Z ponad 2 tysięcy dzieci z rocznika 2005 tylko 362 poszło w Katowicach do szkoły. Jeszcze mniej uczy się w klasach tylko dla sześciolatków. Postanowiliśmy sprawdzić, w jakich warunkach uczą się katowickie maluchy. W trakcie lekcji odwiedziliśmy Szkołę Podstawową nr Nr 67 z oddziałami integracyjnymi w Kokocińcu, gdzie w tym roku udało się utworzyć dwie pełne klasy maluchów - to 43 dzieci.
W Id w porównaniu do innych klas, nie obowiązują godziny lekcyjne. Sześciolatki nie siedzą cały czas w ławkach i - zgodnie z założeniami ministerialnej reformy - uczą się przez zabawę. W sali jest dywanik, za plecami uczniów kusząco kolorowy kącik. Na ścianach wiszą obrazki, na półkach rozstawione są klocki, zabawki, gry planszowe i dydaktyczne. To właśnie chwile zabawy Maciek Giec lubi najbardziej. Magdzie Rabandzie podoba się kolorowanie, a Weronice Rotkegel... zadania domowe.
Za każde zadanie dzieci dostają kolorowe pieczątki z gratulacjami do zeszytu ćwiczeń. Nikt tu nikogo nie strofuje, jeśli maluch nie nadąża. Rodzice nie muszą się też obawiać, że dziecko nazbyt się przemęczy.
- Sześciolatkom nieco trudniej jest koncentrować się przez dłuższy czas na jednym zadaniu, dlatego trzeba im często zmieniać zajęcia - mówi Małgorzata Oleksa, wychowawczyni I e, gdzie też uczą się same sześciolatki. - Przerwy robimy w zależności od potrzeb maluchów. Dzieci mają też cztery godziny zajęć ruchowych w tygodniu - zaznacza.
Kiedy przyszliśmy, w Ie dzieci właśnie skończyły kolorować. Wcześniej uczyły się piosenki o zdrowym odżywianiu. Układały też przedmioty od najmniejszych do największych, dzieliły wyrazy na sylaby i głoski. Niektóre potrafią już nawet przeliterować swoje nazwiska.
Żeby nauki nie było za dużo, znowu jest czas na zabawę. W każdej sali, gdzie uczą się maluchy, są zabawki. Po lekcjach mają do wyboru pięć świetlic i pokój zabaw z basenem pełnym piłek.
Pieniądze na urządzenie sali i doposażenie pozostałych placówka pozyskała z ministerialnego programu "Radosna szkoła". W tym roku z rządowych pieniędzy wybuduje za 230 tys. zł również plac zabaw dla przyszłorocznych 6-latków. - Miasto dołoży do niego tylko 20 procent sumy - mówi dyrektorka SP nr 67, Grażyna Frąckiewicz-Stawiarska.
Dyrektorka nie boi się przyszłego roku szkolnego, bo prawie połowę sześciolatków z okolicy ma w swojej szkole już teraz. - Problemów lokalowych też nie będzie, bo to duża i przestronna szkoła - mówi. W tym roku po raz pierwszy udało się tu otworzyć całe oddziały maluchów, i to aż dwa. - Rok temu mieliśmy klasę mieszaną - przypomina dyrektorka.
Jak udało się przekonać rodziców? - Ci, których starsze dzieci już do nas chodzą, nie mieli wątpliwości, pozostali zadawali dużo pytań, dlatego zorganizowaliśmy dni otwarte, podczas których na własne oczy mogli przekonać się, ile zrobiliśmy - mówi dyrektorka. Odmalowana została stołówka, wstawiono tu też mniejsze stoły. Na zewnątrz są nowoczesne boiska, a książki i przybory szkolne dzieci zostawiają w klasach. Do domów zabierają ze sobą tylko zeszyty ćwiczeń.
Jak jest w innych szkołach? Tu także poczyniono inwestycje. Rok temu na 36 katowickich szkół, 20 urządziło z pieniędzy ministerialnych sale zabaw dla maluchów. W tym roku pieniądze na ten cel dostaną kolejne pięć.
- Piętnaście szkół w ramach "Radosnej szkoły" wybudowało swoje place zabaw, trzy są właśnie na etapie budowy, a w 2012 roku będzie je mieć kolejna dwanaście placówek - wylicza Grażyna Burek z wydziału edukacji Urzędu Miasta. Na przygotowanie szkół do potrzeb sześciolatków katowickie szkoły wydały dotąd z ministerialnej puli prawie 3,4 mln zł.
Czytaj także: Chorzów: Wielkie sprzątanie w Śląskim Wesołym Miasteczku [ZDJĘCIA]
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?