Szczakowianka musiała w końcu wygrać, szkoda, że właśnie z nami - powiedział po wczorajszym meczu Mateusz Bartczak, strzelec jedynej bramki dla gości z Warszawy. Polonia objęła prowadzenie w 13 minucie, gdy Arkadiusz Bąk podał do Bartczaka, a ten zakręcił Piotrem Przerywaczem i pokonał Jarosława Matusiaka.
- Piłka przeleciała mi tuż koło palców, ale nie udało mi się jej sięgnąć. Zagrałem w I lidze pierwszy raz od około dziesięciu lat, gdy występowałem w Warcie Poznań. Trener do końca się wahał, na którego z bramkarzy postawić. Na początku było trochę nerwowości, przecież graliśmy z Piotrkiem Przerywaczem pierwszy raz, po tylko dwóch wspólnych treningach. W drugiej połowie nie popełniliśmy błędów w obronie i nie straciliśmy już więcej goli - cieszył się Matusiak.
Do 44 minuty "poloniści" panowali na boisku, nie pozwalając rozwinąć skrzydeł beniaminkowi. Wtedy mierzący 170 centymetrów Janusz Wolański wyskoczył najwyżej do piłki posłanej przez Dariusza Kozubka i strzałem głową zaskoczył Andrzeja Krzyształowicza.
- Jestem niski, ale za to bardzo skoczny. Dlatego byłem najwyżej w powietrzu, choć obrońcy Polonii są ode mnie o wiele wyżsi - mówił Wolański, który na początku meczu wpakował piłkę do bramki, ale za pomocą ręki. - To był odruch, nie chciałem nabrać sędziego.
W drugiej połowie zobaczyliśmy odmienioną Szczakowiankę, która ruszyła z animuszem na bramkę gości. Waleczność i zadziorność przyniosła efekty. Dwukrotnie podopieczni trenera Marka Motyki wyłuskali piłkę, gdy Polonia rozpoczynała akcję i w obu przypadkach padły bramki. Najpierw Łukasz Błasiak wyłożył piłkę Kozubkowi, a ten strzelił płasko w długi róg, a potem Abel Salami zacentrował na pole karne, a Kozubek ustalił wynik spotkania strzałem głową.
- To podanie wyszło mi idealnie - ocenił swoje zagranie Nigeryjczyk. - Polonia była dobra, ale my byliśmy lepsi. Cieszę się, że mogłem zagrać od pierwszej minuty.
Wczorajsze spotkanie stało pod znakiem debiutów w składzie Szczakowianki. Pierwszy raz przed jaworznicką publicznością zagrali Salami i Ryszard Czerwiec, a Przerywacz i Matusiak debiutowali w tym sezonie. Niestety, Czerwiec, grający z opaską kapitana musiał opuścić boisko przed przerwą, gdyż odnowiła mu się kontuzja nogi. Z innego powodu do końca meczu nie dotrwał Krzysztof Księżyc, który zobaczył dwie żółte kartki. Gospodarze grając w dziesiątkę mogli pokusić się o czwartego gola, ale efektowny strzał głową Marka Kubisza trafił w poprzeczkę. Po końcowym gwizdku piłkarze gospodarzy fetowali z kibicami, pierwsze, historyczne zwycięstwo w ekstraklasie. Zawodnicy "Czarnych koszul" szybko przemykali do szatni.
- Jak się lekceważy przeciwnika, to się przegrywa. Rozegraliśmy słaby mecz, a Szczakowianka była od nas lepsza. Może wydawało się, że w pierwszej połowie panujemy na boisku, ale jak było naprawdę, to widać po wyniku - powiedział Arkadiusz Bąk.
Z ulgą odetchnął po tej wygranej trener Motyka. Nieoficjalnie mówiło się, że może stracić posadę w Jaworznie, jeśli Szczakowianka nie wygra z Polonią. Beniaminek wreszcie poczuł smak zwycięstwa i wszystko wskazuje, że zamierza teraz częściej kosztować tej słodyczy.
Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?