Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze historie: Hrabia Maciej Mielżyński, Wódz III powstania śląskiego był mordercą!

Grażyna Kuźnik
Pod koniec sierpnia 1921 roku, były pierwszy naczelny wódz III powstania śląskiego, hrabia Maciej Miełżyński już wiedział, że jego kariera wojskowa się skończyła. A także polityczna, towarzyska i wszelka inna. Wodzem okazał się marnym, dymisję dostał już po miesiącu. Nie zjednał sobie powstańców. Nie mogli mu zapomnieć, że w zazdrości zastrzelił swoją żonę, matkę trojga dzieci i młodego kuzyna

Chociaż sąd uznał, że hrabia działał pod wpływem urażonego honoru i uniewinnił go, rację miała polska gazeta, komentując wyrok: "Żadne pachnidła nie zmyją z ręki zabójcy krwawej plamy, dwoje par zgasłych nagle oczu będzie zawsze patrzeć w jego sumienie"

III powstanie śląskie, którego 90 rocznica przypada w tym roku, przyniosło Polsce wielki sukces. Liga Narodów podjęła 12 października 1921 decyzję o korzystnym dla nas podziale Górnego Śląska. Kiedy w sierpniu i wrześniu debatowano nad tym, ile zakładów przemysłowych otrzyma Polska, Miełżyńskiego nie było już w Katowicach. Wyjechał ze Śląska i nigdy już nie pojawił się w siedzibie Naczelnej Komendy Wojsk Powstańczych. Komenda mieściła się w Katowicach przy ul. Lwowskiej 2, dzisiaj jest tam VI Liceum im. J. Długosza. Były wódz osiadł na roli na Pomorzu i pisał książkę. Ale jego "Wspomnienia i przyczynki do historii III powstania górnośląskiego", wydane w 1931 roku, przeszły bez echa. Nazwisko Miełżyńskiego wymieniano na Górnym Śląsku rzadko, najczęściej pomijając je taktownym milczeniem. W Wielkopolsce natomiast hrabia był całkowicie bojkotowany. Spore wpływy miała tam rodzina Potockich, a to przecież córkę hrabiego Bolesława Potockiego, Felicję, zastrzelił w 1913 roku Miełżyński.

Zaskakujące, że to właśnie on otrzymał zaszczytne stanowisko naczelnego wodza III powstania. Wojciech Korfanty widocznie brał pod uwagę, że hrabia hojnie wspierał finansowo polskie dążenia na Śląsku, na przykład w całości wykupił zasłużoną dla polskości oficynę Karola Miarki w Mikołowie. Był też posłem do parlamentu z listy polskiej i wojskowym, dobrze wyszkolonym w armii niemieckiej. Okazało się jednak, że lepiej wypełnia cudze rozkazy, niż sam je wydaje. Brakowało mu wizji i talentów strategicznych. Pod jego dowództwem bitwa pod Górą św. Anny zakończyła się porażką.

Nad rodziną Macieja Miełżyńskiego unosiło się jakieś fatum, brakowało im etyki. Jego ojciec, hrabia Karol był ziemianinem z Chobienic. Matka Emilia pochodziła z rodu hrabiów Bnińskich. Familia należała do najbogatszych w Wielkopolsce, wiele zrobiła dla kultury i sztuki, wspierała polskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Ale dwaj synowie Karola - Ignacy i Maciej, związani byli z okropnymi skandalami, o których plotkowano całymi latami.

Brat Macieja, Ignacy, w ciągu kilku dni przehulał kompletnie posag swojej siostry, którym miał zarządzać do jej wyjścia za mąż. Była to ogromna suma 250 tysięcy marek. Ojciec wydziedziczył go za to i wyrzucił z domu. Gospodarką musiał zająć się Maciej. Ten syn zrobił jeszcze gorszą rzecz - zabił dwie bliskie sobie osoby.
Piękna Felicja Potocka była córką magnata, u którego Maciej Miełżyński odbywał praktyki jako zarządca. Miełżyński zakochał się w niej od razu.

CZYTAJ DALEJ

Kiedy Potocki odmówił mu jej ręki, próbował się zastrzelić, ledwo go odratowano. Wtedy Felicja z litości, pod groźbą kolejnego samobójstwa, zdecydowała się poślubić desperata. Małżeństwo nie było jednak udane, mieli odmienne zainteresowania, hrabia często wyjeżdżał w sprawach politycznych i kazał pilnować żony jak cennej zdobyczy. Doszło nawet do rozstania, ale para pogodziła się ze względu na dzieci. Nieszczęście wisiało jednak w powietrzu.
Adolf Miączyński był synem przyrodniej siostry Felicji. Plotki, że ten młodzieniec kocha się w ciotce, docierały do jej męża, ale nie było dowodów na wiarołomstwo.

Splamiony honor Miełżyńskiego

O tym zabójstwie, którego sprawcą był hrabia, polski działacz narodowy na Śląsku, mówiła cała Europa. Ofiarą była żona Felicja, pochodząca z magnackiego rodu Potockich, skoligacona ze światową arystokracją oraz jej siostrzeniec Adolf Miączyński, dziedzic ordynacji Bądlewo. Maciej Miełżyński podejrzewał tę parę o romans. Zimową nocą 1913 roku zgasił światło w całym domu, wziął strzelbę i podkradł się do pokoju żony. Zastał w nim Adolfa. Celnymi strzałami, jak dobry myśliwy, zabił ją i jego.
Panna do towarzystwa Felicji zeznała, że tej nocy Adolf Miączyński, kompletnie pijany, pojawił się w pokoju ciotki, żeby jak zwykle poprosić ją o pieniądze. Felicja odmówiła, Adolf próbował ją namówić. Wtedy zgasło światło, wszyscy czekali na dalszy bieg wypadków, aż w drzwiach stanął pan domu, wymierzył ze strzelby i wypalił.
Maciej Mielżyński bronił się przed sądem, mówiąc o splamionym honorze zdradzanego męża. Sąd uznał jego racje. Niemieckie gazety popierały wyrok, pisząc: "Czyn świadczy o tak szczytnym pojmowaniu małżeństwa, że należy sobie tylko życzyć, aby stało się ono ogólnym w naszym narodzie".
Mielżyński, chociaż oficjalnie uwolniony od kary, był jednak skompromitowany. Ożenił się powtórnie z Turczynką. W czasie II wojny światowej wyjechał do Wiednia i i tam zmarł w 1944 roku.
Grażyna Kuźnik

Czytaj także: DZ pisał przed laty: Na 1000-leciu będzie bar mleczny na 1000 osób!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto