18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwierzaki maltretowane przez Annę K. czekają na nowy dom!

Magda Hejda
Tofik miał ogromne szczęście. W końcu trafił na fantastycznych ludzi, którzy go pokochali
Tofik miał ogromne szczęście. W końcu trafił na fantastycznych ludzi, którzy go pokochali Fot. INNI
Tofik to jeden z psów zabranych szefowej Fundacji "Ludzie Zwierzętom w Potrzebie" Annie K., której w zeszłym roku prokuratura postawiła zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Dzięki akcjom Dżoka jego los się odmienił.

Czytaj także: 20 psów w garsonierze. Anna K. znów zrobiła krzywdę zwierzętom? [ZDJĘCIA]

Był wśród 65 psów stłoczonych w stodole i komórkach w gospodarstwie rolnym wynajmowanym przez Annę K. w Woli Batorskiej. Tu nie znaleziono padłych zwierząt, czworonogi dokarmiała wynajęta przez szefową fundacji osoba.

Nie potrafiła ich zostawić na pastwę losu, mimo że przez kilka miesięcy nie dostała za swoją pracę wynagrodzenia. Po zatrzymaniu szefowej fundacji psy przejęła gmina Niepołomice. Czworonogi zostały w tym samym gospodarstwie, gmina zaszczepiła je przeciwko wściekliźnie, sukcesywnie sterylizowała suki. Dzięki akcjom pod pomnikiem Dżoka dużo zwierzaków znalazło nowych opiekunów.

Pech Tofika
Niepołomice na portalu miejskim również umieściły ich zdjęcia z apelem o domy. W ten sposób kilka trafiło do nowych opiekunów, wśród nich Tofik - mały, czarny, kudłaty kundelek. Osoby, które przygarniają czworonoga, w umowie adopcyjnej podpisują oświadczenie, że nie będą wiązać psa na łańcuchu. Papier wszystko przyjmie, rzeczywistość warto weryfikować. Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, które wspomagało Niepołomice karmą dla psów, zaproponowało sprawdzenie nowych domów. Kontrola wypadła pomyślnie z jednym wyjątkiem - Tofik trafił na łańcuch. Kiedy przyjechali inspektorzy, na łysej szyi miał już widoczne otarcia. Natychmiast został odebrany i odwieziony do Woli Batorskiej.

Wolontariuszka opłaciła mu hotel. Bożena Bator, prowadząca pensjonat dla psów, odkryła, że pasją Tofika jest bieganie za piłką. Kiedy nie miała czasu bawić się z nim, uganiał się za piłką, którą sam sobie rzucał. To jeden z psiaków, które są miłe, zdrowe, ładne, ale jakoś tak jest, że nie mają szczęścia do ludzi. Braliśmy go na akcje adopcyjne, pisałam o nim kilka razy w gazecie, mijały kolejne miesiące, a Tofik nadal tkwił w hotelu. Było mu tam dobrze, no ale każdy pies powinien mieć prawdziwy dom, poza tym zajmował miejsce innej bidzie, którą w hotelu można by było przygotować do adopcji: wykąpać, wyczesać, wysterylizować, przyuczyć do chodzenia na smyczy.

Pomógł Dżok
Wydawało się, że pierwsze wiosenne spotkanie pod pomnikiem Dżoka to totalna klapa. Przychodzili ludzie, zadawali pytania, pogłaskali jakiegoś psiaka, czasem ktoś poczęstował czworonogi smakołykami. Robili zdjęcia, a potem odchodzili. Psy wciąż przymilały się do następnych potencjalnych opiekunów. Niestety, wszystkie, również Tofik, z powrotem wróciły do hoteli. Nawet pogoda nie dopisała. Było zimno, od czasu do czasu siąpił deszcz. No, trudno, pierwsze koty za płoty - pomyślałam. Dzień później odbieram telefon od Bożeny Bator z hotelu dla psów - dzwonili w sprawie Tofika.

Byli wczoraj pod Dżokiem i chcą go przygarnąć. Beata Porębska, inspektorka KTOZ, która odpinała Tofika z łańcucha, jedzie sprawdzić warunki. I na szczęście odbieram telefon z informacją, której czekam jak kania dżdżu: fantastyczni ludzie, ciepły dom, poprzednik Tofika dożył w tej rodzinie sędziwego wieku.

Zapatrzeni w siebie
Na spotkanie z dobrym losem Tofik jedzie z Bożeną Bator, w ekipie powitalnej oprócz całej rodziny jest sąsiadka, przyniosła mu kocyk i poduszkę. W nowym domu czeka na przybysza pełna miska i dwie piłeczki. Ale to nie najważniejsze, na Tofika czekają serdeczni ludzie.

Po kilku dniach pukam do drzwi mieszkania państwa Chojnackich. Otwiera pani domu, Krystyna. Tofik nie zwraca na mnie uwagi, wpatrzony w swoją panią, nie odstępuje jej na krok. - Po tym jak straciliśmy Kubusia, który był z nami 14 lat, bez psa wytrzymałam półtora miesiąca - mówi nowa opiekunka Tofika. - Znajoma powiedziała nam o akcji pod Dżokiem. Przyszliśmy pod koniec, padał deszcz. Tofik od razu przypadł nam do serca, ale psy już ładowali do samochodu. Pomyśleliśmy, że zabierzemy go następnego dnia z azylu. Okazało się, że tam go nie ma. KTOZ - organizator akcji - też nie miał go wśród swoich podopiecznych. Ale przypomnieli sobie, że psiak jest na utrzymaniu wolontariuszki, w hotelu w Niepołomicach. Na stronie hotelu syn znalazł jego zdjęcie. Popłakałam się z radości, bo myślałam, że już go nie znajdziemy.

Całuśny psiak
- Jaki on całuśny - śmieje się Zdzisław Chojnacki. - Wiem, wiem, pod Dżokiem każdy, kto przykucnął, dostawał od Tofika całusa.
Nowi opiekunowie wybaczają mu wszystko - pogryzione buty, nadgryzioną komórkę. Śpi z nimi w łóżku. - Tofik jest kochany, nigdy nie wybrzydza, je wszystko - zachwala pani Krystyna.

Szczerze mówiąc, nie dziwię się, bo psie menu to nie podła konserwa, tylko świeżo gotowane jedzenie. Tofik szczerzy zęby w uśmiechu, którym podbił serca wszystkich - także syna i jego dziewczyny. A ja myślę, co za fantastyczni ludzie, i bardzo lekko mi na duszy, kiedy opuszczam ich dom. Tofiku! Warto było czekać pół roku w hotelu, warto było poświęcić pół niedzieli i cierpliwie czekać pod Dżokiem.

W niedzielę pod Dżokiem

W Niedzielę Palmową po południu można wybrać się z rodziną na spacer bulwarami wiślanymi. Przy pomniku Dżoka spotkacie wolontariuszy z psami, które wciąż są niczyje, które w każdym przechodniu widzą swojego człowieka.

A przecież w niejednym krakowskim domu brakuje czworonoga, który potrafi dać rodzinie całe swoje psie serce, mnóstwo radości, wzruszeń, przypomni tak mimochodem, jak proste i ważne jest okazywanie sobie czułości. To wszystko może nam dać niepozorny, czasem bardzo skrzywdzony, zwykły kundel. Poza tym w czas świąteczny oderwie nas od stołu i wyprowadzi na spacer - nieoceniony po obfitym wielkanocnym śniadaniu.

Przybywajcie zatem jutro na Bulwar Czerwieński pod pomnik Dżoka. Psy będą na Was czekały jutro między godziną 14 a 18. Akcji towarzyszy kwesta i zbiórka karmy dla podopiecznych Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Będziemy też zbierać podpisy pod petycjami: do prezydenta Krakowa w sprawie budowy grzebowiska dla zwierząt oraz do premiera i Sejmu w sprawie sprzeciwu wobec działań zmierzających do legalizacji uboju rytualnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto