18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Warszawie powstało pierwsze w Polsce Muzeum Neonu. "Będzie świecił przez następne 100 lat!"

Jakub Gołębski
W tym budynku obecnie składowane są neony zebrane przez Muzeum
W tym budynku obecnie składowane są neony zebrane przez Muzeum Jakub Gołębski
Przy niepozornym garażu na Bródnie stoi wielki neon „Jubiler”, świecący niegdyś przy Alejach Jerozolimskich. Właśnie tam znajduje się pierwsze w Polsce Muzeum Neonu. Gdy wejdziemy do środka, niewielką powierzchnię budynku wypełnia kilkadziesiąt, doskonale znanych Warszawiakom eksponatów - „Hotel Saski”, „Głównia Księgarnia Techniczna” czy nieśmiertelne logo „Społem”.

Jakub Gołębski: Jak to wszystko się zaczęło? Kiedy oczarowały Panią neony?
Ilona Karwińska: Wszystko zaczęło się w już 2005 roku. Na stałe mieszkam w Londynie, a wtedy przyjechałam do Warszawy razem z moim partnerem, grafikiem Davidem Hillem. Pewnego wieczora, przejeżdżając Świętokrzyską, naszą uwagę przykuł neon „Dancing – Restauracja” na Hotelu Warszawa. Już na pierwszy rzut oka widać było, że wewnątrz budynku nie znajdziemy ani dancingu, ani restauracji. Mimo tego neon, w kiepskim stanie, ale wisiał. To nas trochę zaintrygowało, szczególnie Davida, który zauważył, że neon jest zrobiony ręcznie, indywidualnie zaprojektowany. Właśnie wtedy zrodziła się idea poszukiwania kolejnych neonów. I tak to się zaczęło. Potem już częściej wychodziliśmy na miasto, z aparatami poszukując następnych okazów.

Czytaj także: Wystawa "Kobiety w Powstaniu Warszawskim"

Jaką drogę przebyła zwykła fascynacja, aż do zmaterializowania jej w postaci Muzeum?
Tak na poważnie zaczęliśmy traktować ten projekt, gdy natknęliśmy się na neon „Berlin” przy Placu Konstytucji. „Berlin” wisiał nad sklepem RTV. To było dziwne, na dole sklep, a na górze migała inna reklama. Dla mnie był to najładniejszy neon jaki widziałam, pewnie dlatego, że ciągle działał. Tydzień później wróciłam w to samo miejsce z aparatem, żeby sfotografować neon, ale okazało się, że napis zniknął. Byłam jednocześnie zdziwiona i poruszona. Bo w jaki sposób neon, który wisi od prawdopodobnie 40 lat znika nagle , bez żadnego uprzedzenia. Tydzień temu działał, teraz już go nie ma. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to ostatnia szansa, żeby stworzyć dokumentację neonów, które w zastraszającym tempie znikają z przestrzeni publicznej. Warszawa się zmienia, sklepy się zmieniają. Może w stolicy jest więcej pieniędzy i dlatego w większej ilości budynków przeprowadzane są remonty. Neony najczęściej znikają podczas renowacji elewacji, dachów budynków. Ale wracając do „Berlina”. Neon zniknął i zaczęłam dowiadywać się, co się z nim stało. Okazało się, że leżał na podwórzu i czekał na cięcie. Miał jechać na złom. Szczęśliwie udało mi się pozyskać ten neon i odnowić go. I wtedy zaczęłam dokumentować neony na poważnie. Efektem tego były wystawy. Najpierw zdjęcia pokazałam w galerii w Londynie, razem z już odnowionym „Berlinem”. To było niesamowite, bo neon ma około 4 metrów długości. Tego nie widać jak napis wisi na budynku, ale gdy wystawi się go w małej galerii, przy zdjęciach zupełnie inaczej to wygląda. Potem przyszła kolej na polskie wystawy. Skontaktowałam się z Gazetą Wyborczą. Oni zorganizowali wystawę w Pałacu Kultury. Projekt nazwaliśmy „Polski Neon”. Potem były wystawy m.in. w Luksemburgu i we Wrocławiu. Aż w końcu pojawił się album „Polski neon. Warszawa”, który został wydany w grudniu 2008. Niedawno skończyłam pracę nad drugim albumem. Będzie traktował o neonach w całej Polsce. To ich swoista dokumentacja, jaką stworzyłam gdy poszukiwałam neonów, podróżując po Polsce. „Polish Cold War Neon”, bo tak będzie nazywał się album, zostanie wydany 6 września w Nowym Jorku.

Dalszy ciąg rozmowy na drugiej podstronie >>>

Neony z całej Polski? W takim razie czy Warszawa wyróżnia się na neonowej mapie kraju?
I tak, i nie. W Warszawie było więcej neonów. W innych miastach te ilości nie są tak spektakularne. Czasem znalazłam dwa, czasem pięć, dziesięć, piętnaście. W Warszawie, o dziwo, zachowało się całkiem dużo neonów. Tak przynajmniej było gdy wydawałam mój pierwszy album. Teraz, gdy go przeglądam, widzę, że ¼ już zniknęła. My, jako muzeum staramy się je ratować, ale to nie jest łatwa sprawa. Neony są duże, właściciele budynków na których się znajdują, zdejmują je nagle, bez uprzedzenia. Chciałabym żeby ciągle wisiały w swoich starych miejscach. Uważam, że miejscem na neony jest ulica, nie muzeum. Dlatego eksponaty, które pozyskamy przenosimy tylko, gdy nie ma innego wyboru. Tak stało się z „Syrenką” na ul. Grójeckiej. To była reklama Bilbioteki Publicznej. Rok temu Biblioteka musiała oddać lokal, w którym mieściła się już od kilkudziesięciu lat. Przy przenosinach przekazali nam dwa neony: jeden który był nad wejściem i drugi – dużą semaforową syrenkę. Napis Biblioteki musieliśmy zdjąć, ale nalegałam, żeby sama syrenka pozostała na swoim miejscu. I tak się stało. Pieniądze na jej odnowienie zdobyliśmy przeprowadzając z mieszkańcami dzielnicy zbiórkę. Tak uzyskaliśmy połowę kwoty potrzebnej na renowację neonu. Drugą połowę dołożyła firma Philips. Od 14 maja Syrenka świeci. Na razie tylko godzinę, ale niedługo będzie nas stać na więcej (śmiech).

Czytaj także: Wystawa "Portrety i monety" w Łazienkach Królewskich

Patrząc na dzisieszą Warszawę, nadal można napotkać działające neony, które dalej świecą. Tak funkcjonują np. „Instrumenty Muzyczne” przy Placu Konstytucji czy „Cafe Mozaika” na Puławskiej. To też część działalności muzeum?
Nie, to są neony, o które dbają sami właściciele lokali. Tak jest np. w przypadku „Cafe Mozaika”. Kawiarnia istnieje pod tym samym szyldem od kilkudziesięciu lat, także nie ma powodu, żeby neon był zdjęty. Niestety rzadko się zdarza, żeby interes istniał przez tyle lat. Ale trafiają się wyjątki. Przy Placu Konstytucji ciagle wisi pewien neon. Neon przedstawia kobietę z piłką, która spada, ja nazywam ją „Siatkarką”. Neon reklamował sklep sportowy. Sklepu już nie ma, ale siatkarka ciągle świeci i rzuca swoją piłką. W sumie można stwierdzić, że Plac Konstytucji był swoistym zagłębiem neonowym. Co więcej, dużo neonów pozostało tam do dziś na swoich miejscach.

Jak Muzeum pozyskuje eksponaty? Czy to swoiste „polowanie”?
I tak i nie. Zwykle takich rzeczy nie robimy. Po prostu trzymamy rękę na pulsie. Jeżeli mamy informację, że budynek będzie burzony, albo będzie przeprowadzana renowacja, wtedy kontaktujemy się z właścicielami. Tak dzieje się np. z Zakładami Waryńskiego na ul. Jana Kazimierza. Zakłady są likwidowane, a na ich miejscu powstaną lofty. W zeszłym tygodniu widziałam się z przedstawicielką Zakładów i dowiedziałam się, że podarowali nam neon, który znajdował się na dachu budynku - logo Zakładów Waryńskiego. Będziemy go zdejmować w przyszłym tygodniu. Kiedyś neon obejmował również napis „Waryński”, ale ten został zezłomowany 2 lata temu.

Dalszy ciąg rozmowy na trzeciej podstronie >>>

Ile obecnie eksponatów liczy muzeum?
Ilość zmienia się z dnia na dzień. Teraz nasza kolekcja to prawie 30 neonów. Wydaje się, że to niewiele, ale każda litera to zwykle osobny neon i okazuje się że mamy ponad 300 osobnych liter.

Mówi Pani również o neonach, wiszących na mieście?
Nie, to są tylko neony z naszego garażu. Na mieście mamy tylko Syrenkę, reszta należy do właścicieli budynków. Ale chętnie możemy je przejąć (śmiech).

Kolekcja muzeum jest imponująca, ale czy był eksponat, którego, mimo starań nie udało się Pani uratować?
To będzie smutna historia (śmiech). Chodzi o „Maszyny do Szycia”, to był piękny neon na rogu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. Właśnie tam był sklep Łucznik, sprzedający maszyny do szycia. Neon był naprawdę przepiękny, udało mi się nawet zrobić zdjęcie. Co dziwne, neon był już odnawiany, ale nagle z dnia na dzień, bez żadnej widocznej przyczyny został zdjęty z budynku. Zawsze trzymamy rękę na pulsie i gdy dowiadujemy się, że jakiś neon znika od razu kontaktujemy się z właścicielami budynku. Tak było i w tym przypadku. Zadzwoniliśmy do właściciela budynku i niestety okazało się, że neon został stłuczony przy demontażu. Nic z niego nie zostało.

Czytaj także: Warszawskie teatry czynne także w wakacje

Na Świętokrzyskiej jest chyba jeszcze jeden neon. Dom Książki?
Tak. To neon Głównej Księgarni Technicznej. Pozioma część tego neonu jest już u nas w garażu. Część pionowa dalej wisi.

Z tego co pamiętam chyba nie jest w pełni sprawny.
Ten neon był odnawiany 2-3 lata temu. Ale tak już jest z neonami. Są bardzo delikatne. Przestają działać zwłaszcza po zimie i znów trzeba je odnawiać. Często też tłucze się szkło, to akurat wiem z autopsji, tutaj cały czas coś nam się tłucze (śmiech).

Kilka z neonów, które znajdują się w Muzeum wydają się być skomplikowane. Który z eksponatów sprawił najwięcej trudności przy odnawianiu?
Chyba żadna odnowa neonu nie jest trudna, to tylko kwestia pieniędzy. To jest stara blacha, którą trzeba lutować, potem przychodzi kolej na szkło. Wszystko jest pracochłonne i drogie, ale każdy neon może być odnowiony. Na przykład, miesiąc temu pan Artur Jarczyński ze spółki Plac Bankowy 1, podarował nam neon Hotelu Saskiego. To jest piękna, dwuczęściowa reklama. Budynek Hotelu został przebranżowiony na biurowiec, a pan Artur zrobił nam niespodziankę. Zorganizował oficjalną imprezę, podczas której oddał nam neon. Co więcej dał nam też pieniądze na jego odnowę. Teraz „Hotel Saski” jest już odnowiony. Wcześniej wyglądał strasznie, a teraz jest piękny i będzie świecił przez następne sto lat (śmiech).

Dalszy ciąg rozmowy na czwartej podstronie >>>

Porozmawiajmy o formule muzeum. Planowo ma to być budynek mieszczący neony nie majce szans na ponowne pojawienie się w miejscach, w których wisiały wcześniej. Reszta neonów będzie „reprezentowała” Muzeum na terenie Warszawy?
Dokładnie. Neony, które muszą zniknąć z przestrzeni publicznej, zabierzemy i będziemy je odnawiać, tak jak robimy to do tej pory. Wszystko musimy robić stopniowo, gdyż odnawianie neonu nie należy do najtańszych, więc wszystko zależy od naszego aktualnego stanu finansowego. Idealnym wyjściem byłoby, gdybyśmy mieli budynek, w którym neony będą mogły zawisnąć nie tylko wewnątrz, ale również na zewnątrz. Mamy też dużo dokumentacji – zdjęcia, stare rysunki neonów, dlatego też potrzebujemy pomieszczeń biurowych.

No właśnie – fundusze. Dostajecie wsparcie od Ministerstwa Kultury?
Niestety nie, ale dopiero od miesiąca jesteśmy fundacją. Trochę czasu zajęło nam aby rozwiązać wszystkie sprawy prawne. Teraz będziemy się starać o dofinansowanie, bo sami nie jesteśmy w stanie utrzymać muzeum. Do tej pory za działalność płaciliśmy z własnej kieszeni, albo szukaliśmy sponsorów. W chwili obecnej bardzo potrzebujemy funduszy na prowadzenie działalności. No i lokalu, bo w naszym garażu już ciężko jest pomieścić wszystkie eksponaty. Póki co, jesteśmy w trakcie rozmów z różnymi dzielnicami, więc może już niebawem będziemy w nowym, większym miejscu.

Czytaj także: Wystawa "Budujemy nowy dom"

Polskie neony są ewenementem w skali europejskiej?
Myślę, że tak. Cały projekt nazwałam Polski Neon, bo wydaje mi się, że rodzime neony różnią się od zagranicznych. Głównie dlatego, że projektowane były przez wybitnych grafików, lokalnych architektów. Neon z różnych rejonów różnią się od siebie. No i najważniejsze - w Europie nie spotkamy już neonów sprzed kilkudziesięciu lat, więc ciężko jest je porównywać. Być może jakieś przetrwały we Francji lub we Włoszech. Wyjątkiem może być Amsterdam, jest tam strasznie dużo neonów, ale one są…, no nie wiem. Strasznie rażą w oczy, a nasze neony są bardziej subtelne.

A jeśli chodzi o instytucje europejskie, czy Muzeum ma jakąkolwiek konkurencję?
W Europie raczej nie, w Stanach na pewno tak. Neon Museum w Las Vegas. Amerykanie zawsze fascynowali się neonami. W Berlinie znajduje się muzeum liter (Buchstaben Museum), ale oni zbierają nie tyle same neony, lecz reklamy ogółem i to reklamy nowsze. My koncentrujemy się na reklamach starszych, które mają 30-40 lat.

David Hill: Trzeba dodać, że za granicą nasz projekt cieszy się dużą popularnością. Wielu ludzi nie wie niczego o neonach, co polskie neony tak naprawdę znaczą, że nie chodzi o samą reklamę, bo przecież tam nie ma konkretnej marki. Te neony były zaprojektowane dla konkretnych budynków, dla konkretnego rejonu, co jest wręcz niespotykane na zachodzie. Myślę, że tu chodzi o pokazanie jak naprawdę wyglądał design na tym terytorium. Myślę, że wielu artystów i architektów w Londynie, w Nowym Jorku, jest zafascynowanych polskim neonem. Dlatego Ilona zdecydowała się na publikację swojego drugiego albumu, który ukaże się za 5 tygodni na całym świecie.

Ilona Karwińska: Nakład drugiego albumu jest bardzo duży. To aż 20 000 sztuk. Pierwszy album ukazał się jedynie w 2000 egzemplarzach.

DH: Sprzedaliśmy wiele książek w Wielkiej Brytanii. Można tam zaobserwować duże zainteresowanie zimną wojną, w szczególności jeśli chodzi o zimną wojnę na wschodzie. Myślę, że chcą wiedzieć co działo się w krajach leżących za „żelazną kurtyną”, jak wyglądał design i możliwość twórczego wyrażania siebie w krajach będących pod wpływem Sowietów. I właśnie neony są takimi specyficznymi formami sztuki. Projektanci i architekci tamtego okresu byli bardzo odkrywczy, tworzyli piękne rzeczy, ograniczani surowymi granicami. Tak, można powiedzieć, że zachód jest teraz wręcz opętany historią zimnej wojny i sztuki tamtego okresu. Dlatego też teraz mamy doskonałą okazję, żeby przekazać im cząstkę wiedzy na ten temat.

Dziękuję za rozmowę.

Z Iloną Karwińską – pomysłodawczynią projektu rozmawiał Jakub Gołębski.

Strona internetowa muzeum: www.polishneon.com

Jeśli dysponujesz informacjami na temat neonu, który niszczeje lub przewidziano jego likwidację, a mógłby znaleźć się w Muzeum koniecznie napisz na [email protected] bądź zadzwoń pod numer (+48) 22 601 301 103. Jeśli chcesz wspomóc muzeum finansowo napisz na [email protected]


Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!



od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto