MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pseudokibice Polonii Bytom zaatakowali piłkarzy Ruchu i GKS- na stadionie Rozbarku

TOMASZ KUCZYŃSKI
Miejsce rozegrania tego meczu było wielką tajemnicą, której nie chciano zdradzić nawet dziennikarzom. Działacze Ruchu Chorzów i GKS-u Katowice obawiali się kibiców obu drużyn, nie pałających do siebie miłością.

Miejsce rozegrania tego meczu było wielką tajemnicą, której nie chciano zdradzić nawet dziennikarzom. Działacze Ruchu Chorzów i GKS-u Katowice obawiali się kibiców obu drużyn, nie pałających do siebie miłością. Sparing zorganizowano więc w Bytomiu na boisku Rozbarku, chronionym tylko przez dwóch leciwych porządkowych. O tym fakcie, pocztą pantoflową, dowiedzieli się jednak kibice bytomskiej Polonii. W 50 minucie kilkudziesięcioosobowa grupa ,szalikowców", do tej pory spokojnie oglądająca mecz, zaczęła przeskakiwać przez płot i wtargnęła na boisko. Ich celem okazali się piłkarze, którzy uciekli do szatni. Gdy się okazało, że brakuje trzech zawodników - Marcina Narwojsza (Ruch), Pawła Adamczyka i Marcina Bojarskiego (GKS), pozostali ruszyli im z pomocą. Cała trójka schroniła się między budynkami pobliskiego osiedla.

- Przyznam, że miałem strach w oczach - mówi Bojarski. - W pewnym momencie, gdy oddaliłem się od stadionu, nie wiedziałem gdzie jestem, a ta banda się zbliżała. Za blokami był las. Chciałem uniknąć konfrontacji, podobnie jak dwaj pozostali koledzy, dlatego uciekaliśmy przez krzaki. Potem pojawili się pozostali piłkarze. Trudno nazwać kibicami tych ludzi, którzy nas zaatakowali. To jakieś bydło! Człowiek kibicujący swojej drużynie, nie robi takich rzeczy. Zresztą oni będą się cieszyć, że się o nich pisze w gazetach.

- To byli nieodpowiedzialni bandyci, brak mi słów - powiedział Krystian Rogala, prezes Ruchu, a trener "niebieskich" Orest Lenczyk dodał: - Dziś ze sportem wygrała hołota.

- Rozgrywanie takich sparingów nie ma sensu. Brakuje mi określeń, żeby ocenić całą sytuację - przyznał Mirosław Widuch, zawodnik "gieksy".

- Ponieważ mam jeszcze lekką kontuzję, oglądałem zdarzenia z wysokości trybun - mówi Krzysztof Bizacki, napastnik Ruchu. - Gdy kibice zaczęli przeskakiwać płot, wszyscy byli zaskoczeni. Tak do końca nikt nie wiedział, o co chodzi. Oni chcieli pokazać, że tu jest Bytom, dlatego drużyny z Chorzowa i Katowic nie mogą tam grać! Już trzeci raz zdarzyła mi się taka sytuacja, podczas sparingów na Śląsku. Wygląda, na to że zespoły z tego regionu muszą umawiać się na gry towarzyskie gdzieś w Polsce, żeby było spokojnie.

Kiedy zjednoczone siły piłkarzy Ruchu i GKS-u przegoniły bandę wyrostków, zdecydowano się nie kontynuować gry. Obawiano się o samochody zaparkowane na parkingu obok stadionu. Brano też pod uwagę powrót bandytów i to w większej liczbie. Po pewnym czasie pojawiła się policja (w sile dwóch funkcjonariuszy), jednak, jak zwykle, sprawcy z pewnością pozostaną nieznani...

W momencie przerwania meczu wynik brzmiał 0:0. W drużynie z Katowic zabrakło Pawła Pęczaka, który opuścił GKS na wieść o obniżeniu swych zarobków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto