Wszyscy wiedzą, gdzie mnie boli

Kontuzja coraz mniej daje o sobie znać. Mam nadzieję, że do listopadowych mistrzostw Europy w Warszawie zdążę się dobrze przygotować – mówi Tomasz Najduch. Po ciężkim urazie kolana karateka TKKF Spartakus odbudowuje mięśnie i formę.
– Zaczynałem od siłowni. Potem był basen, wolne i szybkie bieganie oraz boks. Po wakacjach mam zamiar już normalnie trenować karate – mówi.

Mistrzostwa Europy w Warszawie będą ostatnią wielką imprezą karate kyokushin, na której ma zamiar wystartować Najduch. Później zamierza zakończyć karierę w tej dyscyplinie. W stolicy będzie walczył o szósty tytuł mistrza Europy. – Na razie nie mogę się wypowiadać odnośnie moich szans. Nie wolno dzielić skóry na niedźwiedziu – odpowiada Najduch na sugestie, że będzie faworytem. – Wszyscy wiedzą, gdzie mnie boli i pewnie będą chcieli to wykorzystać – dodaje z uśmiechem.

Co katowiczanin będzie robił po zakończeniu kariery karateki? – Będę chyba chciał spróbować swoich sił w walkach K1. Planujemy zorganizować turniej w katowickim Spodku. Na razie wszystko jest w sferze projektu. Wszystko zależy od pieniędzy. Jeśli uda się znaleźć odpowiednie fundusze, to za tym pójdzie zaproszenie znanych nazwisk – wyjaśnia Najduch. Na pytanie, czy np. Przemysław Saleta (który deklarował chęć wzięcia udziału w gali K1) mógłby w takich zawodach wystartować, karateka odpowiada: – Ze strony sportowej nie wiem, czy mógłby liczyć na dobry wynik.

Jednak on jest medialny, więc na pewno przyciągnąłby do hali wielu widzów.
Na razie organizacja turnieju dopiero startuje, ale wiele wskazuje na to, że zawody mogą dojść do skutku. Ich termin wstępnie przewidziano na marzec przyszłego roku. Przygotowania trzeba jednak
rozpocząć już teraz.