MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dwie kompromitujące porażki naszych siatkarzy z Francją

Leszek Jaźwiecki
fot. krzysztof matuszyński
fot. krzysztof matuszyński
Mieliśmy rację pisząc w sobotę, że zawsze może być gorzej. Nie spodziewaliśmy się jednak, że jeszcze tego samego dnia będzie aż tak bardzo, bardzo źle: polscy siatkarze skompromitowali się na oczach dwunastu tysięcy ...

Mieliśmy rację pisząc w sobotę, że zawsze może być gorzej. Nie spodziewaliśmy się jednak, że jeszcze tego samego dnia będzie aż tak bardzo, bardzo źle: polscy siatkarze skompromitowali się na oczach dwunastu tysięcy fantastycznych kibiców przegrywając gładko z francuskimi rezerwowymi 0:3.

Po piątkowej porażce naszych siatkarzy z Francją zadaliśmy pytanie czy może być jeszcze gorzej. Okazuje się że tak. W drugim meczu Ligi Światowej reprezentacja Polski przegrała z „trójkolorowymi” 0:3 (17:25, 24:26, 20:25). Po raz pierwszy nasi siatkarze narazili się kibicom i w końcówce meczu zamiast dopingu słychać było gwizdy!

Mimo piątkowej porażki rewanżowe spotkanie z wicemistrzami Europy oglądało ponad 12 tysięcy widzów i jak zwykle stworzyli oni w Spodku wspaniałą oprawę. Szkoda, że do atmosfery na widowni nie potrafili dostroić się polscy siatkarze. Co prawda biało-czerwoni rozpoczęli dobrze, prowadzili 5:1, ale po minutowej przerwie o jaką poprosił trener Francji Roberto Serniotti goście zdobyli pod rząd 8 punktów. Podobnie jak dzień wcześniej Francuzi dobrze grali w obronie, przez którą trudno było się przedrzeć naszym zawodnikom.

Słabo w tym okresie spisywali się zarówno Piotr Gabrych jak i Dawid Murek, na których miał spocząć ciężar gry. Trzykrotnie gotowy do wejścia na parkiet był Sebastian Świderski, ale trener Stanisław Gościniak nie mógł się zdecydować na zmianę. Z niepokojem obserwowaliśmy, jak rosła przewaga naszych rywali i jak bezradni byli momentami Polacy. W końcu na parkiecie zameldował się Świderski, a chwilę później Michał Bąkiewicz i Andrzej Stelmach, ale nie potrafili oni odwrócić już losów tego seta.

Drugi set Polacy rozpoczęli bez Murka, ale z Gabrychem, którego obserwowali wysłannicy rosyjskiej Iskry Odincewo. Wtedy jeszcze nikt w Spodku nie wątpił, że w końcu nastąpi przebudzenie naszych gwiazd i wreszcie zagrają oni tak, jak się od nich oczekuje. Polacy mieli jedynie przebłyski dobrej gry, a to było o wiele za mało, by pokonać grających w rezerwowym składzie Francuzów. Polacy co prawda prowadzili nawet 23:22, ale w końcówce pomylił się w ataku Gabrych posyłając piłkę daleko poza pole gry i choć błąd ten nadrobił jeszcze Arkadiusz Gołaś to decydujące słowo należało do gości.

W partii ostatniej wyrównana walka trwała jedynie do drugiej przerwy technicznej, na którą Polacy schodzili przegrywając zaledwie jednym punktem. Jednak już po chwili goście wywalczyli przewagę, której nie oddali do końca spotkania. Mecz oraz udział Polaków w tegorocznej Lidze Światowej udanym atakiem zakończył Guillaume Samica.

Po ostatniej piłce na rezerwowych zawodników posypały się białe i czerwone papierowe kulki, z plansz będących elementem oprawy widowiska. Burza gwizdów i żądania, by siatkarze zwrócili fanom pieniądze za bilety żegnały biało-czerwonych, którzy opuszczali parkiet. Kapitan polskiego zespołu Paweł Zagumny przeprosił wszystkich kibiców „za słabą postawę” i obiecał, że reprezentacja zrehabilituje się w igrzyskach... No cóż, pozostaje nam wierzyć, że tak będzie.

Póki co nasi siatkarze znaleźli się na dnie, a do olimpiady nie zostało już przecież wiele czasu. Z taką grą, jaką oglądaliśmy w Katowicach, w stolicy Grecji nie mamy czego szukać. Trudno też zrozumieć trenerów: jeśli Liga Światowa nie była najważniejszym celem, to mogły grać w niej rezerwy, a wyselekcjonowana grupa w spokoju i ciszy przygotowywać się do igrzysk. Postanowiono inaczej i teraz trzeba tę żabę zjeść.


Zdaniem trenerów

Stanisław Gościniak, Polska

Rywal wykorzystał naszą słabą formę. Już w Warnie widać było, że forma „siada”. Atutem zespołu Francji było wyszkolenie techniczne. Tym nas zdecydowanie przewyższali. Z różnych względów nie mogłem skorzystać z wszystkich powołanych zawodników. Powodem były kontuzje i, w przypadku Łukasza Kadziewicza, ważne wydarzenie w życiu osobistym – ślub. W Lidze Światowej nie mogli grać także Radek Rybak i Robert Prygiel, którzy są w kadrze na igrzyska.

Roberto Serniotti, Włochy

Jeśli po pierwszym meczu byłem szczęśliwy, to co mam powiedzieć teraz? Nie mogę w to uwierzyć, że udało nam się wygrać oba spotkania. Zagraliśmy jeszcze lepiej niż w piątek. Po polskich zawodnikach widać zmęczenie. Znam Murka i Świderskiego i wiem, że tych zawodników stać na lepszą grę. Polskim zawodnikom potrzebny jest odpoczynek. My teraz skupiamy się na meczu z Polakami w Atenach. Musimy się dobrze przygotować do występu na igrzyskach. √


W kiepskich nastrojach pojawili się polscy siatkarze na spotkaniu z kibicami w czeladzkim M–1. W imprezie pod hasłem „Pożegnanie olimpijczyków” udział wzięli Dawid Murek, Arkadiusz Gołaś, Krzysztof Ignaczak, Damian Dacewicz i Michał Bąkiewicz. Fani siatkówki mogli zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z naszymi reprezentantami, a w notesach pojawił się upragniony autograf.

– Siatkówka to moja ulubiona dyscyplina – mówi 17-letnia Kasia z Ostrowca. – Jeżdżę na wszystkie mecze naszych siatkarzy, jeśli jest to oczywiście możliwie. Byłam nawet na wyjazdowych spotkaniach we Francji.

Wcześniej zawodnicy byli przepytywani przez dziennikarzy. Nie wracano już do przegranych spotkań z Francją, pytano głównie o tym co czeka naszych siatkarzy.

– Mamy tylko cztery dni wolnego i chcemy je wykorzystać dla rodziny – zdradzał swoje plany Ignaczak. – Jadę do rodzinnego Wałbrzycha i już teraz cieszę się na spotkanie z rodzicami, żoną i synem. W ostatnich miesiącach byliśmy gośćmi w naszych domach.

Nie zabrakło również tematu olimpijskiego. Najwięcej do powiedzenie miał siatkarz Panathinaikosu Ateny Dawid Murek.
– Bardzo się cieszę, że będę mógł wystąpić na igrzyskach, które odbędą się w Atenach, w których od trzech lat mieszkam – opowiadał siatkarz. – Już dzisiaj czuję dużą presję. Gramy z gospodarzami i to będzie dla mnie wielkie przeżycie.
Chętnych na krótką rozmowę nie brakowało i pewnie spotkanie z kibicami trwałoby jeszcze dłużej gdyby nie... mecz jaki mieli rozegrać nasi reprezentanci. Przeciwnikiem kadrowiczów, na specjalnie przygotowanym boisku, byli dziennikarze. Mimo deszczu wzbudziło ono wielkie zainteresowanie. Ludzie pióra, podobnie jak Francuzi, okazali się bardzo wymagającym rywalem. Początkowo lekką przewagę, głównie dzięki dobrej zagrywce, uzyskali kadrowicze, ale kiedy na parkiecie pojawiło się dziesięciu rywali reprezentanci nie byli w stanie przebić się przez taką siłę. Set i mecz wygrali dziennikarze 25:23! Ekipa Stanisława Gościniaka przegrała w ten weekend wszystko co się dało.


Postawił – stracił

Sympatyczną w gruncie rzeczy atmosferę zepsuł elegancko ubrany mężczyzna. W pewnym momencie podchodząc do siatkarzy wciągnął z kieszeni kupon z zakładem zawartym u bukmacherów. – Postawiłem na was 3 tysiące złotych i przegrałem – żalił się wymachując kuponem pod nosem Damiana Dacewicza– Żona jest na mnie obrażona i nie rozmawia ze mną. Nie wiem co zrobić, oddajcie mi pieniądze. Tak w was wierzyłem!
Z pewnością nie on jeden stawiał na zwycięstwo naszych siatkarzy. Jako rekompensatę otrzymał jedynie... piłkę z autografami reprezentantów.

od 7 lat
Wideo

Dzisiaj Iga Świątek kończy 23 lata!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto