Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

15 milionów złotych zaległych pensji

Agata Pustułka, ibz
Niepłacenie pensji pracownikom to społeczna katastrofa - uważa Piotr Duda (z lewej), szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności". Z prawej Andrzej Kwiecień, zastępca okręgowego inspektora pracy.  Fot. Władysław Morawski
Niepłacenie pensji pracownikom to społeczna katastrofa - uważa Piotr Duda (z lewej), szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności". Z prawej Andrzej Kwiecień, zastępca okręgowego inspektora pracy. Fot. Władysław Morawski
Pracodawcy z województwa śląskiego są winni pracownikom co najmniej 15 mln zł z tytułu zaległych pensji. Takie zaległości wykazała kontrola Inspekcji Pracy przeprowadzona w zaledwie 190 zakładach.

Pracodawcy z województwa śląskiego są winni pracownikom co najmniej 15 mln zł z tytułu zaległych pensji. Takie zaległości wykazała kontrola Inspekcji Pracy przeprowadzona w zaledwie 190 zakładach. Rzeczywiste długi wobec pracowników są znacznie większe.

- Możemy mówić o społecznej katastrofie - stwierdził podczas wczorajszej konferencji prasowej Piotr Duda, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności". - Tacy pracodawcy to zwykli złodzieje, a to co robią, to kradzież. Dla siebie zwykle znajdują pieniądze.

Hutnicy strajkują

W tym samym czasie, gdy w Katowicach trwała konferencja o zaległych pensjach, w Częstochowie hutnicy zaczęli strajk. Domagają się wypłaty zaległych wynagrodzeń za luty oraz gwarancji, że marcowe pensje trafią na ich konto bez opóźnień i w całości.

Hutnicy (nie wszyscy) otrzymali 19 marca jedynie część lutowego wynagrodzenia i od tej pory nie wypłacono im ani złotówki. W spółkach współpracujących z hutą, w których zatrudnionych jest ponad 3 tysiące osób, jeszcze nie rozpoczęto wypłat lutowych poborów.

- Mamy dość kredytowania huty z pensji pracowników i rozpoczynamy strajk. Zakończymy go dopiero wówczas, gdy hutnicy otrzymają swoje pieniądze - powiedział nam przewodniczący hutniczej "Solidarności" Marek Wójcik.

Praca za darmo

Huty Częstochowa to tylko jeden z licznych zakładów, gdzie ludzie pracują nie mogąc się doczekać pensji. W jednej ze spółdzielni inwalidów zaległości sięgały aż 25 miesięcy. W sumie chodziło o ponad 1 mln złotych, ale mimo skierowania wniosku do sądu grodzkiego i wszczynanych wielokrotnie postępowań mandatowych, nie udało się wyegzekwować dla pracowników należnych pieniędzy.

- W skali regionu udało nam się zmusić pracodawców do wypłaty ponad 20 mln zł - zaznaczył Andrzej Kwiecień, zastępca okręgowego inspektora pracy. Inspektorów jest jednak 175, a zakładów pracy w województwie ok. 400 tysięcy. Z prostej statystyki wynika, że jeden inspektor trafia do przedsiębiorstwa raz na 22 - 23 lata. Chyba, że oszukiwani ludzie sami się poskarżą.

- Kontrole podejmowane są najczęściej po skardze pracowników lub związków zawodowych, ale nadal wielu boi się wszczynać spór z pracodawcą - ocenia Bożena Borys-Szopa, wiceprzewodnicząca "S". - Osoby pozbawione wynagrodzeń są w gorszej sytuacji niż bezrobotni, którzy otrzymują zasiłek. Chociaż z drugiej strony, w naszym regionie na 340 tysięcy bezrobotnych 80 procent nie ma do niego prawa.

Taka moda...

Związkowcy twierdzą, że niewypłacanie pensji stało się "modą" wśród pracodawców. Powołują się oni na trudną sytuację zakładu i obcinają nagrody jubileuszowe, odprawy.
- Do Wojewódzkiej Komisji Dialogu wpływają podejrzane pisma podpisane przez dyrekcję zakładu z nieczytelnym autografem jakiegoś pracownika i wnioskiem o zawieszenie wypłat. Przekażemy niektóre z takich pism prokuraturze - obiecał Duda.

Ale prokuratura nie chce się zajmować pracodawcami-złodziejami, często powołując się na... znikomą szkodliwość czynu. Sprawy przed sądami toczą się latami i zwykle dłużnicy w tym czasie kończą działalność.

Niewypłacanie pensji, opóźnianie wypłat, wypłata w ratach, zaniżanie wysokości wynagrodzenia to główne grzechy pracodawców. - Dzieje się to zwłaszcza w małych zakładach, gdzie nie działają organizacje związkowe, a załoga nie ma możliwości wywierania nacisku - wyjaśnia inspektor Kwiecień.

PLAGA

Kwota niewypłaconych wynagrodzeń i świadczeń w Polsce w porównaniu do 2002 roku wzrosła o 32 proc. Naruszanie przez pracodawców przepisów o wynagradzaniu jest powodem 40 proc.
skarg, jakie wpływają do Inspekcji Pracy. Ponad 80 proc. skarg, a wpływa ich rocznie 30 tysięcy, to skargi zasadne.
Najwięcej kontroli przeprowadza się i najwięcej nieprawidłowości wykrywa w małych firmach zatrudniających od 10 do 49 pracowników.

W 2002 roku Inspekcji udało się wyegzekwować dla pracowników 75 mln złotych, ale powinno zostać wypłaconych
400 mln.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto