Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

56 lat minęło...

PIOTR ŚMIGIELSKI
Już w 1945 r. "DZ" miał swoje lokalne oddziały, także na Ziemiach Odzyskanych. Tu grupka pracowników przed oddziałem w Wałbrzychu.
Już w 1945 r. "DZ" miał swoje lokalne oddziały, także na Ziemiach Odzyskanych. Tu grupka pracowników przed oddziałem w Wałbrzychu.
Jeżeli ktoś kończy 56 lat, nieuchronnie zbliża się do wieku emerytalnego. Taka jest naturalna kolej rzeczy, choć nie zawsze. Dzisiaj "Dziennik Zachodni" obchodzi 56. urodziny, a przecież jubilat przeżywa...

Jeżeli ktoś kończy 56 lat, nieuchronnie zbliża się do wieku emerytalnego. Taka jest naturalna kolej rzeczy, choć nie zawsze. Dzisiaj "Dziennik Zachodni" obchodzi 56. urodziny, a przecież jubilat przeżywa... kolejną młodość!

Historia "DZ" zaczęła się na przełomie stycznia i lutego 1945 roku, gdy u zastępcy pełnomocnika rządu na Śląsk, Eugeniusza Szyra, zjawił się Stanisław Ziemba i uzyskał zgodę na utworzenie gazety adresowanej do wszystkich mieszkańców. Stanisław Ziemba, przedwojenny dziennikarz sportowy, aktywnie działający w akcjach prasowych podczas okupacji, został pierwszym redaktorem naczelnym gazety.

Dobre czasy

Inauguracyjne kolegium redakcyjne odbyło się 4 lutego 1945 r. o godz. 14. Oprócz Ziemby, w szczuplutkim początkowo gronie redakcyjnym "Dziennika Zachodniego" zasiadali: Marek Wydra, Zbigniew Grosser, Jan Rakoczy, Józef Renik, Ludwik Wieczorek, Bolesław Surówka i Bolesław Piątek. Już podczas tego spotkania młody katowicki dziennikarz Zbigniew Grosser zaproponował, aby gazetę nazwać ,Dziennikiem Zachodnim". Chodziło o to, by pismo nie wiązało się jedynie z przedwojennym województwem śląskim oraz z Zagłębiem Dąbrowskim, ale by sięgało daleko na ziemie zachodnie i północne: aż po Odrę, Nysę i Bałtyk. Ten zamiar miał być wyrażony w tytule.

Po latach Marek Wydra wspominał: "Zespół ten był jak jeden koleżeński monolit, bojowy, bez sztywnej rutyny. Każdy dzień i każdy numer nowej gazety witaliśmy jak coś, czego jeszcze nigdy nie było".

Od samego początku "DZ" starał się rozszerzać obszary swojego zasięgu. Oddziały w Opolu, Sosnowcu, Gliwicach, Bielsku, Rybniku, Chorzowie i rzecz jasna w Katowicach już istniały, choć jeszcze nie zakończyły się działania wojenne. Następne, już po kapitulacji Niemiec, powstały w Cieszynie, Wrocławiu, Wałbrzychu i Kłodzku. To było bardzo dużo jak na tamte czasy. Większej liczby oddziałów redakcja "DZ" dorobiła się dopiero współcześnie.

Dla wszystkich

Pierwsza siedziba redakcji mieściła się w Katowicach przy ul. Sobieskiego w pomieszczeniach przedwojennej, prawicowej "Polonii" wydawanej przez Wojciecha Korfantego. W 1946 roku
redakcja przeniosła się do lokalu przy ul. 3 Maja, wcześniej zajmowanego przez "Kattowitzer Zeitung".

Od pierwszego numeru ,DZ" ukazywał się z podtytułem: "Pismo dla wszystkich" i nie firmowało go żadne ugrupowanie polityczne, ani żadna instytucja; to była prywatna inicjatywa zwieńczona czytelniczym sukcesem. Zaledwie po miesiącu wydawania gazety nakład podniesiono do prawie 50 tysięcy egzemplarzy, i - co dziś z perspektywy wydaje się zrozumiałe - wywołało to spory niepokój wśród decydentów w stolicy, zwłaszcza odpowiedzialnych za propagandę w tamtym czasie.

Wkrótce w Katowicach pojawił się prezes Spółdzielni Wydawniczej "Czytelnik", wszechmocny Jerzy Borejsza i zaproponował redakcji ukazywanie się pod szyldem tej firmy. O jakiejkolwiek próbie odrzucenia oferty nie mogło być mowy.

Złe czasy

Kiedy w latach 50., po śmierci Józefa Stalina, Katowice przemianowano na Stalinogród, ciemny okres historii naszego kraju nie mógł ominąć "Dziennika Zachodniego". Nie warto dzisiaj sięgać do egzemplarzy polskich gazet z tamtego okresu, jeżeli nie potrafi się patrzeć na nie chłodnym okiem historyka. Wszystkie pisały to samo. O dawnym "DZ", żywo reagującym na codzienne zdarzenia, nikt już nie pamiętał, tak jak nikt nie przejmował się znaczącym dopiskiem: "Pismo dla wszystkich".

Od 1945 roku, przez 11 lat, gazeta miała czterech redaktorów naczelnych i trzech "pełniących obowiązki", jak określamy tę funkcję dziś, a wtedy nazywali się "komisarzami". W 1956 roku "Dziennik" był gazetą deficytową, jak zresztą wszystkie w Polsce. Najistotniejsze było wszak to, że w ogóle przetrwał te mroczne czasy.

Szkoła Kowalskiego

Kiedy w 1956 roku redaktorem naczelnym gazety został poznaniak, Bronisław Schmidt-Kowalski, nikt nie podejrzewał, że wytrwa na tym stanowisku przez 25 lat! Potrafił pokonać wiele historycznych zakrętów, ale co najważniejsze - utrzymywał dobry poziom gazety, która cieszyła się niezmiennie zaufaniem czytelników. Nikomu, kto kierował liczącą się gazetą w Polsce, nie udało się nigdy być naczelnym tego samego tytułu bez przerwy przez 25 lat!

Przez te lata żadna gazeta w Polsce nie była wolna od politycznych uzależnień, ale też faktem jest, że wszystkie tytuły były zależne w różnym stopniu. Wśród dziennikarzy, a co ważniejsze wśród olbrzymiej rzeszy czytelników, "Dziennik Zachodni" cieszył się opinią gazety "bardziej wolnej". Tej opinii nie zmieniły zawirowania historii w 1968, 1970, w 1976 roku.

Co istotne, gazeta wyraźnie zaznaczała swój regionalny charakter i miała spory wpływ na wiele znaczących dla rozwoju Śląska inicjatyw. Powołanie Uniwersytetu Śląskiego, koncepcja przebudowy centrum Katowic, podtrzymywanie śląskich tradycji, obyczajów, gwary, czy wreszcie propagowanie tak niechętnie widzianych przez komunistyczne władze haseł i konkretnych propozycji ekologicznych (wszak wtedy liczył się tylko ,wielki przemysł"), można śmiało przypisać po części "Dziennikowi Zachodniemu".

Zupełnie inaczej, niż ówczesna polska prasa, "zachował się" "DZ" w czasie pierwszego przełomu, w 1980 roku i jeszcze dwa lata wcześniej. A gdy kardynał Karol Wojtyła wybrany został na papieża, "DZ", jako jedyna z gazet regionalnych i jedna z nielicznych w kraju, przedstawił to nadzwyczajne wydarzenie w należytym, godnym rozmiarze.

Zaledwie przed rokiem, niestety - już nieobecny wśród nas redaktor Bronisław Schmidt-Kowalski - wspominał również inne ważne fakty z życia gazety, z okresu tzw. pierwszej "Solidarności". Już we wrześniu 1980 roku, kilkanaście dni po słynnym Sierpniu, NSZZ ,Solidarność" miała w "Dzienniku Zachodnim" swoją samodzielną kolumnę i był to ewenement na skalę krajową. Takie podejście do rzeczywistości zawsze czyniło "Dziennik Zachodni" w oczach czytelników gazetą wiarygodną i rzetelną, gazetą z charakterem.

Z teki Gwidona

Tak wyrażał się o "DZ" nieodżałowany Gwidon Miklaszewski, mistrz-rekordzista, którego rysunki ukazują się na ostatniej stronie magazynowego wydania "Dziennika" od ponad 50 lat. Publikujemy je także dzisiaj, choć są to teraz tylko wznowienia prac mistrza. Ale spełniamy w ten sposób życzenia Czytelników, którzy nie wyobrażają sobie gazety bez słynnych i charakterystycznych rysunków Gwidona Miklaszewskiego.

Ten charakter i duszę dostrzegają wszyscy odbiorcy "Dziennika", który przetrwał "z twarzą" najpierw stan wojenny, potem lata osiemdziesiąte, a wreszcie doskonale odnalazł się w zupełnie nowym, kapitalistycznym świecie.
Czasy wolnego rynku okazały się wielką siłą napędową dla gazety, która nie zatraciła ani swojego oblicza, ani wielu cech charakterystycznych wyróżniających spośród dziesiątków tytułów na zmieniającym się polskim rynku czytelniczym.

Przez ostatnią dekadę XX wieku, w czasie gdy jeden po drugim upadały uznane ogólnokrajowe tytuły, "Dziennik Zachodni" wyrósł na prawdziwego prasowego giganta. Stał się największą gazetą regionalną w kraju, a zarazem jedyną o takim obliczu, która z porównań z prasowymi, ogólnopolskimi potęgami, wychodzi obronną ręką. Po "Gazecie Wyborczej" i "Super Expressie", zajmujemy trzecie miejsce w kraju.

Prócz głównego "grzbietu", czyli tego podstawowego egzemplarza, który codziennie trafia do rąk Czytelników, gazecie towarzyszy 9 dodatków lokalnych, 7 dodatków tematycznych i ciągle zwiększająca się liczba tygodników powiatowych, ukazujących się wraz z każdym piątkowym magazynem. Wkrótce będzie ich 16. To musi robić wrażenie.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto