Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bankructwo PRInż Holding S.A. grozi ruiną Rybnikowi

Karina Sieradzka, Aldona Minorczyk-Cichy
Zbigniew Opach, który kilka tygodni temu przejął większościowy pakiet akcji PRInż Holding S.A., jeszcze kilka tygodni temu obiecywał złote góry.
Zbigniew Opach, który kilka tygodni temu przejął większościowy pakiet akcji PRInż Holding S.A., jeszcze kilka tygodni temu obiecywał złote góry.
Zdobycie wielkiej unijnej dotacji do niedawna było dla Rybnika powodem do dumy. O rekordowo wysokiej sumie 71 milionów euro, którą miasto pozyskało z funduszu ISPA na budowę nowoczesnej kanalizacji, mówił cały kraj, a ...

Zdobycie wielkiej unijnej dotacji do niedawna było dla Rybnika powodem do dumy. O rekordowo wysokiej sumie 71 milionów euro, którą miasto pozyskało z funduszu ISPA na budowę nowoczesnej kanalizacji, mówił cały kraj, a sukces ten powszechnie uznano za wzorcowy przykład skuteczności i profesjonalizmu samorządu. Dziś Rybnikowi grozi konieczność zwrotu do Brukseli tego, co już wydał, i utrata reszty dotacji.

Głównym wykonawcą kontraktu jest PRInż Holding S.A., katowicki gigant budowlany. Firma ta ma dziś 100 milionów zł długów, a jej konta zajął komornik. Przedsiębiorstwa, które PRInż wynajął jako podwykonawców rybnickiej inwestycji, od dawna nie dostają pieniędzy. Opuściły więc place budów i podliczają straty. W niektórych przypadkach idą one w miliony złotych.

– Otrzymujemy pieniądze w transzach. Nie ma szans na kolejną, jeżeli nie rozliczymy z Brukselą poprzedniej. Niedotrzymanie terminów może spowodować cofnięcie dotacji – mówi Janusz Koper, pełnomocnik ds. realizacji projektu ISPA w rybnickim magistracie.

Kilka dzielnic miasta przypomina poligon, ale samorząd Rybnika jest bezradny.

Długów PRInż-u nie chcą już skupować nawet firmy windykacyjne. Według nich Zbigniew Opach, inwestor, który kupił większościowy pakiet spółki, chce z firmą postąpić tak samo jak z Mostostalem Zabrze: doprowadzić ją do upadłości z możliwością postępowania układowego i w efekcie – pozbyć się większości zadłużenia. Natomiast intratne kontrakty PRInż-u mogą zostać przerzucone na spółki-córki. Mali i średni podwykonawcy budowlanego giganta prawdopodobnie nie zobaczą już swoich pieniędzy.
Szefowie PRInż-u milczą i unikają dziennikarzy.

W przypadku PRInż-u może się powtórzyć scenariusz Mostostalu Zabrze (tam większościowe udziały także ma Opach). Dzięki upadłości z możliwością postępowania układowego ta firma nadal działa, ale jej wierzyciele pieniędzy raczej już nie zobaczą. Czy tak jak Mostostal Zabrze zostawił swoich podwykonawców na lodzie, tak teraz zrobi to PRInż? Nieoficjalnie wiadomo, że w przypadku PRInż-u chodzi o kwotę 100 mln zł zadłużenia!

Jedną trzecią swoich pieniędzy dostały tylko małe firmy – usługodawcy, którzy walczyli o swoje w mediach i zorganizowali pikietę przed Spodkiem. Reszta prawdopodobnie zostanie z niczym. Na dodatek PRInż stracił kontrakt na przebudowę centrum komunikacyjnego Katowic z Drogową Trasą Średnicową S. A. Pozostałe teoretycznie jeszcze wykonuje, ale tak naprawdę prace stoją. Chodzi m.in. o budowę kanalizacji w Rybniku, budowę krakowskiej A4 i obwodnicę w Skoczowie.

Nie będzie już nowego generalnego wykonawcy przy przebudowie Ronda i innych pracach wykonywanych do niedawna przez PRInż. Sami przejęliśmy rolę koordynatora kontraktu. Przejęliśmy także dziesięciu kwalifikowanych podwykonawców – mówi Marian Hacuś, wiceprezes DTŚ S.A.

DTŚ ma nadzieję, że do 15 listopada zostanie wybrana firma, która zastąpi PRInż. Jest jeszcze szansa, że przebudowa katowickiego Ronda zostanie zakończona zgodnie z planem, czyli do końca października 2006 roku.

Niepokojące jest jednak coś zupełnie innego: los podwykonawców PRInż-u. Firmy te nie dostają pieniędzy. Podwykonawcy kwalifikowani będą mogli na drodze sądowej domagać się od inwestora, czyli DTŚ, solidarnej spłaty długów. Jeśli sąd przyzna im rację, pieniądze te zostaną wypłacone z gwarancji bankowej i ubezpieczenia. Inwestorzy, w tym katowicki samorząd, nie poniosą więc dodatkowych kosztów.

– Mali podwykonawcy i usługodawcy za pośrednictwem mediów wywalczyli choć jedną trzecią należności. Średnie firmy, których część my reprezentujemy, nie dostały ani grosza. Ich sytuacja jest bardzo trudna. DTŚ od pół roku wiedział o problemach PRInż-u i nic tak naprawdę z tym nie zrobił – mówi Piotr Drzewiecki z PRAGMA Inkaso w Tarnowskich Górach.

PRAGMA Inkaso złożyła do sądu w imieniu swoich klientów kolejne pięć wniosków o upadłość PRInż-u.

– Naszym zdaniem Opach próbuje wyciągnąć z PRInż-u do którejś ze spółek podległych co się da. W tym intratne kontrakty. Reszta po prostu upadnie, a wierzyciele nie dostaną pieniędzy. Jeśli ktoś tego nie powstrzyma, ofiarą właściciela spółki padnie w ciągu najbliższego roku jakieś pięć tysięcy osób – mówi Drzewiecki.

Próbowaliśmy się kontaktować z Jerzym Jurczyńskim, reprezentującym Zbigniewa Opacha, a także z obecnym prezesem PRInż-u. Chcieliśmy ich zapytać o plany i o to, czy zapłacą długi. Nie odpowiadali na telefony. Unikają dziennikarzy jak ognia.


Efekt działalności w Rybniku PRInż Holding S.A. potężnej firmy, lidera dwóch kontraktów na wykonanie kanalizacji sanitarnej to rozkopane miasto i prawdopodobieństwo utraty 71 mln zł dotacji unijnej.
W ubiegłym roku spółka wygrała przetarg na rybnickie kanały. Była wówczas w dobrej kondycji finansowej. Jednak w tym roku sytuacja zmieniła się diametralnie. Milionowe należności z racji wykonanych przez około 10 firm podwykonawczych robót w dzielnicach Orzepowice i Zebrzydowice do niedawna płynęły więc z Urzędu Miasta Rybnika wprost na... zablokowane przez komornika konto firmy PRInż. Podwykonawcy nie dostali ani grosza. Budowa kanalizacji sanitarnej w Rybniku jest w większości finansowana z projektu unijnego ISPA (obecnie Fundusz Spójności). – Dysponentem środków pomocowych jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dopiero teraz wyraził zgodę na płacenie za wykonanie robót bezpośrednio podwykonawcom – wyjaśnia Janusz Koper, pełnomocnik ds. realizacji projektu ISPA w Urzędzie Miasta Rybnika.

Firmy zeszły z placu budowy w dzielnicach Orzepowice i Zebrzydowice. Na drugim kontrakcie, w Boguszowicach Starych, Gotartowicach i Ligocie-Ligockiej Kuźni są duże opóźnienia. – Nie wrócimy na plac budowy, póki nie będziemy mieć gwarancji, że dostaniemy pieniądze za pracę – zapowiada Czesław Wowra, prezes firmy Prefdróg z Żor. PRInż winny jest żorskiej firmie 500 tys. zł. – Stoimy już 2 miesiące w Rybniku, mamy podpisany kontrakt z PRInżem na 12 mln zł. Już wcześniej ta sama firma nie wywiązała się wobec nas ze swoich zobowiązań przy budowie autostrady w Krakowie – mówi Zbigniew Bugaj, dyrektor naczelny firmy Agamark ze Świnnej. – PRInż winny nam jest w sumie 3 mln zł, 2 mln za inwestycję w Gliwicach i milion za kanalizację w Rybniku – mówi Zdzisław Kozera, dyrektor firmy Buskopol SA z Buska Zdroju.

Budowa kanalizacji sanitarnej w Rybniku rozpoczęła się trzy lata temu, jej zakończenie planowane jest w 2007 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Bankructwo PRInż Holding S.A. grozi ruiną Rybnikowi - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto