MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Sośnierz: "Jak odzyskać stracone pieniądze"

ANDRZEJ SOŚNIERZ
Tym tekstem rozpoczynamy cykl artykułów, których autorem jest Andrzej Sośnierz, były dyrektor Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych w Katowicach.
Tym tekstem rozpoczynamy cykl artykułów, których autorem jest Andrzej Sośnierz, były dyrektor Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych w Katowicach.
Rozmiary manipulacji informacją, ilość przeinaczeń i zwykłych kłamstw związanych z sytuacją finansową Śląskiej Kasy Chorych jest tak duża, że ich wyjaśnianie i prostowanie wypełniłoby chyba sporą część tej gazety.

Rozmiary manipulacji informacją, ilość przeinaczeń i zwykłych kłamstw związanych z sytuacją finansową Śląskiej Kasy Chorych jest tak duża, że ich wyjaśnianie i prostowanie wypełniłoby chyba sporą część tej gazety. Z drugiej strony - warto się jednak zająć tym tematem, bo poszczególne zagadnienia są świetnym przykładem ilustrującym różne aspekty polityki na poszczególnych szczeblach zarządzania i odnoszą się nie tylko do opieki zdrowotnej.

Uprawiający tę dezinformację wychodzą z założenia, że kłamstwo powtórzone wiele razy staje się prawdą i nie sposób odmówić skuteczności tej metodzie niezależnie od tego, kto w przeszłości taką metodą się posługiwał. Bolesne jest to, że jej skuteczność dotyka wszystkich. Ostatnio kilka osób, które mając możliwość weryfikacji uzyskiwanych informacji dość długo opierało się "praniu mózgu", zaczęło wątpić, czy aby prawda nie leży jednak gdzieś pośrodku.

Bo czyż może być tak, że osoby z najwyższych kręgów decyzyjnych - ot, tak po prostu - kłamią? Powszechnie akceptowane jest stanowisko, że należy wysłuchać obu stron sporu i na podstawie ich wypowiedzi odnaleźć prawdę, która leży z pewnością gdzieś pośrodku. Gdyby jednak tak było, to należałoby przyjąć, że Ziemia częściowo kręci się wokół Słońca, a częściowo to jednak Słońce kręci się wokół Ziemi. A jak wypośrodkować stanowisko, gdy ktoś twierdzi, że śnieg jest biały, a ktoś inny stanowczo się temu sprzeciwia?

Nie chcę jednak powiedzieć, że problem ilości pieniędzy, którymi dysponuje Śląska Kasa Chorych, jest aż tak oczywisty. Są jednak fakty, których nie można podważyć.

Wszem i wobec rozgłasza się, że Kasa nie może utrzymać tegorocznego poziomu dostępności do usług zdrowotnych i tegorocznych cen, gdyż zabraknie jej w przyszłym roku 600 milionów złotych. Wszyscy, którzy otrzymują taką informację współczują kierownictwu Kasy - jakiż to nieszczęśliwy los je spotkał. Trochę czujemy się przy okazji winni, że to widocznie my za mało wpłacamy pieniędzy na nasze zdrowie i stawiamy tych nieszczęśników w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

Tymczasem nie trzeba zbyt dużej mordęgi, aby odnaleźć sporą część brakujących pieniędzy. Od momentu, w którym ogłoszono wielkość brakującej kwoty, sytuacja zmieniła się. Sejm uchwalił, a prezydent podpisał zmianę Ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, która przewiduje, że składka na zdrowie będzie wynosić 8 procent. Z tego tytułu Kasa otrzyma dodatkowo około 130 mln złotych. Kasa posiada na swoim koncie prawie 150 mln złotych własnego, zgromadzonego w poprzednich latach funduszu rezerwowego. Można szacować, że z tytułu niewykonania tegorocznych kontraktów do przyszłorocznego budżetu trafi około 70 mln złotych. I w ten sposób odnalazło się już 350 mln złotych.

Mało tego, wszystkie wróble na dachu ćwierkają, że Kasy nie będą musiały oddawać do budżetu państwa pożyczki, którą zaciągnęły przed kilku laty. Daje to Śląskiej Kasie dodatkowo 90 mln złotych. W sumie odnaleźliśmy już 440 mln złotych.
Gdyby jeszcze, skutecznie procesując się w NSA z Urzędem Nadzoru Ubezpieczeń Społecznych, odzyskać zabrane nam w tym roku 105 mln złotych, to mielibyśmy nawet 545 mln złotych, czyli prawie tyle, ile nam brakuje. Ale nie bądźmy przesadnymi optymistami i uznajmy, że na pewno odnaleźliśmy ,tylko" 440 mln złotych i jakkolwiek do szczęścia brakuje jeszcze 160 mln złotych, to jednak biorąc pod uwagę, że całkowity budżet Kasy powinien wynosić prawie 4 miliardy złotych, więc zabraknie nam 5 procent, a nie 15 procent pieniędzy.

Skoro to takie proste, to dlaczego jest tak źle?

Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że wszystkie "odnalezione" kwoty to pieniądze śląskich ubezpieczonych. My nic nikomu nie zabieramy. Od kilku lat bez szemrania pomagamy innym Kasom. Zaczęliśmy protestować dopiero wtedy, kiedy poziom spodziewanej pomocy spowodował, że mogliśmy mieć mniej pieniędzy niż ci, którym pomagamy.

Problem tkwi w tym, że z jakichś względów Kasa nie chce uruchomić pieniędzy z funduszu rezerwowego. Że kosztem własnych ubezpieczonych chce te i inne środki przekazać do centralnej puli przyszłego funduszu, z której dzięki łasce lub niełasce ministra zdrowia, coś dla siebie ponownie wyżebrze. Żałośnie jest przecież obserwować, jak kierownictwo Kasy opłacane wszak ze składek ubezpieczonych, nie reprezentuje ich interesów, lecz ślepo wypełnia ustne rozkazy centrali.

Już słyszę wypowiedzi kwestionujące wyżej przedstawione wyliczenia. Wiele na to wskazuje, że Kasie do zbilansowania wydatków zabraknie w tym roku około 200 mln złotych i że nie ma już pełnej kwoty funduszu rezerwowego. Jako przyczynę tego niedostatku wskazuje się, że poprzednie kierownictwo Kasy podjęło zobowiązania ponad możliwości finansowe. I znów nieprawda. Kiedy podpisywaliśmy umowy i aneksy do umów, zawsze mieliśmy zagwarantowane pieniądze na ich zapłatę. Po pierwszym kwartale wpływ do Kasy składek przekazywanych przez ZUS zaczął jednak stopniowo maleć, a stało się tak dlatego, że minister zmienił rozporządzenie instruujące ZUS, jak przekazywać składki do poszczególnych kas w sposób ewidentnie krzywdzący naszą Kasę. Mało tego, gdy okazało się w grudniu, że nawet zgodnie z tym rozporządzeniem Śląskiej Kasie należą się większe wpłaty niż dotychczas, minister błyskawicznie ponownie zmienił rozporządzenie tak, abyśmy tych pieniędzy jednak nie otrzymali. I o tym ci, którzy oficjalnie narzekają na trudną sytuację Kasy, jakoś nie mówią, skrzętnie przemilczają ten fakt, a wszystko zwalają na poprzedników.
Tegoroczne trudności Kasy pogłębiła kolejna decyzja prezesa Urzędu Nadzoru, zgodnie z którą ponownie odebrano nam 105 mln złotych ze 138 mln odzyskanych przez nas dzięki wyrokowi NSA. I to te dwie wymienione wyżej przyczyny są powodem niezbilansowania się tegorocznych umów z budżetem Kasy. Ale tego nie mówi się opinii publicznej.

Wszystko, co przedstawiłem, wyraźnie pokazuje, że przyczyną naszych trudności nie jest brak pieniędzy przekazywanych Śląskiej Kasie przez ubezpieczonych, lecz ciągłe ręczne manipulowanie tymi pieniędzmi i brak skutecznej obrony interesów naszych ubezpieczonych przez osoby, które tego interesu bronić powinny. Pokazuje to również, dlaczego należało zniszczyć kasy chorych pomyślane jako niezależne instytucje finansowe. Niezależność kas uniemożliwiała dowolne manipulowanie ich pieniędzmi i przesuwanie ich "po uważaniu".

W funduszu wszystko będzie możliwe i nikt nie doliczy się już, ile komu sprawiedliwie się należy, tylko wszyscy dziękować będziemy Wielkiemu Manipulatorowi, że cokolwiek raczył nam dać, choćby ochłap, ale zawsze coś. No cóż, tak wybraliśmy!


Tym tekstem rozpoczynamy cykl artykułów, których autorem jest Andrzej Sośnierz, były dyrektor Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych
w Katowicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Andrzej Sośnierz: "Jak odzyskać stracone pieniądze" - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto