Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biuro podróży Juventur wzięło od klientów pieniądze i upadło

Marek Twaróg
Wczoraj biuro katowickiego Juventuru było zamknięte.  zdjęcia: bogdan kułakowski
Wczoraj biuro katowickiego Juventuru było zamknięte. zdjęcia: bogdan kułakowski
Niezapłacone rachunki, klienci wystraszeni, że ich wakacje legną w gruzach, zamknięte biuro w centrum Katowic – czy miejscowa firma Juventur upadła? A może jej szefowie zniknęli z innych przyczyn? To pytanie ...

Niezapłacone rachunki, klienci wystraszeni, że ich wakacje legną w gruzach, zamknięte biuro w centrum Katowic – czy miejscowa firma Juventur upadła? A może jej szefowie zniknęli z innych przyczyn? To pytanie stawiali sobie wczoraj wierzyciele firmy, Polska Izba Turystyki, a nawet znajomi właścicieli Juventuru. Dopiero po południu wybuchła bomba – to bankructwo!


Telefon nie odpowiada

– Właśnie dostałem informację mailem, że firma zbankrutowała – poinformował nas po południu Paweł Fabisiak z poznańskiego biura „Funclub”, które współpracowało z katowickim Juventurem. – Juventur zalega mi około 10 tysięcy złotych. Zdecydowałem się skierować sprawę do prokuratury.
Komórka Jacka Bywalca – właściciela Juventuru – nie odpowiadała. Ustaliliśmy nawet jego numer domowy, ale i tu telefon był wyłączony.

– Co rusz dzwonią do mnie kolejni touroperatorzy zaniepokojeni sytuacją – mówi Grzegorz Chmielewski, prezes śląskiego oddziału Polskiej Izby Turystyki.
Pod katowickim biurem Juventuru przy Kościuszki co jakiś czas zjawiali się klienci – ci, którzy wpłacili i ci, którzy chcieli kupić wycieczkę, ale także krewni osób, które już poleciały z Juventurem w świat.

– Moja siostra i siostrzeniec wylecieli dzisiaj z Pyrzowic do Turcji – mówi Stefan Cichoń z Katowic, który w imieniu siostry przyszedł pod biuro zapytać, co z potwierdzeniem wpłaty za te wakacje (Juventur ich nie wystawił).


Kontakt wirtualny

Jacek Bywalec kontaktuje się ze światem tylko przy pomocy maili. List, który wczoraj wysłał do jednego ze swoich wierzycieli był dosyć długi i zaczynał się od słów: „Z przykrością informuję, że jestem zmuszony podjąć decyzję o zaprzestaniu działalności spółki i zgłoszeniu do sądu wniosku o upadłość z powodu utraty płynności finansowej przez spółkę oraz mojej choroby, która uniemożliwia mi dalsze prowadzenie spółki. (...) Stan majątkowy wspólników nie pozwala także na ratowanie spółki poprzez wniesienie dopłat lub udzielenie pożyczki (...) Mam jeszcze 14 dni na złożenie formalnego wniosku do sądu, co uczynię.”

Dalej Bywalec pouczał kontrahenta, że był tylko agentem, toteż zwykli klienci nie powinni odczuć jego upadłości (jako że organizację imprez gwarantuje jej organizator).

– Niezależnie od wszystkich okoliczności tej upadłości, to co napisał w liście pan Bywalec, to prawda – mówi Grzegorz Chmielewski. – On tylko sprzedawał ofertę touroperatorów. To oni mają gwarancje i muszą zapewnić wykonanie usługi. Potem mogą się sądzić z Juventurem o wpłaty, których się nie doczekali.


Czy inni wytrzymają upadłość?

„Jest mi przykro, że zaszła taka sytuacja, która naraża Was na straty, niestety spółka nie ma majątku, który mogłaby spieniężyć, ani nie ma zdolności kredytowej, aby kontynuować działalność. Jedyne, co mogę zrobić, to informować Was na bieżąco, jaka będzie decyzja sądu i czy zaistnieją jakieś realne szanse zapłaty” – kończy Bywalec.

Rodzina Cichoniów – i inni turyści, którzy kupili wczasy w Juventurze – powinni teraz modlić się o to, by organizatorzy wczasów (z którymi Juventur współpracował jako agent) wytrzymali tę upadłość i mieli dość pieniędzy, by za nich wyłożyć. W przeciwnym razie czeka nas masowy powrót do kraju wystawionych do wiatru turystów.



Kłamstewka w szyldzie

Jeszcze kilka sezonów temu Juventur z Katowic był dosyć prężnie działającą firmą. Od początku do końca organizował imprezy. Jednak gdy siadł rynek, siadła też kondycja finansowa biura. Bywalec zaprzestał organizacji imprez i został wyłącznie agentem innych biur. Stracił zezwolenia wojewody (jako agent nie musiał ich posiadać), przestał też być członkiem Polskiej Izby Turystyki. Mimo to, w szyldzie wiszącym przy Kościuszki wciąż bije po oczach informacja „Juventur – członek Polskiej Izby Turystyki”.

– Juventur nie ma nic wspólnego z tą ogromną organizacją, którą znamy z dawnych czasów. Firma została podzielona i sprzedana wraz z nazwą, jest wiele Juventurów w różnych częściach Polski – tłumaczy Grzegorz Chmielewski, prezes PIT na Śląsku.

Dlaczego więc firma na szyldzie dumnie informowała: „rok założenia 1957 r.”? Ludzie wierzyli tym reklamom, Bywalec mógł obsługiwać kilkuset klientów. Ilu z nich jest poszkodowanych? Właściciel milczy, w firmie nikogo nie ma – dlatego tych danych nie mamy. Pewnie wkrótce zaczną się jednak zgłaszać pierwsi poszkodowani.



Ochrona klienta

Grzegorz Chmielewski, prezes śląskiego oddziału Polskiej Izby Turystyki

Każda upadłość to cios dla naszej branży. Martwi nas to. Jednak większość firm wciąż ma się dobrze. Nie można panikować.

Zgodnie z ustawą, klient indywidualny jest chroniony w przypadku upadłości agenta. To oczywiście bardzo dobrze. Niewątpliwie jednak trzeba pomyśleć nad podobnymi zabezpieczeniami dla touroperatorów, którzy nie mogą ponosić pełnej odpowiedzialności za upadających agentów. Obecnie organizator imprezy ma obowiązek wziąć na wczasy klientów, którzy kupili wczasy u agenta, nawet jeśli agent nie przekazał mu za tych ludzi pieniędzy. Polska Izba Turystyki będzie inicjować rozmowy na temat prawnych zabezpieczeń dla organizatorów wypoczynku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Biuro podróży Juventur wzięło od klientów pieniądze i upadło - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto