Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciemna strona ludowego wojska, czyli kulisy tragedii w Wujku

Teresa Semik
Władysław Morawski
Kilkunastu świadków zeznało pod przysięgą, że widziało podczas pacyfikacji kopalni Wujek, 16 grudnia 1981 roku, strzelców w wojskowych mundurach. Widzieli górnika, który spadł na ziemię po tych strzałach. Mimo skazującego wyroku zomowców, nie da się wykluczyć, że broni palnej użył także ktoś inny - pisze Teresa Semik.

Najczęściej pojawiał się w tych zeznaniach kapitan wojska. Stał za bramą kopalni i strzelał z kbk AK. Tak go zapamiętał Tomasz Molenda z ZOMO.
- Lufę karabinu zwróconą miał w stronę budynku kotłowni - zapewniał.

- Zauważyłem charakterystyczne iskrzenie i kawałki odpadającego muru. Amunicja musiała być ostra - dopowiadał Henryk Mozgol, też z ZOMO. - Spojrzałem w okno kotłowni, skąd wcześniej spadła gaśnica. Seria oddana z kbk AK przeszyła górnika i wypadł on na ziemię.
Kim był ten górnik? To najbardziej zagadkowa historia, jakiej nie udało się nigdy wyjaśnić.
Henryk Mozgol mówił w sądzie pewnie, jakby utrwalony w pamięci obraz nie zatarł się nigdy.
Kolejny zomowiec, Jan Kowacki też widział oficera wojska, który strzelał.

- Strzały padły zza moich pleców. Kiedy się odwróciłem, wojskowy, mógł być porucznikiem lub kapitanem, ściągał w dół lufę karabinu i następnie wrzucił na tylne siedzenie uaza. Była to broń długa, z lunetą - przypomniał Kowacki.
Władysław Tochowicz opisał tę sytuację identycznie.

- Stałem za bramą kopalni, gdy usłyszałem strzały zza moich pleców. Odwróciłem się i zobaczyłem oficera wojska w wyjściowym mundurze z bronią długą i lunetą. Wykonywał ruch, jakby po oddanym strzale opuszczał karabin w dół i następnie wrzucił go na tylne siedzenie gazika.
W 1992 roku poddano ekspertyzie balistycznej trzy przestrzelone szyby z budynku kotłowni. Uszkodzenia w dwóch z nich powstały prawdopodobnie w wyniku strzałów oddanych z broni kaliber 9 mm, a więc z pistoletów P-64 lub PM-63, w które również wyposażony był pluton specjalny. Oficer wojska strzelał, według świadków, z karabinu kbk AK, do którego używana jest amunicja 7,62 mm.

Uszkodzenia na trzeciej szybie nie pochodzą od pocisku kaliber 9 mm, ale nie wiadomo, jaki przedmiot je spowodował.
Nie dało to odpowiedzi na zasadnicze pytanie, czy z okna kotłowni lub z dachu tego budynku rzeczywiście spadł mężczyzna ubrany tak, jak pozostali górnicy. Jedni widzieli na jego ciele rany postrzałowe klatki piersiowej, drudzy brzucha, a jeszcze inni głowy, które odsłonił upadający kask. Jedni zomowcy widzieli, jak leci z wysokości drugiego, trzeciego piętra, inni, jak leży na placu, a obydwie strony usiłują zbliżyć się do ciała. Ostatecznie zabrali je zomowcy i wynieśli na swoje tyły.
- Przechodzili obok mnie - mówił pewnie Zbigniew Cień z ZOMO. - Ciało górnika było bezwładne.

Z relacji świadków wynika, że górnik trzymał w ręce jakiś przedmiot, który chciał zrzucić. Zachwiał się i wyglądało tak, jakby spadał razem z nim. Prokurator Jacek Ancuta nie znalazł dowodów, że takie zdarzenie w ogóle miało miejsce.
- Żadna z ofiar pacyfikacji kopalni Wujek nie doznała obrażeń świadczących o upadku z dużej wysokości - twierdzi stanowczo.
Andrzej Paduch był pewny, że widział, jak z dachu kotłowni spada człowiek. Zresztą po co miałby kłamać.
- Dwóch moich kolegów z ZOMO odciągnęło go w kierunku wyjścia - dodał.
Bogdan Daszewski, też z ZOMO, zobaczył mężczyznę już na ziemi.
- Mogłem przypuszczać, że doznał rany postrzałowej, bo zauważyłem punktowe ślady na odzieży i wypływającą stamtąd krew - zeznał.
Joachim Pawleta zbliżył się do ciała.
- Górnik miał otwarty brzuch, rozerwany na długości piętnastu centymetrów - twierdził. Pawleta nie słyszał strzałów, ale za ogrodzeniem zobaczył wojskowego, który stał we włazie czołgu. Trzymał kbk AK z wycelowaną lufą w stronę kotłowni.
Bogdan Sapor potwierdził, że miedzy zomowcami a górnikami doszło do przepychanki o leżące ciało.
- Jeszcze żył, kiedy zomowcy zabierali go na swoje pozycje - dodał Sapor.
Jerzy Malinowski opisywał leżącego na ziemi mężczyznę. Był szczupły, wysoki, w roboczym ubraniu. Malinowski twierdzi, że to właśnie on wynosił go poza teren kopalni.
- Następnego dnia ktoś powiedział w jednostce ZOMO, że ranny nie żyje - dodał.
Andrzej Czapla też zapewnia, że z opustoszałego już placu wynosił górnika do karetki. Jego zdaniem mężczyzna został ranny w głowę. Czy aż tylu świadków doświadczyło złudzenia? Niewątpliwie zadziwiające jest to, że tę historię powtarzali tylko zomowcy i ani jeden górnik.

Stanisław Płatek, współorganizator strajku w kopalni uważa, że jest to próba odwrócenia uwagi od faktycznych sprawców. Upadek górnika łączy się z użyciem kbk AK przez żołnierza.

Jaki powód do kłamstwa miałby kapitan Zygmunt Ostrowski, dowódca batalionu 25. Pułku Zmechanizowanego Piechoty z Opola? - Od strony wyłomu przy bramie głównej szło w moją stronę szło trzech zomowców niosąc górnika. Pomogłem im chwytając górnika za prawą rękę. Mocno krwawił. Wynieśliśmy go do wyłomu, skąd został zabrany przez załogę karetki - zeznał kapitan Ostrowski pod przysięgą.

Jeśli to prawda, na pewno nie była to jedna z 9 śmiertelnych ofiar tragicznej pacyfikacji, ani jedna z 21 osób rannych. W takim razie kto? Czy żołnierze mogli strzelać podczas tej akcji? Oficer operacyjny kontrwywiadu wojskowego Roman Kręgiel twierdzi, że nie. Po wyjściu z kopalni Wujek sprawdzano amunicję oddziałów wojskowych i stan się zgadzał. Możliwe jest jednak, że któryś z żołnierzy dysponował amunicją ponad normę. - Z pewnością bym wiedział, że ją wystrzelił. Mieliśmy bardzo dobre rozpoznanie operacyjne - tłumaczy Kręgiel.
- Wojsku zależałoby na ujawnianiu takich faktów? - pytam.
- Chyba nie, ale w tej sytuacji ukrywanie prawdy obróciłoby się przeciwko nam - wyjaśnia.
Kręgiel zaprzecza też, by przed rozpoczęciem odblokowania kopalni Wujek wystrzelono z armaty czołgu ślepym nabojem. Tak twierdzili górnicy.
- W czołgach nie było ślepej amunicji - wyjaśnia Kręgiel. - Gdyby była, może nie doszłoby do tragedii. Wystrzał z czołgu ślepakiem mógłby powstrzymać napierających górników. Dlatego nocą, po akcji w kopalni Wujek, wyposażaliśmy załogi w ślepą amunicję.

Kilkunastu świadków zeznało pod przysięgą, że widziało podczas pacyfikacji kopalni Wujek, 16 grudnia 1981 roku, strzelców w wojskowych mundurach. Widzieli górnika, który spadł na ziemię po tych strzałach. Mimo skazującego wyroku zomowców, nie da się wykluczyć, że broni palnej użył także ktoś inny - pisze Teresa Semik

Zomowcy siedzą w więzieniu, ale wątpliwości pozostały

W zakładach karnych pozostaje dziesięciu członków plutonu specjalnego ZOMO skazanych za strzelanie 16 grudnia 1981 roku do górników kopalni Wujek.
Trzech funkcjonariuszy wyszło w tym roku na wolność. Są na warunkowym przedterminowym zwolnieniu.
Dowódca plutonu specjalnego, chorąży Romuald Cieślak, skazany na 6 lat pozbawienia wolności, zakończy odsiadkę w styczniu 2013 roku. Pozostałym koniec kary przypada w 2012 roku. Do aresztów trafili wkrótce po prawomocnym wyroku, jaki zapadł w czerwcu 2008 roku przed katowickim Sądem Apelacyjnym. W kwietniu 2009 roku Sąd Najwyższy odrzucił kasację skazanych, bo wyrok jest zgodny z prawem i prawidłowy. Zomowcy nie odpowiadają za zabójstwo tylko dlatego, że nie można ustalić, który z nich celował do którego górnika.

Kto ostrzeliwał kopalnię z helikoptera?

Czy to właśnie członkowie specplutonu siedzieli w środku latającej maszyny? Nie wiadomo, kto stanowił załogę helikoptera. Pewne jest, że z pokładu ostrzeliwano górników środkami chemicznymi. Czy strzelano też z broni ostrej? Na to pytanie może odpowie pion śledczy IPN w Katowicach, który prowadzi śledztwo przeciwko ciągle nieosądzonemu zomowcowi, Krzysztofowi J. Jest możliwe, że drużyna śmigłowcowa specplutonu na Muchowcu wsiadła do Mi8, który krążył nad kopalnią. Jest pewne, że na terenie kopalni znaleziono łuskę odstrzeloną z osobistego pistoletu Pm-63 zomowca, który zapewnia, że tego dnia był w drużynie śmigłowcowej.
Teresa Semik

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto