MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Baku jak Wiedeń - gniazdo szpiegów

Redakcja
W czasie zimnej wojny to w stolicy Austrii krzyżowały się drogi szpiegów z całego świata. Dziś wywiady wybrały sobie Baku na swą bazę. Agent Mosadu mówi, że to cudowne miejsce dla szpiegów. Sheera Frenkel i Tony Halpin.

W ciepłej kafejce położonej w śródmieściu stolicy Azerbejdżanu Baku Szimon popija perską herbatę i kręci nosem na niespotykane tu opady śniegu i zaspy. Tuż obok leży budynek ambasady Izraela - nieformalne miejsce pracy Szimona. W ciągu wszystkich lat, które przepracował w Azerbejdżanie, pracownicy placówki widzieli go tam tylko raz.

- Gdy chodzi o robotę wywiadowczą, ten kraj to strefa zero - mówi Szimon. Zgodził się na rozmowę jedynie pod warunkiem zachowania anonimowości. - Nasza obecność tutaj przebiega cicho i bezgłośnie, ale ma znaczący wymiar. W ostatnim roku jeszcze ją zwiększyliśmy. Daje nam możliwość znajdowania się bardzo blisko Iranu. Azerbejdżan to cudownie nieszczelny kraj.

Leży między Iranem a Rosją. Lepiej nie trzeba. Przez lata Baku tylko słuchało innych. Jednak ostatnie napięcia związane z realizowaniem przez Teheran jego programu nuklearnego zmieniły sytuację. Mały Azerbejdżan znalazł się na pierwszej linii. Dziś stał się kluczowym centrum wojny szpiegowskiej toczonej między Iranem a Zachodem.

Zdaniem dr. Arastuna Orujlu, byłego oficera tutejszego kontrwywiadu i dyrektora Ośrodka Badań Wschód-Zachód z siedzibą w Baku, sytuację jego kraju można porównać do sytuacji Norwegii w czasie I wojny światowej. - A może do Casablanki podczas II wojny. Tak, dokładnie tak. To centrum wszelkich działań szpiegowskich - mówi Orujlu.

W odległości kilku godzin jazdy na południe od Baku leży granica z Iranem. Szimon nazywa ten obszar szarą strefą agentów wywiadu. - Można tu zdobyć mnóstwo informacji. Głównie od ludzi, którzy regularnie i swobodnie przekraczają w obie strony granicę. Jest ona prawie nieuregulowana. Oprócz jednego - Irańczycy pilnie przypatrują się nam, a my im - śmieje się Szimon.

Orujlu twierdzi, że w Azerbejdżanie działają tysiące członków irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Jego zdaniem agentów Mosadu jest mniej, ale są bardziej skuteczni. - Irańczycy robią swoje w sposób otwarty. Chcą, żeby wszyscy wiedzieli, że się tu znajdują. Izraelczycy, jak Amerykanie, działają bardziej delikatnie. Ale i tak wszyscy wiedzą, iż oni też siedzą tu na miejscu.

Rywalizujące mocarstwa zawsze walczyły o wpływy i informacje w Azerbejdżanie, leżącym niewygodnie w nakładających się strefach wpływów Rosji, Turcji i Iranu. Upadek Związku Radzieckiego umożliwił wejście do gry Stanów Zjednoczonych, początkowo chodziło o dostęp do azerskich rezerw naftowych i zabezpieczenie drogi przez Kaukaz do bogactw naturalnych Azji Centralnej. Jednak w ostatnim czasie Amerykanie koncentrują się na Azerbejdżanie w związku ze zbieraniem informacji wywiadowczych w Iranie.

40 proc. etnicznych Azerów zamieszkuje tereny północnego Iranu. Jest to zarówno źródło niepokoju, jak i potencjalny środek nacisku w często trudnych stosunkach Azerbejdżanu z południowym sąsiadem. Reżim prezydenta Alijewa podejrzewa Iran o wzniecanie fundamentalistycznych ruchów islamskich w Azerbejdżanie. W ostatnich latach kraj ten wydał miliardy dolarów pochodzące ze sprzedaży ropy naftowej na zbrojenia swojego wojska. Powodem zbrojeń jest jednak głównie Armenia, z którą Azerbejdżan od dziesięcioleci toczy spór o region Górnego Karabachu. Duży obszar na zachodzie kraju znajduje się pod okupacją armeńską od czasu porażki militarnej w połowie lat 90., po której stolica kraju, Baku, została zalana przez uchodźców. Obawa przed podobnym napływem uchodźców z północnego Iranu, mogącym zdestabilizować azerski rząd, jest jednym z powodów, dla których Azerbejdżan boi się uderzenia państw zachodnich na Iran.

Zazduszt Aleizada - spotkał się z "The Times" w redakcji gazety, którą kieruje - twierdzi, że działania agentów w Baku to nie tylko kwestia współczesności, także przeszłości. Miasto już niemal sto lat temu stało się polem działań agentów Lenina i konfliktu bolszewików z Brytyjczykami. Napisano o tym pieśń, którą posłusznie śpiewały dzieci w komunistycznych szkołach w całym Związku Radzieckim: "Pamiętam, jak Brytyjczycy zastrzelili naszych ludzi z Baku, tych 26 komisarzy, odważnych i wiernych naszej sprawie".

Tłumaczenie: Zbigniew Mach i Witold Turopolski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto