Niemiecka prasa informowała o zburzeniu kościoła przez brytyjskich lotników. A przyjezdnych okupanci przekonywali, że to dzieło Anglików! Zdjęcia pokazywane w niemieckiej prasie miały być dowodem bestialstwa lotników angielskich, którzy nie potrafili uszanować katolickiej świątyni!
Chciałoby się powiedzieć - nie takie propagandowe kłamstwa mieli Niemcy na sumieniu... Oficjalnie powodem rozebrania kościoła pw. św. Ignacego Loyoli i sąsiadujących z nim czterech kamienic były plany poszerzenia Starego Rynku (okupanci nadali mu nazwę General von Kluge-platz). Chodziło o stworzenie miejsca, na którym mogłyby odbywać się wojskowe parady i manifestacje.
Aby uczestniczący w nich żołnierze i ludność cywilna mogli opuścić rynek jak najszybciej, okupacyjne władze zdecydowały o wyburzeniu wschodniej pierzei rynku i ulicy Mostowej oraz kamienicy przylegającej do Brdy (mieściła się tam kawiarnia "Bristol" i kino "Lido").
Były też plany budowy nowego ratusza, następnie dobudowania skrzydła do gmachu b. kolegium jezuickiego. Nic z tego nie wyszło. Poza tym, że rynek i ulicę Mostową okaleczono.
Tak wyglądał kościół pw. św. Ignacego Loyoli w Bydgoszczy - zdjęcia
Decyzję Niemców o zburzeniu świątyni przyspieszyła reakcja bydgoszczan na wieść o "nieusuwalnym śladzie dłoni na murze". Przypomnijmy. 9 i 10 września 1939 r. pod murami kościoła i sąsiadującego z nim gmachem Muzeum Miejskiego rozegrał się dramat. W sobotę i niedzielę Niemcy rozstrzelali kilkudziesięciu bydgoszczan, wśród których byli także duchowni. Upadając jeden z księży oparł się o ścianę i zostawił ślad dłoni na murze. Wiesław Trzeciakowski, autor książki "Śmierć w Bydgoszczy 1939-1945" (drugie wydanie ukazało się w 2012 r.) wymienia nazwisko ks. dr. Stanisława Wiórka, który miał pozostawić niezwykły odcisk.
Po ostatniej mszy, którą odprawiono 8 stycznia 1940 r. Najświętszy Sakrament przeniesiono do kościoła farnego. Tam również trafiły ołtarze boczne: Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (z obrazem M. A. Piotrowskiego). Z kolei do kościoła św. Wincentego a'Paulo przeniesiono ołtarze św. Wojciecha i św. Józefa oraz tabernakulum.
Rozbiórką świątyni miała zająć się firma budowlana (do czterech zakładów poszły informacje o złożeniu ofert). Zgłosiła się tylko jedna - Richarda Mielkiego. Bezrobotnych Polaków, zatrudnionych do burzenia kościoła, opłacać miał Zarząd Miasta. Prace trwały kilka miesięcy i ostatecznie zakończyły się w październiku 1940 r.
Napięcie wokół Tajwanu. Chiny rozpoczęły manewry
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?