Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Waleria Chmielówna w atelier Holasa, czyli najpiękniejsza katowiczanka

Grażyna Kuźnik
archiwum/Narodowe Archiwum Cyfrowe
O Najpiękniejszej katowiczance 1931 roku Walerii Chmielównie pisze Grażyna Kuźnik.

W Narodowym Archiwum Cyfrowym zachowało się zdjęcie Walerii Chmielówny, podpisane Miss Katowic 1931 rok. To niespodzianka, bo o przedwojennych konkursach piękności w Katowicach nic nie wiadomo. Nie były organizowane z taką pompą jak dzisiaj, kiedy kandydatki publicznie popisują się swoją urodą. Wtedy panny po prostu wysyłały swoje zdjęcia do organizatorów konkursów. Na podstawie fotografii twarzy jury wybierało finalistki regionów, a w końcu samą Miss Polonię.

Niestety, przepadło bez śladu wiele zdjęć dziewcząt, które nie zajęły żadnych miejsc. Na jeden konkurs przychodziło do redakcji Ilustrowanego Kuriera Codziennego nawet 5 tys. fotografii. To zbieg okoliczności, że jednak możemy spojrzeć w twarz Miss Katowic 1931 roku. Fotka katowiczanki cudem przetrwała wojnę i czas powojenny.

Ale kim była modelka? Nic więcej nie wiadomo o tej przystojnej brunetce w modnej, krótkiej fryzurze w fale, z cienkimi jak nitki brwiami, w eleganckiej sukience bez rękawów. Nie wiemy, czy pracowała, jaki był jej dalszy los. Podpis pod fotografią zawiera jedynie jej imię i nazwisko, a także miejsce, gdzie zrobiła swoją artystyczną fotografię. Nie byle jakie miejsce. To "atelier Lange, a właściwie Holas" - jak głosi podpis. Chodzi o jeden z najsławniejszych salonów fotograficznych na Górnym Śląsku. Z rodziny właśnie tych Holasów pochodzi Sławomir Idziak, nasz najsławniejszy operator filmowy. Panna Chmielówna wybrała więc atelier bardzo starannie. Założył je przy ulicy Staromiejskiej 7 w 1880 roku Niemiec Lange. W latach 30. kupił je od niego Józef Holas. Punkt był doskonały, w samym centrum miasta, ale nowy mistrz jeszcze wspanialszy. Józef przeszedł długą drogę ze wsi pod Inowrocławiem do salonu w Katowicach. Praktykował u Pieperhoffa w Bayreuth, nadwornego fotografa cesarza Wilhelma II, miał swoje zakłady we Lwowie i Poznaniu. Nosiło go po świecie tak jak później jego wnuka Sławomira, który mówił, że jest jak paczka wysłana za granicę bez adresu.

Zakład Foto Holas był luksusowy. Miał podobno schody jak w słynnym kabarecie Moulin Rouge, poczekalnia składała się z wygodnych kanap, a w najlepszych czasach pracowało tu kilkadziesiąt osób. Specjalnością były pamiątkowe portrety. Sam Józef ustawiał kompozycję i światła. Dla katowickich mieszczan było sprawą prestiżu, żeby mieć fotografię od Holasa.

FOTO HOLAS BYŁO HISTORIĄ MIASTA
Sławny salon Foto Holas odziedziczyła jedyna córka Józefa i Karoliny Holasów, Halina. Wyszła szczęśliwie za mąż za Leonarda Idziaka i razem przeżyli 60 lat. Uwiecznili wspólnie Górny Śląsk we wszystkich jego odmianach i barwach. Salon przeżywał lepsze i gorsze chwile. W czasie wojny atelier przejął Niemiec, ale Holasowie nocą robili fotokopie dla podziemia. Leonard Idziak działał w AK, po wojnie siedział za to w więzieniu. Udało mu się jednak wrócić i razem z żoną wykonać wiele pięknych i ważnych zdjęć.

Dopiero niedawno zakład zamknięto na zawsze. Kamienica została sprzedana. Dla zasłużonego dla miasta zakładu fotograficznego zabrakło miejsca. GKM


Jeśli i Wy pamiętacie sławne osoby z Katowic, albo mieszkacie w kamienicach, związanych z nimi, opowiedzcie nam o tym!
Czekamy na Wasze wspomnienia. Piszcie mejle na adres [email protected]

Zobacz: Najsłynniejsza spółdzielnia w Polsce jest w Giszowcu. To tu premier jadł śniadanie o 9.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto