MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

"Chrzczona" benzyna

ADAM WOŹNIAK
Wyniki kontroli stacji benzynowych wykazały, że na "chrzczone" paliwo nadziać możemy się właściwie wszędzie.
Wyniki kontroli stacji benzynowych wykazały, że na "chrzczone" paliwo nadziać możemy się właściwie wszędzie.
Inspekcja Handlowa skontroluje w tym roku około 6 tys. stacji paliw. To efekt wczorajszej decyzji premiera Leszka Millera, który podjął decyzję o przeznaczeniu na ten cel 2 mln złotych z budżetu.

Inspekcja Handlowa skontroluje w tym roku około 6 tys. stacji paliw. To efekt wczorajszej decyzji premiera Leszka Millera, który podjął decyzję o przeznaczeniu na ten cel 2 mln złotych z budżetu. Z informacji, jakie we wtorek przedstawił w Sejmie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, niemal wszystkie kontrole przeprowadzone w ubiegłym roku wykazały, że kierowcom sprzedaje się "chrzczone" paliwo.

- Dostajemy sygnały od właścicieli samochodów, że po zatankowaniu paliwa silnik samochodu źle pracuje. Dwie ostatnie kontrole, jakie zrobiliśmy w Sosnowcu i w Piekarach Śląskich, potwierdziły podejrzenia - informuje Adam Zawiszowski, rzecznik śląskiego wojewódzkiego inspektora Inspekcji Handlowej w Katowicach.

Na prywatnej stacji w Sosnowcu przy ulicy Mikołajczyka zakwestionowano jakość benzyny bezołowiowej 95, uniwersalnej i oleju napędowego. Żadna z pobranych próbek nie odpowiadała normie. Pobrano także olej napędowy ze zbiornika w bazie paliw należącej do tej samej firmy (z Będzina) co stacja. Miał nieodpowiedni skład frakcyjny, zawyżoną lepkość i gęstość. W dodatku natrafiono na dokumenty potwierdzające fałszowanie paliwa - faktury na zakup "uszlachetniacza" - toluenu.

Z kolei w Piekarach kontrola potwierdziła fałszowanie oleju napędowego, który miał złą temperaturę zapłonu. Była to już druga kontrola tej samej prywatnej stacji. Pierwsza - kilka miesięcy wcześniej - także przyniosła negatywne rezultaty.

- Takich kontroli moglibyśmy robić znacznie więcej. Na przeszkodzie stoi brak pieniędzy. Koszt badania jednej próbki zaczyna się od tysiąca złotych wzwyż - mówi Zawiszowski.

Inspektorzy nie mają własnego laboratorium. Muszą korzystać z usług różnych firm, które słono liczą za przeprowadzenie ekspertyzy. Jeśli badania są bardzo szczegółowe i obejmują dużą liczbę parametrów, stawka może sięgnąć nawet 3 tys. zł za jedną próbkę.

Brak kontroli sprawia, że właściciele stacji czują się bezkarni. Sytuacja może się jednak zmienić, bo dodatkowe fundusze pozwolą na sprawdzenie 2/3 wszystkich stacji w całym kraju (jest ich łącznie ok. 8 tys.). Na jak długo uzdrowi to sytuację? Nie wiadomo. W przyszłym roku wchodzi w życie ustawa o systemie monitorowania i kontroli jakości paliw, ale może nie przynieść efektów, jeśli w ślad za zmianą przepisów nie pójdą pieniądze.

Sposobem na zmniejszenie liczby paliwowych oszustw może być także uszczelnienie granic.

- Duża część lewego paliwa napływa zza wschodniej granicy. Natrafiamy na nie później w całym kraju, np. w województwach zachodnich - mówi Alina Urban, rzecznik UOKiK.

Takie paliwo trafia zazwyczaj do stacji małych, nie związanych ze znanymi firmami paliwowymi. Nie oznacza to jednak, że w dużych stacjach należących do światowych koncernów nie kupuje się benzyny lub oleju napędowego, po użyciu których zaczynają się kłopoty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

13. Zlot Zabytkowych Volkswagenów w gminie Kowal

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Chrzczona" benzyna - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto