Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biegły w piśmie

Małgorzata Himmel
Oskarżono mnie, choć nie ma na to żadnego dowodu – twierdzi Edmund Michalczyk. fot. kt
Oskarżono mnie, choć nie ma na to żadnego dowodu – twierdzi Edmund Michalczyk. fot. kt
Powołując się na nieczytelne dane z karty choroby Jadwigi Gabor, Roman Cedrych, biegły lekarz sądowy uznał, że zgadza się z ich treścią. Co więcej, napisał w wydanej opinii, że nie widzi podstaw do negowania ...

Powołując się na nieczytelne dane z karty choroby Jadwigi Gabor, Roman Cedrych, biegły lekarz sądowy uznał, że zgadza się z ich treścią. Co więcej, napisał w wydanej opinii, że nie widzi podstaw do negowania „nieczytelnych danych”. Na tej podstawie Sąd Rejonowy w Katowicach skazał podejrzanego o pobicie pani Jadwigi, Edmunda Michalczyka na trzy miesiące więzienia i karę grzywny. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Odwołał się od wyroku do Sądu Okręgowego, a ten zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia do Sądu Grodzkiego, zarzucając poprzedniej instancji, że niedokładnie przeprowadziła postępowanie dowodowe. Proces trwa.


Pewne niejasności

Do rzekomego pobicia miało dojść 28 maja 2002 roku. Kobieta oskarżyła sąsiada z tego samego bloku, Edmunda Michalczyka. Jako dowód pokazała krwiak na prawym przedramieniu. Skarżyła się na przeszywający ból w prawej ręce. W prokuraturze zeznała, że sąsiad pobił ją drewnianym przedmiotem. – Mimo że jak twierdziła, miała unieruchomioną rękę, to jeszcze tego samego dnia napisała pismo do prokuratury – mówi Edmund Michalczyk. – Ciekawe, w jaki sposób. Wiem, że jest praworęczna. Poza tym kilkunastu świadków na piśmie zeznało, że Jadwiga Gabor w tym czasie uprawiała ogródek i robiła sąsiadom zastrzyki.
Nazajutrz lekarz, do którego kobieta zgłosiła się na leczenie wydał opinię sądowo-lekarską. Napisał, że na skórze ręki kobiety było zasinienie.


Szyna na sińce

4 czerwca Jadwiga Gabor zgłosiła się do poradni. Tam dostała skierowanie do chirurga. Okazał się nim biegły lekarz sądowy Włodzimierz Gwóźdź, zatrudniony w poradni przy ul. Dworcowej w Katowicach. Napisał kolejną opinię. Różniła się od poprzedniej. Wynikało z niej, że kobieta miała rękę w tak złym stanie, że należało założyć jej szynę Kramera. Kobieta powiedziała chirurgowi, że uraz jest wynikiem pobicia, co Włodzimierz Gwóźdź odnotował w dokumencie dla sądu. Prokurator zlecił jednak wydanie kolejnej opinii. Tym razem zajął się jej sporządzeniem Roman Cedrych.


Błogosławieni, którzy nie widzieli...

Biegły powołał się w niej na nieczytelne zapiski lekarza z poradni przy ul. Dworcowej w Katowicach. Kserokopię dokumentów z przychodni dostarczono do sądu wraz z opinią Romana Cedrycha. Biegły stwierdził w niej, że nie ma powodu do zmiany poprzedniej, choć zapis leczenia pacjentki jest niemożliwy do odczytania. – Dla mnie to po prostu skandal. Jak można w ten sposób postępować? – dziwi się oskarżony Edmund Michalczyk. – Łatwo mnie oskarżać, choć nie ma żadnego dowodu na to, że jestem winny. Sąsiadka może mówić co chce, ale to ja muszę udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Nie odpuszczę tej sprawy. Kobiety nie tknąłem nawet palcem, a mam trafić do więzienia? – denerwuje się pan Edmund.
Jadwiga Gabor odmówiła komentarza do sprawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto