MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Garbarnia Szczakowianka - Polonia Warszawa 3:1

TOMASZ KUCZYŃSKI
Janusz Wolański wyskoczył najwyżej do piłki i zdobył wyrównującego gola.
Janusz Wolański wyskoczył najwyżej do piłki i zdobył wyrównującego gola.
Szczakowianka musiała w końcu wygrać, szkoda, że właśnie z nami - powiedział po wczorajszym meczu Mateusz Bartczak, strzelec jedynej bramki dla gości z Warszawy.

Szczakowianka musiała w końcu wygrać, szkoda, że właśnie z nami - powiedział po wczorajszym meczu Mateusz Bartczak, strzelec jedynej bramki dla gości z Warszawy. Polonia objęła prowadzenie w 13 minucie, gdy Arkadiusz Bąk podał do Bartczaka, a ten zakręcił Piotrem Przerywaczem i pokonał Jarosława Matusiaka.

- Piłka przeleciała mi tuż koło palców, ale nie udało mi się jej sięgnąć. Zagrałem w I lidze pierwszy raz od około dziesięciu lat, gdy występowałem w Warcie Poznań. Trener do końca się wahał, na którego z bramkarzy postawić. Na początku było trochę nerwowości, przecież graliśmy z Piotrkiem Przerywaczem pierwszy raz, po tylko dwóch wspólnych treningach. W drugiej połowie nie popełniliśmy błędów w obronie i nie straciliśmy już więcej goli - cieszył się Matusiak.

Do 44 minuty "poloniści" panowali na boisku, nie pozwalając rozwinąć skrzydeł beniaminkowi. Wtedy mierzący 170 centymetrów Janusz Wolański wyskoczył najwyżej do piłki posłanej przez Dariusza Kozubka i strzałem głową zaskoczył Andrzeja Krzyształowicza.

- Jestem niski, ale za to bardzo skoczny. Dlatego byłem najwyżej w powietrzu, choć obrońcy Polonii są ode mnie o wiele wyżsi - mówił Wolański, który na początku meczu wpakował piłkę do bramki, ale za pomocą ręki. - To był odruch, nie chciałem nabrać sędziego.

W drugiej połowie zobaczyliśmy odmienioną Szczakowiankę, która ruszyła z animuszem na bramkę gości. Waleczność i zadziorność przyniosła efekty. Dwukrotnie podopieczni trenera Marka Motyki wyłuskali piłkę, gdy Polonia rozpoczynała akcję i w obu przypadkach padły bramki. Najpierw Łukasz Błasiak wyłożył piłkę Kozubkowi, a ten strzelił płasko w długi róg, a potem Abel Salami zacentrował na pole karne, a Kozubek ustalił wynik spotkania strzałem głową.

- To podanie wyszło mi idealnie - ocenił swoje zagranie Nigeryjczyk. - Polonia była dobra, ale my byliśmy lepsi. Cieszę się, że mogłem zagrać od pierwszej minuty.

Wczorajsze spotkanie stało pod znakiem debiutów w składzie Szczakowianki. Pierwszy raz przed jaworznicką publicznością zagrali Salami i Ryszard Czerwiec, a Przerywacz i Matusiak debiutowali w tym sezonie. Niestety, Czerwiec, grający z opaską kapitana musiał opuścić boisko przed przerwą, gdyż odnowiła mu się kontuzja nogi. Z innego powodu do końca meczu nie dotrwał Krzysztof Księżyc, który zobaczył dwie żółte kartki. Gospodarze grając w dziesiątkę mogli pokusić się o czwartego gola, ale efektowny strzał głową Marka Kubisza trafił w poprzeczkę. Po końcowym gwizdku piłkarze gospodarzy fetowali z kibicami, pierwsze, historyczne zwycięstwo w ekstraklasie. Zawodnicy "Czarnych koszul" szybko przemykali do szatni.

- Jak się lekceważy przeciwnika, to się przegrywa. Rozegraliśmy słaby mecz, a Szczakowianka była od nas lepsza. Może wydawało się, że w pierwszej połowie panujemy na boisku, ale jak było naprawdę, to widać po wyniku - powiedział Arkadiusz Bąk.

Z ulgą odetchnął po tej wygranej trener Motyka. Nieoficjalnie mówiło się, że może stracić posadę w Jaworznie, jeśli Szczakowianka nie wygra z Polonią. Beniaminek wreszcie poczuł smak zwycięstwa i wszystko wskazuje, że zamierza teraz częściej kosztować tej słodyczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto