Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojewoda zamierza oszczędzić na ślubach

Agata Pustułka
Moda na śluby w plenerze przyszła do Polski z USA. Czy sale ślubów wrócą kiedyś do łask?
Moda na śluby w plenerze przyszła do Polski z USA. Czy sale ślubów wrócą kiedyś do łask? FOT.INTERNET
Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk pożądliwie zerka w stronę ślubnego kobierca, jednak nie szuka tam żony, tylko... oszczędności. Właśnie wziął pod lupę koszty funkcjonowania urzędów stanu cywilnego. W województwie jest ich 166. Same etaty ich pracowników przekraczają 6 milionów złotych, tymczasem większość ślubów odbywa się poza urzędami.

Nie chodzi o to, że ślubów mamy coraz mniej. Ale o to, że najwięcej w naszym regionie zawieranych jest związków konkordatowych, a więc w kościołach. Wiele sal USC, szczególnie w małych gminach, tygodniami jest zamknięta na głucho, a bywa, że rocznie odbywa się tam najwyżej kilka ślubów cywilnych - albo i nie.

- W ubiegłym roku w naszej gminie żadna para nie zawarła cywilnego związku małżeńskiego, a mimo to salę ślubną musimy utrzymywać w gotowości bojowej, by do ewentualnej ceremonii doszło w godnych warunkach - mówi Eugeniusz Kapuśniak, wójt gminy Żarnowiec. - By nie mnożyć kosztów, powołana przeze mnie kierowniczka USC zajmuje się jednocześnie ewidencją ludności.

Takich przykładów jest znacznie więcej.

- W tej sytuacji wojewoda chce sprawdzić, czy można mniej wydawać na funkcjonowanie urzędów stanu cywilnego, np. zmniejszyć liczbę zatrudnionych, albo czy np. jeden USC nie mógłby obsługiwać kilku gmin- wyjaśnia Marta Malik, rzeczniczka prasowa wojewody.

- Myślę, że pomysł zmniejszenia liczby urzędów nie jest zły - ocenia wójt Kapuśniak.

Jedenaście lat temu, tuż po wprowadzeniu ślubów konkordatowych, gminy też chciały likwidować sale ślubne i komasować ożenki w wybranych miejscach.
- Wówczas z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji do urzędów stanu cywilnego przyszło specjalne pouczenie, żeby jednak tego nie robić - przypomina Arkadiusz Trzuskowski, kierownik USC w Sosnowcu. - Utrzymanie USC oczywiście kosztuje, ale też przynosi dochody. Rejestracja ślubu, bez względu na to, czy jest to ceremonia kościelna, czy cywilna kosztuje 84 złote i pieniądze te wpływają do kasy gminy.

W przypadku sosnowieckiego USC w ubiegłym roku była to suma około 116 tys. zł. Warto dodać, że mieszkańcy płacą też np. za zmianę nazwiska. A więc jakieś dochody USC jednak mają.

- Nie wiem, czy rzeczywiście pomysł wojewody przyniesie jakieś realne oszczędności - zastanawia się Arkadiusz Trzuskowski.
Jednak USC w najbliższym czasie czeka kolejna rewolucja. Prawo ma zezwalać na organizację ceremonii ślubnych poza urzędami - w plenerze. Za taką przyjemność trzeba będzie zapłacić ok. 600 złotych.

Sale ślubów już niepotrzebne, młodzi przysięgają w plenerze

W Urzędzie Stanu Cywilnego w Pszczynie w 2009 roku zarejestrowano 490 ślubów, z czego trzy czwarte to śluby konkordatowe, które odbywają się w kościele. - Nas cieszy przede wszystkim, że w ogóle rośnie liczba ślubów i urodzeń - mówi Barbara Rust-Noga, kierownik pszczyńskiego USC. W mieście rejestracja ceremonii trwa nieprzerwanie od 1874 roku.

Kierownicy USC zgodnie przyznają jednak, że odkąd pojawiła się możliwość zawierania ślubów konkordatowych (które mają równocześnie status ślubu cywilnego i wyznaniowego), liczba cywilnych ceremonii znacznie zmalała. Co więcej, oprócz Kościoła katolickiego, prawo udzielania ślubu konkor-datowego w Polsce posiada 10 Kościołów i związków wyznaniowych.

Np. w katowickim USC śluby cywilne stanowią ok. 30 proc. na 2 tysiące zarejestrowanych w ubiegłym roku związków.

- Jeśli chodzi o ceremonie ślubne, nie obowiązuje rejonizacja tylko zwyczaj - mówi Wojciech Gosiewski, kierownik katowickiego USC. - Zwykle ceremonia odbywa się w parafii panny młodej, a jeśli to ślub cywilny, to w miejscowym urzędzie.

Na ślubach niektóre gminy próbują też zrobić... biznes. Np. malowniczy Szczyrk reklamował się niedawno jako najlepsze miejsce na zawarcie związku małżeńskiego, a organizatorzy przyjęć w pakiecie proponowali szycie regionalnych strojów oraz sesję zdjęciową na tle górskich widoczków. Szczyrk wedle forsowanych pomysłów ma się stać ślubnym zagłębiem.

Zdaniem wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka wiele urzędów stanu cywilnego niepotrzebnie generuje koszty. Dlatego zbiera informacje ze 166 działających w regionie urzędów, by sprawdzić, czy można dokonać oszczędnościowych cięć.

- Za utrzymanie sal ślubnych, energię, ogrzewanie, wystrój płacą wprawdzie gminy, ale wojewoda jako organ nadzorczy ma prawo, a nawet obowiązek sprawdzać, czy pieniądze wydawane na utrzymanie ich w gotowości rzeczywiście warto wydawać - mówi jeden z urzędników Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Zwłaszcza, że za chwilę ślubne ceremonie cywilne mogą całkowicie przenieść się w plener lub do wybranych przez nowożeńców pomieszczeń, gdyż przygotowywana nowelizacja ustawy - prawo o aktach stanu cywilnego - da możliwość powiedzenia sakramentalnego "tak" np. w ruinach zamku w Ogrodzieńcu lub parku.

Obecnie "jeżeli zachodzą uzasadnione przyczyny" kierownik urzędu stanu cywilnego też może przyjąć oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński poza lokalem stanu cywilnego. Ale są to naprawdę wyjątki.

- Ceremonia musi odbywać się w godnych warunkach, a na ścianie ma wisieć godło RP - wyjaśnia Katarzyna Lubas, która w małej Łękawicy na Pod-beskidziu pełni funkcję zastępcy kierownika USC. Pani Katarzyna przyznaje, że część ceremonii, na prośbę nowożeńców odbywa się w pięknej oprawie na żywieckim zamku.
- Komasacja ślubów w wybranych miejscowościach nie przejdzie - ocenia Arkadiusz Trzuskowski, kierownik USC w Sosnowcu. - Zresztą w małych gminach pracownicy USC wykonują szereg innych zadań i są bardzo potrzebni.

Czym jeszcze zajmuje się USC?

Sporządzaniem aktów małżeństw "cywilnych" i "konkordatowych", aktów urodzeń i zgonów.

Przygotowywaniem decyzji dotyczących m.in. zmiany imion i nazwisk, ustalenia pisowni lub brzmienia imion i nazwisk.

Przygotowywaniem wniosków o nadanie odznaczeń "za długoletnie pożycie małżeńskie" i organizowaniem uroczystości jubileuszowych.

Organizowaniem uroczystości jubileuszowych setnych urodzin mieszkańców miasta.

Organizowaniem ceremonii "uroczystego nadania imienia".

Przed Bogiem, w kościele

Z ks. Andrzejem Cieślikiem, duszpasterzem rodzin w diecezji sosnowieckiej, rozmawia Agata Pustułka

Czy udzieliłby ksiądz ślubu w plenerze?
Nie jestem zwolennikiem takich ceremonii. Obiad trzeba jeść przy stole, ale są tacy, którzy woleliby spożywać go na... szafie. Mówiąc jednak poważnie, chodzi mi o właściwe zaakcentowanie wartości. Co liczy się bardziej: otoczenie, długość trenu czy sakrament.

Ale kościół pozwala na wybór kapłana udzielającego ślubu czy kościoła?
Tak, ale na zmianę świątyni trzeba otrzymać zgodę ze swojej parafii. Z tego co wiem, wielu nowożeńców wybiera np. sosnowiecką Katedrę, bo prowadzą do niej długie schody.

I tren się wtedy ładniej układa?
Cóż na to wygląda.

Ma być po prostu pięknie

Z Katarzyną Czerny, konsultantką ślubną, rozmawia Agata Pustułka

Gdzie ludzie chcą brać ślub?
Ponad 90 proc. par pyta, czy jest możliwość organizowania ceremonii poza budynkiem USC. W wielu przypadkach to straszące PRL-em pomieszczenia, które nie mają ani trochę romantyzmu.

Łatwo zorganizować ceremonię poza urzędem?
Wszystko zależy od dobrej woli kierownika USC, który wyrazić musi swoją zgodę. Szukamy takiego pomieszczenia, bądź pleneru, by w odpowiednio wyeksponowanym miejscu zawisło godło.

Przewiduje pani ślubny boom w plenerze?
Młodzi chcą, by ceremonia była po prostu piękna i doskonała. Nie ma wątpliwości, że piękniejsza będzie pod stuletnim dębem niż w bezosobowej sali USC.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto