Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Włamywacze u świętego Marcina

Marek Obszarny
Z ks. kanonikiem Stanisławem Pałkiewiczem, proboszczem parafii pw. św. Marcina, o włamaniu do zakrystii i kradzieży naczyń liturgicznych, rozmawia Marek Obszarny.

Złodzieje nie znają żadnych świętości. Włamali się do kościoła i ukradli naczynia liturgiczne. Policja podała, że została powiadomiona o włamaniu i kradzieży w ostatnią niedzielę około godz. 18.30. Kiedy, według księdza, mogło dojść do tego zdarzenia?
W niedzielę nikogo nie powiadamialiśmy, bo do kradzieży musiało dojść w nocy z niedzieli na poniedziałek. Zauważyliśmy to około szóstej rano w poniedziałek i po tej godzinie została powiadomiona policja.

Skradzione kielichy i pateny były pozłacane. Ich wartość to około 1.200 złotych. Ale gdzie złodziej mógłby spieniężyć takie przedmioty?
Nowe takie naczynia kosztują jeszcze więcej, ale, ile mogą być warte dla tych, którzy je ukradli? Myślę, że złodziej nie zastanawiał się nad tym, gdzie i za ile je sprzeda.

W jaki sposób złodziej lub złodzieje dostali się do zakrystii?
Lampa oświetlenia ulicznego została stłuczona. Myślę, że złodzieje stłukli ją celowo, aby móc działać pod osłoną nocy. Do zakrystii dostali się przez okno, które jest dosyć wysoko, bo praktycznie na wysokości pierwszego piętra.

Włamywacze weszli więc po drabinie?
Szukaliśmy drabiny, ale nigdzie jej nie znaleziono. Złodzieje albo zdążyli ją sprzątnąć albo też weszli po rynnie, bo okno od zakrystii jest tuż przy niej.

Myśli ksiądz, że spodziewali się tam znaleźć coś bardziej wartościowego? Może liczyli na inne kosztowności albo na pieniądze?
Trudno powiedzieć. Okoliczni mieszkańcy mają różne przypuszczenia. Niektórzy uważają, że złodziej miał nadzieję na pieniądze ze zbiórki, którą w ostatnią niedzielę podczas mszy świętych przeprowadzaliśmy w kościele na rzecz fundacji, która zbiera pieniądze na wózek inwalidzki dla Roberta (Jakubowskiego, mieszkańca dzielnicy Białobrzegi - przyp. red.). Być może złodziej myślał, że te pieniądze znajdują się w kościele.

W jaki sposób włamywacze pokonali okno?
Wybili szyby kamieniami, które wpadły do zakrystii.

I nikt nic nie słyszał, nikt nic nie widział?
Jedna kobieta słyszała, jak psy zaczęły szczekać, ale co ona mogła zrobić? To jest miejsce od strony ulicy Reja, mało widoczne, do tego jeszcze lampa została stłuczona.

Niedawno do bulwersujących kradzieży doszło na tutejszym cmentarzu. Wartościowe metalowe elementy (krzyże, ozdoby, figurki) zniknęły z ponad 100 nagrobków. Skąd tyle podobnych zdarzeń w małych odstępach czasu na terenie parafii? Myśli ksiądz, że te kradzieże mogły mieć ze sobą jakiś związek?
Raczej nie, bo sprawcę kradzieży na cmentarzu policja zatrzymała i ta osoba trafiła do aresztu, gdzie najprawdopodobniej pozostanie przynajmniej do procesu przed sądem.

Po tym zdarzeniu myślał ksiądz o zabezpieczeniach na terenie kościoła, które pomogłyby ustrzec przed podobnymi kradzieżami?
A czy to przed czymkolwiek ustrzeże?

Strzeżonego pan Bóg strzeże...
W Dalmecie (hurtowni na Białobrzegach) mieli różne zabezpieczenia i też im pokradli paliwo z samochodów.

Po kradzieży kielichów i paten kościół do odprawiania mszy jest już ponownie przygotowany?
Tak, bo przecież msze odbywają się każdego dnia, a naczynia liturgiczne skradziono tylko z zakrystii. Nie było profanacji Najświętszego Sakramentu.

W związku z tym, co się stało, chciałby ksiądz zwrócić się z jakimś apelem?
Do tych ludzi mój apel i tak nie dotrze...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto