałszywych zeznań. Nie wiemy jeszcze, czy w związku z tym zostaną postawione zarzuty.
- Szef krzyczał na mnie. Pytał, co zeznawałem. Inne osoby straszyły mnie, że skoro wiedziałem o nieprawidłowościach, a nie powiadomiłem nadzoru, to jestem winny śmierci kolegów i mogę iść do więzienia - opowiada nasz informator.
Z rejonu katastrofy wydostał się kilka godzin przed wybuchem. Nadal nie doszedł do siebie. Przechodzi załamanie nerwowe. Pije, płacze, krzyczy. Nie może pracować. Inni górnicy, którzy cudem uniknęli śmierci, też nie są w lepszym stanie psychicznym. Wielu z nich funkcjonuje tylko dzięki psychotropom.
Wczoraj WUG opublikował sprawozdanie z trzeciego posiedzenia specjalnej komisji. Wynika z niego, że skala nieprawidłowości, do jakich dochodziło w Halembie była znacznie większa niż przypuszczano. Udowodniono, że roboty górnicze były prowadzone w ścianie 1, mimo że czujniki metanu wykazywały przekroczenia dopuszczalnych stężeń tego gazu. Informatorzy DZ mówili nawet o 5 proc. metanu, kiedy dopuszczalne są 2 proc. Już przy takim stężeniu wszelkie prace powinny być natychmiast przerwane, a górnicy wycofani z zagrożonego rejonu. Komisja WUG wykazała, że w rudzkiej kopalni działo się inaczej. Dlaczego? Oficjalnej odpowiedzi nie ma. Górnicy mówią: - O kasę szło! Nas, ryli, mieli gdzieś! Czujniki dawali tam, gdzie wiało!
WUG potwierdził, że były dwa wybuchy. Najpierw metanu, potem pyłu węglowego. Ustalono także, że wentylacja podczas likwidacji ściany nie była wystarczająca.
Nadal nie podano daty wizji lokalnej. Na początku roku członkowie komisji WUG i prokuratorzy zjechali na dół. Jednak chodziło tylko o wydanie zgody na oczyszczenie chodnika prowadzącego do rejonu katastrofy. Samo miejsce, gdzie nastąpiły wybuchy, jest odizolowane tamami. Panuje tam zagrożenie pożarowe. Dlatego odcięto dopływ powietrza. Górotwór stopniowo się wychładza. Członkowie komisji ponownie spotkają się 15 lutego. Być może wtedy, po analizie odczytów z urządzeń w strefie "zero", wyznaczony zostanie termin wizji lokalnej. Nieoficjalnie mówi się o przełomie lutego i marca.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?