Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Gollob - Tytuł mistrza świata? To po prostu... inwestycja!

Leszek Jaźwiecki
Tomasz Gollob zawsze sam  sprawdza, czy w jego motocyklu wszystkie śrubki są odpowiednio dokręcone
Tomasz Gollob zawsze sam sprawdza, czy w jego motocyklu wszystkie śrubki są odpowiednio dokręcone fot. Jakub Jaźwiecki
Nawet gdyby Tomasz Gollob wygrał wszystkie turnieje Grand Prix, nie odzyskałby włożonych w ten interes pieniędzy. Za zwycięstwo w tych elitarnych i prestiżowych zawodach triumfator pobiera z kasy 11 tysięcy dolarów, wygrywając więc jedenaście rund, może zarobić maksymalnie 121 tysięcy "zielonych".

Tytuł indywidualnego mistrza świata, wywalczony z takim mozołem po 37 latach przez polskiego żużlowca, kosztował znacznie więcej, tymczasem Gollob za premie w tegorocznym cyklu skasował tylko 244.200 złotych

- Pieniądze oczywiście są bardzo ważne, w Grand Prix nikt jednak dla nich nie jeździ. Ważniejsze jest miejsce na podium, uznanie innych zawodników, podziw kibiców - uważa Tomasz Suskiewicz, menedżer rosyjskiego żużlowca Emila Sajfutdinowa. - Dopiero wygranie turnieju, zdobycie medalu, daje do ręki argumenty w rozmowach z potencjalnymi sponsorami. To z kolei przekuwa się na możliwość zbudowania większego budżetu, a co za tym idzie większych zarobków.

Planując sensowny budżet na Grand Prix trzeba mieć w kieszeni co najmniej 800 tysięcy złotych. To absolutne minimum. Nowo kreowanemu mistrzowi świata udało się zebrać więcej - Gollob, jak mówią osoby z jego teamu, miał do dyspozycji ponad 1,5 miliona. Inny nasz reprezentant, Jarosław Hampel, dysponował milionem, podobnie jak startujący z polską licencją Norweg Rune Holta. Najwięcej oczywiście kosztują same motocykle, bez nich trudno myśleć o dobrym wyniku. Każdy z zawodników startujących w GP musi mieć do dyspozycji co najmniej trzy.

- Są też tacy co przywożą na zawody nawet dziesięć motocykli, ale generalnie przygotowuje się trzy, cztery z myślą o konkretnych wyścigach i konkretnych rywalach - wyjaśnia Robert Gęsiarz, menedżer Holty. - Koszt jednego wynosi około 50 tysięcy złotych, ale po każdych zawodach trzeba już robić remont silnika, który kosztuje 5 tysięcy złotych - wylicza Gęsiarz.

O silniki naszych medalistów - Hampel ma też zapewniony medal, nie wiadomo jednak jakiego koloru, sprawa rozstrzygnie się dopiero w Bydgoszczy - dba jeden z najlepszych tunerów Jano Andersson, Golloba wspomaga dodatkowo jeszcze Ryszard Kowalski.

Przegląd silnika i jego ewentualny remont to nie jedyny kosztowny wydatek. Równie dużo, bo około 3700 złotych, kosztuje wymiana tarczy sprzęgła. Niektórzy żużlowcy wymieniają komplet przed każdymi zawodami, a czasami nawet w trakcie.

Nowy, fabryczny motocykl w GP nie nadaje się do jazdy. Trzeba wymienić w nim niemal wszystko. Na dobrą sprawę zostaje sama rama (warta z siodełkiem 2 tysiące). Na przednie zawieszenie z widelcem i amortyzatorem trzeba wydać około 4 tysięcy, sprzęgło to kolejne 3,3 tys., tłumik z układem wydechowym 1.200, a koła z oponami 3 tysiące.

- Jedna opona kosztuje 200 złotych, a w trakcie zawodów zawodnik zużywa ich trzy, cztery. Trzeba mieć także komplet opon na piątkowy trening i łatwo sobie policzyć, ile to kosztuje - kontynuuje wyliczanie kosztów Gęsiarz. - A gdzie logistyka? Na same przejazdy, noclegi całej ekipy trzeba wydać za każdym razem około 10 tysięcy, najdroższa jest wyprawa do Cardiff i Goeteborga - precyzuje.

Organizatorzy Grand Prix planują jedną z przyszłorocznych rund przeprowadzić w Australii lub w Nowej Zelandii.

- Już kiedyś taki pomysł zrealizowano, ale wtedy bardzo wysokimi kosztami przelotów zawodników i sprzętu podzielili się organizatorzy z federacją motocyklową - przypomina Gęsiarz.

Na Grand Prix nie można zarobić, nie można również, jeśli chce się odnieść sukces, oszczędzać. Żużlowcy dobrze o tym wiedzą. Dlatego ich ratunkiem są sponsorzy. Na kevlarze zawodników trudno znaleźć wolne od reklam miejsce i dzisiejsi mistrzowie czarnego toru przypominają słup reklamowy... Jest na to też specjalny cennik. Najwięcej kosztuje czapeczka (około 50 tysięcy złotych), w cenie są także boki nóg, ręce od nadgarstka do łokcia, ramiona (od 5 do 35 tysięcy złotych).

Są także pieniądze za starty w lidze polskiej, szwedzkiej, duńskiej. W naszej ekstralidze za sam podpis pod kontraktem zawodnik może zażądać nawet miliona złotych. Na szczycie jest Gollob, który w Gorzowie dostał 1,5 miliona plus 38 tysięcy za każdy mecz, w którym wystąpi. I dlatego właśnie warto zostać mistrzem świata.

800 tys.
złotych to minimalny budżet, jaki musi mieć żużlowiec, by wystartować w GP

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto