Używane szczęście

Artykuł sponsorowany
Życie pisze różne scenariusze, ze szczęśliwej mężatki z pracą, którą uwielbiałam, z pogodnej optymistki nagle zostałam z niczym. Chwile szczęścia powoli ale skutecznie odpływały. Mąż przestał być moim księciem, wielka maszyna kłótni ruszyła z impetem i nie sposób było ją zatrzymać. Czasu nie da się cofnąć.

Z wielkiej miłości zostały wspomnienia. Kurczowo trzymałam się myśli, że jeszcze nie jest najgorzej. Mam pracę, do której chętnie wstaje. Powoli zapomniałam o rozwodzie, przekonana, że pracy nigdy nie stracę. Niestety nadszedł dzień, w którym wręczono mi świstek z informacją o zwolnieniu. Mój oddział po trzynastu latach zamykają. I nic nie zostało.

Koniec użalania się nad sobą.

Po dniach kiedy zimą zamiast śniegu padał deszcz, jednego ranka obudziło mnie słabe słońce. Postanowiłam wziąć życie w swoje ręce. Najpierw był pomysł. Światełko w tunelu. Co można zrobić, ciężką pracą i niewielkim nakładem pieniężnym? Sprzedać coś, komuś kogo nie stać na rzeczy nowe, albo komu nie opłaca się kupować drogich rzeczy, które posłużą chwilę. Internetowy sklep z ubrankami dziecięcymi www.bubu.com.pl.

Idea była prosta – kupić od rodziców, którym piętrzą się rzeczy po ciągle rosnących pociechach i sprzedać tym, na które właśnie one pasują. Prawdziwy second-hand, czyli rzeczy z drugiej a nie trzeciej, piątej czy dwudziestej ręki. Przyjaciele zasypali mnie ubrankami dziecięcymi. Szczęśliwe mamy pozbyły się rzeczy, które od dawna chciały sprzedać, ale nie bardzo wiedziały jak to zrobić. Nagle znane mi były marki o których dotąd nie słyszałam: fixoni, coolclub, coccodrillo. Zaczęło się wielkie prasowanie. Wiele godzin, przy których nie miałam czasu myśleć o swoim nieszczęściu. Skupiałam się żeby były idealnie przygotowane do zdjęcia.

Malutkie śpioszki, urocze obrazki, landrynkowe kolory - nie sposób było się nie uśmiechać patrząc na nie. Potem zabawa z aparatem, na odpowiednim tle, stosownie ułożone, żeby wszystko było widać jak na dłoni, że rzeczy nie są zniszczone, nie poplamione, prawie jak nowe. Z wielką pasją robiłam zdjęcia bajkowym bohaterom: Kubusiowi Puchatkowi, Myszce Miki, Tomowi, Jeremu i Smerfom.

Na koniec zostały formalności: założenie firmy, stworzenie strony internetowej www.bubu.com.pl, fanpage'a https://www.facebook.com/second.hand.bubu i niedługie oczekiwanie na pierwszego kupca.

Takie to używane szczęście dla mnie, dla rodziców którzy z sentymentem ale i z ulgą pozbyli się rzeczy niepotrzebnych i dla tych którzy z radością je kupili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto