Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wieczny maturzysta" postrachem szkół

Katarzyna Piotrowiak
Michał Mokrzycki już studiuje na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale podejdzie ponownie do matury
Michał Mokrzycki już studiuje na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale podejdzie ponownie do matury Fot. Arkadiusz Gola
Wieczny student ma godnego następcę... Od dzisiaj przez cały maj w ławkach szkolnych znowu pojawią się maturzyści, tyle, że spory procent ma już w kieszeni świadectwo dojrzałości, a nawet indeks szkoły wyższej.

W tym roku będzie pobijany swoisty rekord, bo na 53 839 zdających, aż 9181 to maturzyści z lat poprzednich, w tym osoby, które maturę oblały. Koszt kolejnej matury oczywiście ponosi państwo, tymczasem w Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie spodziewają się, że 30 proc. z ponownie zdających nie przyjdzie na egzamin.

- Uważam, ze przepisy maturalne dają zbyt szeroki margines wolności. Wielu powtarzających zdaje dla sportu. Nie wiem, może to jakaś potrzeba pozostania w wieku pewnej radosnej niedojrzałości - zastanawia się Tomasz Szyjkowski, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Staszica w Sosnowcu.

- Niektórzy zdają co roku. Nic ich to nie kosztuje, bo jeśli wyniku nie podwyższą, niczym nie ryzykują, wiedzą, że nowego świadectwa nie dostaną i niczego to nie zmieni. To jest absurdalne, bo tak na dobrą sprawę mogą tę maturę poprawiać przez pięć lat bez żadnych ograniczeń - mówi Lidia Jończyk, dyrektorka LO im. Słowackiego w Częstochowie.

Problem jest coraz większy, o czym świadczy nagły wzrost liczby deklaracji maturalnych. W największych liceach ogólnokształcących średnio do matury przystępuje po ok. 200 uczniów z tego roku. Do tego trzeba jednak doliczyć tych z lat poprzednich, czyli od 50 do 60 głów na jedną szkołę.

Michał Mokrzycki z Sosnowca studiuje administrację na Uniwersytecie Jagiellońskim. Do matury przystąpi po raz drugi. Ponownie wybrał język angielski, historię, wiedzę o społeczeństwie oraz język polski. - Szczerze powiedziawszy będę pisał ten poziom rozszerzony trochę dla sportu, bo mam już studia i pracę. Zastanawiam się jednak nad rozpoczęciem drugiego kierunku, ale co z tego wyniknie jeszcze nie wiem. Sądzę, że tym razem będzie łatwiej, bez stresu i na większym luzie, co z pewnością pomoże w pisaniu - tłumaczy Mokrzycki.

Wielu dyrektorów szkół uważa, że należy wprowadzić odpłatność za maturę, żeby zdyscyplinować potencjalnych kandydatów do kolejnej matury, żeby po pierwsze przychodzili, a po drugie uczyli się.

- Kiedy były uczeń nie zda, to nie dostanie nawet zaświadczenia. W tym wypadku państwo nie powinno być sponsorem a i dla szkoły to także ogromny koszt. Jakieś konsekwencje niestawienia się na egzamin być powinny - uważa Przemysław Fabjański, dyrektor Akademickiego Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Chorzowie.

Byli uczniowie uważają, że skoro prawo daje im takie szanse, to należy z nich korzystać.

- Sama będę poprawiać biologię, bo zabrakło mi 3 pkt. na medycynę w Katowicach. Mam jednak mieszane uczucia, co do niektórych moich kolegów, którzy rzeczywiście zapisują się na maturę dla zabawy. Jednak nie wyobrażam sobie, żebym miała płacić za egzamin - mówi Maja Wędrocha z Chorzowa.

Mirosław Sapeta, dyrektor LO im. KEN popiera taką postawę. - To jest zdrowe zjawisko. W życiu zdarzają się różne sytuacje, a opłaty niczego tu nie zmienią - uważa Sapeta.

Mimo różnicy stanowisk wśród dyrektorów szkół, prof. Krzysztof Konarzewski, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która odpowiada za przygotowanie arkuszy oraz całą machinę egzaminacyjną, uważa, że finansowe rozwiązanie pomogłoby uporządkować sprawę.

W ministerstwie edukacji mają inne zdanie. - A kto niby komu miałby płacić? Młodzi ludzie powinni mieć szansę na poprawianie wyników, zwłaszcza, jeśli chcą zwiększyć swoje szanse na studia - mówi Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN. - Pewne ograniczenia być może wejdą w życie za kilka lat, ale będą one dotyczyły wyłącznie tych osób, które matury nie zdały i za każdym razem podchodzą do niej nieprzygotowane.

Poprawianie

Utrzymano zasadę, że matura z przedmiotu jest zaliczona, jeśli zdający otrzymał min. 30 proc. pkt. możliwych do uzyskania. Osoby, które nie zdały bądź chcą podwyższyć wynik, mogą to zrobić przez 5 lat od pierwszego egzaminu.

Powtarzający powinni płacić

Z profesorem Krzysztofem Konarzewskim, dyrektorem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Czy poprawianie matury dla sportu nie jest źle rozumianą wolnością?

Gdyby to zależało ode mnie, to poprawki byłyby odpłatne. Wystarczyłoby skalkulować ich wysokość na poziomie kosztów, tak jak to się robi przy rekrutacji na studia. Nie chodzi przecież o to, żeby na tym zarabiać, tylko żeby ograniczyć finansowanie czyichś fanaberii na koszt podatnika.

Pojawiło się nawet określenie "wieczny maturzysta". Czy to prawda, że na drodze do wprowadzenia takich opłat stoi prawo do bezpłatnej edukacji?

Rzeczywiście takich osób, które dla sportu chcą poprawić wynik z każdym rokiem przybywa. Centralna Komisja Egzaminacyjna zdaje sobie z tego sprawę. Jednak w tym wypadku taka interpretacja konstytucyjnych praw nie ma zastosowania. Moim zdaniem dotyczy ona kształcenia w bezpłatnym okresie obowiązkowym.

Czyli jest pan profesor za odpłatnością?

Tak. Powtarzam to bez przerwy, zwłaszcza, gdy jesteśmy zmuszeni oszczędzać na spinaczach i nie ma za co kupić egzaminatorom ciepłego posiłku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Wieczny maturzysta" postrachem szkół - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto