Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Smuda: Boruc wygląda jak z żurnala mody

Rafał Romaniuk
Trener reprezentacji Polski Franciszek Smuda cofnął się do czasów, gdy we wrześniu tamtego roku obejmował kadrę. I symbolicznie, i w rzeczywistości. Znalazł się bowiem w tym samym miejscu, w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie rok temu pełen entuzjazmu rozpoczynał pierwszy obóz reprezentacji.

Dziś Smuda cofnął się do tamtych czasów też z innego powo-du. Musi budować reprezentację niemal od nowa. Po ostatnich porażkach, co tam porażkach - klęskach z Hiszpanią (0:6) i Kamerunem (0:3) sięgnął po znajome twarze z ery Leo Beenhakkera. Chyba Franz nie chciałby, aby ktoś przypomniał mu, co mówił na temat Artura Boruca i Ebiego Smolarka kilka miesięcy temu. Selekcjoner uznał jednak, że ci dwaj doświadczeni piłkarze są mu niezbędni w odbudowaniu nie tylko drużyny, ale i atmosfery.

Trzecią nową twarzą w kadrze jest Sebastian Boenisch, który po niemal roku wahania zdecydował, że będzie grał dla Polski. To właśnie obrońca Werderu Brema budził największe zainteresowanie. Boenisch rozumiał pytania zadawane po polsku, ale odpowiedzi udzielał po angielsku.

- Uff, jakoś się udało, chociaż mój angielski też nie jest perfekcyjny. Wolałbym rozmawiać po niemiecku - stwierdził.

Do dziennikarzy nie wyszedł za to Boruc, który wrócił do kadry po blisko rocznej nieobecności. Bramkarz Fiorentiny, który w Serie A siedzi na razie na ławce rezerwowych, zjawił się na kadrze odmieniony.

- Jest jak z żurnala, bez żadnej oponki - cieszył się Smuda.

Były golkiper Celticu Glasgow rzeczywiście zrzucił zbędne kilogramy. Można było odnieść nawet wrażenie, że dres, który dostał, był na niego zbyt duży. Boruc zapewnił selekcjonera, że trudny okres, głównie w życiu prywatnym, ma już za sobą. Po treningach uśmiechał się, rozdawał autografy, pozował do zdjęć, lecz rozmawiać nie chciał.
Reprezentacja trenowała we wtorek dwa razy. Pierwszego gola podczas zajęć w Grodzisku strzelił wczoraj Ireneusz Jeleń.

- Na razie nie myślę o Lidze Mistrzów. W głowie mam tylko spotkanie z Ukrainą. Oby w końcu udało nam się rozegrać dobry mecz, no i strzelić kilka goli. A w najgorszym wypadku przynajmniej jednego - mówił Jeleń. Polscy kibice właśnie w nim upatrują zawodnika, który przerwie niemoc naszej reprezentacji.

- Na treningu strzeliłem, ale trening to przecież trening. W meczu jest trudniej trafić. Wiem, że kibice oczekuję ode mnie goli. Nie dziwię się, jestem napastnikiem, to moje główne zadanie na boisku - przyznał gracz Auxerre.

Powoli krystalizuje się skład, który ma wybiec na boisko w meczu z Ukrainą (sobota, godz. 17, transmisja w TVP) w Łodzi. W bramce stanie Boruc, a przed nim: Łukasz Piszczek, Grzegorz Wojtkowiak, Michał Żewłakow, Sebastian Boenisch - Rafał Murawski, Maciej Iwański, Tomasz Bandrowski - Sławomir Peszko, Robert Lewandowski, Ireneusz Jeleń. Jeśli zdrowy będzie Jakub Błaszczykowski, który dopiero wczoraj po południu dołączył do drużyny (przechodził rehabilitację w Piekarach Śląskich), na ław-ce rezerwowych usiądzie Peszko.

Najsmutniejszą minę miał wczoraj Jacek Kiełb, który po starciu z Jeleniem poczuł ból w kolanie i wieczorny trening oglądał z ławki. Badania wykazały, że pomocnik Lecha ma problem z więzadłami przybocznymi. Jak poważny jest to uraz, ma okazać się dziś rano. Na kontuzję kostki narzeka także bramkarz Jagiellonii Grzegorz Sandomierski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto