Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzeba znaleźć fajną strunę

Monika Krężel
fot. Marzena Bugała.
O tym, dlaczego śląskie piosenki podobają się w Warszawie, z czym jesteśmy kojarzeni w stolicy i o tym, dlaczego należy chuchać i dmuchać na szlagry, ze Sławomirem Zielińskim, dziennikarzem telewizyjnym, rozmawia Monika Krężel.

Jest pan jednym z organizatorów Śląskiej Gali Biesiadnej 2010 w katowickim Spodku. Skąd taka decyzja?
Jestem tylko scenarzystą i reżyserem. Pierwszy raz odkryłem galę trzy lata temu, była zorganizowana z okazji Dnia Matki. Przyszedłem do Spodka i zobaczyłem 4 tysiące ludzi, wspaniałych, kulturalnych, którzy genialnie się bawili. Imprezę prowadzili Krystyna Loska oraz nieżyjący już Józef Polok. Na następnej Gali też byłem, witałem wszystkich ze sceny w imieniu TVS, która ten koncert rejestrowała, bawiło się wówczas około 6 tys. ludzi. Okazało się, że relacje osiągały bardzo wysoką oglądalność. Zafascynowałem się tym, nigdy też nie ukrywałem, że mnie się to po prostu podoba i że jest to jedno z ciekawszych osiągnięć rozrywkowych w regionie. Na taki rodzaj twórczości trzeba chuchać i dmuchać, mimo że nie jest ona pozbawiona krytyki przez wielu komentatorów.

No właśnie, Galę pokaże telewizyjna Dwójka. Czy przez nią nie utrwali się stereotypowy obraz Śląska? Albo Ślązaka z kuflem piwa w jednej ręce i krupniokiem w drugiej?
Wiem, że jest to po trosze sprawa "drażliwa". Na jednym oddechu, kiedy mówi się o szlagrach, zaraz potem zastrzega się, że cały Śląsk taki nie jest. Spotkałem się z tym zaraz po przyjeździe trzy lata temu. Jest w Polsce oczywiście jakiś stereotyp Śląska, tak jak każdego innego regionu. Ale nie sądzę, by ktokolwiek Was tak postrzegał. Wizerunek jest zgoła inny. Świat się zglobalizował, Silesia City Center niczym się nie różni od galerii handlowych Warszawy, Krakowa czy Wrocławia. Te same filmy wyświetlają w Katowicach i Londynie, takie same spodnie można kupić w Mikołowie i Paryżu. Na platformach satelitarnych można zobaczyć na kilkuset programach, jak wygląda świat. Wszyscy wiedzą, że region słynie z dobrej medycyny, jest wielkim ośrodkiem twórczym i akademickim, no i oferuje znakomite miejsca dla turystów. Piosenka na pewno tego nie zniszczy. Wszędzie na świecie regiony mają swój rodzaj brzmienia, wynikający chociażby z historii i nie ma on nic wspólnego z rozwojem cywilizacyjnym. W Bawarii czy w Austrii najpoważniejsi ludzie zakładają stroje regionalne i słuchają swojej muzyki. Znalezienie jednej struny, na której można zagrać to kapitalna sprawa.

Czy to jest dobra droga na promocję Śląska? Są Ślązacy, którzy uważają, że przez pokazywanie gali biesiadnej Śląsk jest zwyczajnie obrażany. Nie chcą powielania takich stereotypów.
To nie jest wina tysięcy mieszkańców województwa, że chcą słuchać takich piosenek i oglądać swoich ulubionych artystów. Im się to po prostu podoba, chcą odpocząć, wielu się przy tym wzrusza. Oglądam stale reklamy regionów, województw, które pojawiają się w tzw. ogólnopolskich telewizjach. One niczym się nie różnią, nie ma tam specyfiki, może właśnie tej jednej struny, nuty, na której należałoby zagrać.

Na Śląsku mamy przecież NOSPR, Kilara, Góreckiego, zespół Śląsk i OFF-Festival, a promujemy w telewizji piosenkę biesiadną...
Sądzę, że artyści biesiadni ciężko zapracowali na swoją sławę i uznanie masowej publiczności. Oczywiście moc Wojciecha Kilara czy Henryka Mikołaja Góreckiego jest ogromna, nie neguję wielkiej sztuki. Dlaczego akurat wszystkie programy śląskie w TVS miały kilka razy większą oglądalność niż inne? Bo ludzie znaleźli w niej coś, czego nie było gdzie indziej. Jeśli w Polsce jest dostępnych ponad 100 programów w języku polskim, to trudno jest zabłysnąć na tym rynku, a jednak się udało z tą muzyką.

Trudno uwierzyć, że aż tak zafascynowała pana piosenka śląska...
Kiedy rozstawałem się ze Śląskiem, to mówiłem wszystkim, że ten rodzaj rozrywki ma dopiero najlepsze przed sobą. Wróciłem latem ubiegłego roku do Warszawy i wkrótce potem Bogdan Tyc, główny producent, zapytał mnie, czy nie chciałbym się podjąć ułożenia programu takiej gali. Znam wszystkich artystów, tę muzykę, słuchałem z płyt, nagrań, bywałem na wielu koncertach. Podjąłem się. Będzie to prezentacja wszystkiego tego, co najciekawsze, same znane nazwiska, rewelacyjna scenografia, światła, wartkie widowisko, tancerze z Teatru Rozrywki w Chorzowie, zespół muzyczny... Koncerty poprowadzą Joasia Bartel i Krzysztof Hanke.

Chyba niełatwo było namówić niektóre osoby ze Śląska do współpracy?
Patronem gali jest prezydent Katowic Piotr Uszok, za co mu w imieniu wszystkich twórców bardzo dziękuję. Marszałek ani wojewoda nie chcieli objąć patronatem naszego koncertu, tłumaczono nam, że jest to impreza komercyjna i takie są przepisy. Póki co, państwo jeszcze nie dotuje takiej regionalnej twórczości i dlatego trzeba sprzedawać bilety. Poza tym ta doroczna prezentacja wszystkiego co najciekawsze na tym rynku, chyba różni się od typowej komercji.

Jak często wraca pan na Śląsk?
Wyjechałem w sierpniu w ubiegłym roku, wróciłem pierwszy raz w lutym na dokumentację w Spodku. Potem był jubileusz "Polski Dziennika Zachodniego", później pogrzeb Krystyny Bochenek, która miała być Honorowym Gościem tegorocznej gali. Otrzymaliśmy bardzo piękny list od Niej. Mnie się Śląsk podoba, Nikiszowiec to prawdziwa perła. Poza tym dobrze mi się tutaj żyło, naprawdę. Śląskie ma świetne tereny turystyczne od Częstochowy po Beskidy, mnóstwo atrakcji, a do tego mieszkają tu bardzo sympatyczni, życzliwi ludzie, którzy potrafią się bawić. Są uśmiechnięci, ufają ludziom. Bardzo miło to wspominam, praca tutaj była jednym z ciekawszych etapów mojego życia, choć bardzo krótkim. Sporo mnie jednak nauczyła.

Co zobaczymy podczas gali 22 maja?
Prawdziwą produkcję festiwalową, przygotowywaną przez pół roku. Pięciogodzinny koncert, który będzie widowiskiem telewizyjnym rejestrowanym przez Dwójkę. Będą wszyscy znani na rynku, pojawi się Stachursky, Grażyna Torbicka, Wojciech Gąssowski, który zaśpiewa po śląsku jedną zwrotkę "Prywatek", a Darek Niebudek wykona "Czerwone słoneczko", największy przebój zespołu "Dwa plus jeden". Wystąpią także Mirek Szołtysek, Gang Marcela, B.A.R, Mirek Jędrowski, Andy i Lucia, Damian Holecki, ED Mans, Iroxana, New For You, Karpowicz Family i wielu innych artystów. Będziemy także obchodzić urodziny Kabaretu "Rak". Będzie "Koń Polski", "Kabaret Młodych Panów" i Piotr Kupicha. Przygotowaliśmy wiele niespodzianek. Zapraszamy serdecznie!

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto